Wieczny kryształ

423
Wieczny kryształ
Ten „wieczny” kryształ zawiera cały ludzki genom, zarejestrowany za pomocą ultraszybkich laserów i ma na celu poinstruowanie przyszłych gatunków, jak tworzyć ludzi.

Jeśli ludzkość kiedykolwiek wyginie, przyszłe gatunki mogą wykorzystać ten zapis jako instrukcję, aby odtworzyć ludzi za kilka milionów — a nawet miliardów lat 

Naukowcy z University of Southampton wpisali dane genetyczne w krysztale pamięci 5D, który jest odpowiednikiem stopionego kwarcu, rodzaju szkła, które w 2014 r. zdobyło Rekord Guinnessa za najtrwalszy materiał do przechowywania danych.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Obalanie ideologii LGBTQ, część 4 - mit pseudo homoseksualizmu u zwierząt.

19
Ta część naszego cyklu będzie bardzo ciekawa, poparta badaniami i da dużo do myślenia. Zapewniam, że warto przeczytać cały tekst uważnie. 

Dziś obalimy zakłamanie i fałsz twierdzenia ideologów LGBTQ, którzy wmawiają ludzom, że homoseksualizm rzekomo jest powszechny wśród zwierząt. To miałoby pośrednio wspierać kłamstwo, iż homoseksualizm jest wrodzony i naturalny (co dobitnie obaliliśmy w pierwszych trzech częściach naszego cyklu). 

MIT ZDEMASKOWANY.

Prawdą jest, że w naturalnych warunkach, wśród zwierząt występują pseudo „homoseksualne” zachowania, czynności, ale nie są one homoseksualne w sensie stałej TOŻSAMOŚCI, czy ORIENTACJI HOMOSEKSUALNEJ. Po prostu absolutnie nie są homoseksualne w takim sensie, w jakim homoseksualizm występuje u człowieka. 

Odniosę się do badań Desmonda Morrisa, wybitnego zoologa światowej sławy, który l pracował między innymi w zespole badawczym Nikolasa Tinbergena (który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii za badania nad wrodzonymi podstawami ludzkich zachowań). Chociaż D. Morris był wybitnym zoologiem, uważał człowieka za wysoko rozwinięte zwierzę i z tego punktu widzenia prowadził również badania nad człowiekiem. Badał na przykład zachowanie niemowląt i dzieci oraz zachowanie człowieka w ogóle, o czym napisał wybitną książkę: „Obserwowanie dzieci” i inne, takie jak „Naga małpa”, „Zachowania intymne”, „Ludzkie zoo”.  Mam na myśli przede wszystkim eksperymenty, badania i wnioski, które sformułował w książce „ Ludzkie Zoo”.
1) ROZŁADOWANIE NAPIĘCIA SEKSUALNEGO. 

Desmond Morris stwierdził, że u niektórych gatunków ssaków dwa samce kopulują ze sobą, ale najczęściej dzieje się tak tylko dlatego, że w momencie skrajnego napięcia seksualnego samiec nie ma dostępnej samicy, która mogłaby rozładować to napięcie seksualne. Żaden samiec nie staje się trwale homoseksualny w naturze dzikiej, nie tworzy relacji godowej z innym samcem i nie tworzy żadnego homoseksualnego wzorca zachowań ani alternatywnej orientacji seksualnej.

Zwierzęta potrafią rozładować swoje napięcie nawet z przedmiotami, a pies może to zrobić na przykład z nogą człowieka. Nikt rozumny jednak nie powie, iż takie zachowanie zdesperowanego zwierzęcia jest jego orientacją seksualną. 
Ten sam samiec prawie na pewno wybierze samicę, jeśli tylko taka będzie dostępna i absolutnie NIE MA trwałej, homoseksualnej orientacji (nawiasem mówiąc , podobne zjawisko występuje u człowieka, szczególnie u odizolowanych mężczyzn, np. w więzieniach - niektórzy więźniowie podejmują akty homoseksualne, ale po wyjściu z więzienia zazwyczaj wracają całkowicie do normalnych relacji heteroseksualnych; będzie o tym więcej w 5 części). 

To obala część mitu o pseudo „homoseksualizmie” u zwierząt. Żadne zwierzę w naturze nie rodzi się z orientacją homoseksualną, ani nie nabywa jej. Kontynuujemy nasze rozważania, będzie jeszcze ciekawiej.
2) SEKS JAKO REGULATOR STATUSU W STADZIE.

Jak wykazał ten wybitny zoolog, u wielu gatunków zwierząt seks ma znaczenie społeczne i służy do przekazywania informacji! Pseudo seksualne zachowania służą do regulowania „społecznych” nastrojów i budowania hierarchii w stadzie - co nie ma nic wspólnego z prokreacją, a już na pewno nie jest orientacją seksualną, gdy dwóch osobników tej samej płci używa zachowań seksualnych jako regulatora pozycji w stadzie. 

W omawianym zjawisku seksualne zachowania nie mają nic wspólnego z seksem i często nawet nie kończą się orgazmem. Dzieje się tak zwłaszcza u wysoko rozwiniętych zwierząt. Na przykład samica szympansa prezentuje pośladki i pochyla się jako znak poddania się, uległości i gotowości do kopulacji. Samiec niekiedy zadowala się uległością, ale niekiedy kopuluje z nią, poruszając biodrami, ustalając wobec wszystkich słabszych samców i samic swój status samca dominujacego. 

W sytuacjach konfliktowych samica wykonuje podobną prezentację po prostu jako znak poddania, bez intencji seksu - jest to gest pokoju i pełni funkcję wskaźnika jej roli, podporządkowania w hierarchii stada, co porządkuje sytuację i często pomaga rozładować nerwową atmosferę. Często zdarza się, że samiec, jako znak dominacji, wykonuje tylko kilka kopulacyjnych pchnięć, bez normalnego aktu kopulacji, tylko po to, aby zademonstrować swój dominujący status.

Seks jako symbol statusu jest ważnym mechanizmem społecznym dla małp i pozwala uniknąć rozlewu krwi. Seks odgrywa tak ważną rolę w regulacji statusu u szympansów, że nawet słaby samiec, gdy jest zagrożony przez silnego, zachowuje się jak pseudosamica jako znak poddania - i często jest krótko penetrowany przez silnego samca jako znak dominacji, często bez orgazmu, tylko na znak uregulowania pozycji w stadzie. Nie ma tu więc mowy o seksie (nie mówiąc już o homoseksualizmie), a jedynie o ustalaniu hierarchii w stadzie (często nie ma ani orgazmu, ani ejakulacji).  

Tę samą sytuację można zaobserwować między dwoma samcami lub dwiema samicami – słabsza samica „prezentuje się” i jest pozornie, na niby „penetrowana” nieistniejącym "penisem" przez silniejszą, dominującą samicę. Nawet małe, młode małpy obserwują to i uczą się i przestrzegają tego rytuału, pomimo swojej niedojrzałości płciowej, ponieważ uczą się społecznie regulować relacje między członkami stada.

Przykładów tego typu zachowań wśród zwierząt jest wiele. Na przykład kot „witający” pana ociera się o nogę sztywno uniesionym ogonem i podnosi tylną część ciała. Kiedy go głaskamy, zaczyna ocierać się tyłem ciała o naszą rękę – to znak uległości – „seks jako oznaka statusu”. Ma to swoje źródło w kocim przedkopulacyjnym odsłonięciu sromu. Ale podobnie jak u małp, zachowanie to stało się niezależne od czysto seksualnych funkcji i jest wykorzystywane do sygnalizowania przyjaźni i uległości. Kot oczywiście nie ma orientacji seksualnej nastawionej na kopulację z człowiekiem, lecz po prostu używa pobocznej funkcji seksualnej jako regulator relacji - poddania i uległości. 

Wiele gatunków zwierząt reguluje w ten sposób status grupy. To kolejny dowód na to, że zachowania pseudo „homoseksualne” wśród zwierząt nie maja nic wspólnego z homoseksualizmem człowieka. Nie ma związku pary, nie ma mowy o stałej, trwałej orientacji seksualnej zwierzęcia wobec tej samej płci ( zupełnie inaczej jest u człowieka).

Desmond Morris udowadnia, że zwierzęta w naturze preferują płeć przeciwną, kiedy tylko jest dostępna. Ponadto zoolog zauważa, że w warunkach nienaturalnych, w niewoli, poprzez intensywne eksperymenty można skrzywić zwierzęta kierunku trwałego homoseksualizmu, którego nigdy nie obserwuje się w naturze.
Liczne eksperymenty przeprowadzono na normalnych zwierzętach różnych gatunków i uczyniono je trwale homoseksualnymi. 

Na przykład młode dzikie kaczuszki hodowane w grupach jednopłciowych po 5-10 osobników i niemające kontaktu z płcią przeciwną przez pierwsze 75 dni swojego życia. Po wypuszczeniu ich do stawu z normalną populacją, samce tworzą ze sobą pary homoseksualne! Nie potrafiły rozpoznać płci przeciwnej jako atrakcyjną i zdolną do założenia gniazda i kopulacji. 

Zdarzyło się na przykład, że dwa samce gołębi, na których przeprowadzono tego typu badanie, utworzyły związek pary, obejmujący wspólne budowanie gniazda i próby prokreacji, wysiadywanie jaj podrzuconych przez naukowców i wychowywanie młodych.

Naukowcy kontynuowali różne warianty eksperymentu na różnych gatunkach zwierząt i doprowadzali do sytuacji, w której zwierzęta te były seksualnie zorientowane na inne gatunki i w ogóle nie rozpoznawały jako atrakcyjne osobników własnego gatunku!

Tego typu zjawisk nie obserwuje się w naturze. Można je wywołać jedynie poprzez skrzywienie zwierzęcia w sztucznych warunkach intensywnego eksperymentu. Desmond Morris ten mechanizm skrzywiania zwierząt w eksperymentach określił jako "FAŁSZYWE WPOJENIE". 

Morris był nie tylko wybitnym zoologiem, ale też wieloletnim badaczem zachowań ludzkich. Był członkiem zespołu badawczego Nikolasa Tinbergena, który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii za badania nad wrodzonymi podstawami ludzkich zachowań (!). D. Morris był przekonany o tym, że homoseksualizm człowieka również jest orientacją, która jest nabywana w kontakcie z środowiskiem, w czasie życia człowieka, szczególnie w okresie dużej wrażliwości i infantylności (dziecinatwo i okres dojrzewania). Według niego człowiek może nabyć skłonności homoseksualne w pewnych warunkach, między innymi poprzez właśnie mechanizm fałszywego wpojenia, tak jak u zwierząt, na których przeprowadzano wspomniane wyzej eksperymenty w niewoli. 

Ale o tym napiszę w kolejnej części. 


Widać zatem wyraźnie, że ideolodzy LGBTQ oraz ulegający ich kłamstwom ludzie nieświadomi fałszywie interpretują zachowania zwierząt, zupełnie nie rozumiejąc zagadnień zoologii i budują na tej podstawie absurdalne wnioski i fałszywa ideologię.

Pozdrawiam. 

Źródło: D. Morris, "Ludzkie zoo". 
Obalanie ideologii LGBTQ, część 4 - mit pseudo homoseksualizmu u zwierząt.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Obalanie kłamstw ideologii LGBTQ, część 3.

30
Część 3 - badania nad bliźniętami jednojajowymi udowodniły, że homoseksualizm nie jest wrodzony. Choć lobby LGBTQ lubi mataczyć, manipulować, by zakładać prawdę. Dziś rozmontujemy zakłamaną narrację ideologów LGBTQ w tej kwestii. 
----

Ideolodzy LGBTQ często wyrażają opinię, iż dowodem na wrodzony homoseksualizm jest badanie bliźniąt jednojajowych (czyli takich, które mają niemal identyczne DNA i kształtują się w identycznych warunkach hormonalnych,  prenatalnych, w łonie matki). Ideologowie LGBTQ twierdzą często, że jeśli jedno z bliźniąt jest homoseksualne, to drugie najprawdopodobniej również będzie homoseksualne, co ma być dowodem na to, że homoseksualizm jest wrodzony, a czynniki środowiskowe nie mają większego znaczenia. 

Tymczasem jest dokładnie na odwrót! Otóż kolejnym dowodem na to, że homoseksualizm nie jest wrodzony, są badania przeprowadzone na bliźniętach jednojajowych (ich DNA jest niemal identyczne, może się różnić, ale nieznacznie). 

Fałsz i często rozpowszechniane manipulacje lobby LGBTQ oparte są o pierwsze, źle przeprowadzone badanie na bliźniętach. Badanie to poniekąd miało sugerować, iż homoseksualizm może być wrodzony. 

Jednakże późniejsze, dokładniejsze badania, które przeprowadzano na większej próbie bliźniaków, całkowicie obaliły mit wrodzonego homoseksualizmu. Nie tylko zanegowali wcześniejsze twierdzenia ideologów LGBTQ, ale wręcz udowodniły, że Co więcej, te lepsze badania potwierdziły, że homoseksualizm nie jest wrodzony!

Zaczęło się od badania, którego wyniki opublikowano w grudniu 1991. J. Michael Bailey oraz Richard C. Pillard przeprowadzili badanie na bliźniętach jednojajowych, dwujajowych oraz braciach adoptowanych i stwierdzili, że "wzorzec proporcji homoseksualizmu... jest zasadniczo zgodny ze znaczącym wpływem genetycznym".

W końcu w roku 1993 Dean Hamer ogłosił, że znalazł specyficzny "region chromosomalny" zawierający gen, który przyczynia się do powstania homoseksualnej orientacji u mężczyzn.

Badania te zawierały jednak rażące błędy metodologiczne: bardzo mała liczebność grupy, nielosowy dobór osób badanych, a nawet możliwe fałszywe przypisanie osób badanych do grup. 

Co więcej (i ma to kluczowe znaczenie!) inni badacze nie byli w stanie powtórzyć tych badań (a brak możliwości powtórzenia wyklucza ich wiarygodność, tak działa metodologia badań naukowych!).
Późniejsze, bardziej rygorystyczne badania par bliźniąt jednojajowych uniemożliwiły stawianie twierdzeń o genetycznych uwarunkowaniach homoseksualizmu. Badano coraz większe grupy oraz stosowano prawidłową metodologię. 

Bliźnięta jednojajowe mają niemal identyczne geny, dlatego gdyby homoseksualizm był genetycznie uwarunkowany i ustalony już przy urodzeniu, powinniśmy zakładać, że gdy jeden z braci jest homoseksualny, to prawdopodobnie drugi także będzie homoseksualny. Procent par bliźniaków, w których obydwoje są homoseksualni powinien być bardzo duży, wielokrotnie większy niż średnia w społeczeństwie. 

Michael Bailey, jeden z autorów słynnego badania bliźniąt z roku 1991 (w którym donoszono o 50% zgodności) przeprowadził później badania na większej próbie bliźniąt australijskich. Jak podsumowali to naukowcy: Znaleźli oni 27 par bliźniąt jednojajowych, w których co najmniej jeden z braci był homoseksualny, jednak tylko w trzech z tych par drugi z braci też był homoseksualistą. (zgodność wynisila zaledwie 11%).

Taki wynik badania wyklucza twierdzenia o genetycznym, wrodzonym uwarunkowaniu homoseksualizmu. Badania kontynuowano i ulepszano. badania były dokładniejsze i lepiej przeprowadzone metodologicznie, tym bardziej statystyka zbliżała się do ogólnej przeciętnej, obserwowanej w całym społeczeństwie! 

Nieuniknionym wnioskiem z tych badań jest to, iż wrodzony homoseksualizm wśród bliźniąt jednojajowych jest mitem, fałszem. 
Oto badania kontynuowali badacze Peter Bearman oraz Hannah Brückner z uniwersytetów Columbiai Yale, ktosyz przestudiowali dane z National Longitudinal Study o Adolescent Health i odkryli już zgodność zaledwie 6,7% dla męskich oraz 5,3% dla żeńskich bliźniąt jednojajowych! W rzeczywistości, badanie ich obaliło kilka z teorii biologicznych źródeł homoseksualizmu, wykazując że doświadczenia dziecięce są dla rozwoju homoseksualizmu o wiele bardziej znaczące. Naukowcy informują:

"Wzorzec zgodności (podobieństwa w parach) preferencji homoseksualnych dla par rodzeństwa nie sugeruje wpływu genetycznego niezależnego od kontekstu społecznego. Nasze dane falsyfkują hipotezę transferu hormonalnego przez wykazanie pojedynczego warunku eliminującego efekt bliźnięcia płci przeciwnej – obecności starszego rodzeństwa tej samej płci. Rozważyliśmy także i odrzuciliśmy spekulatywną teorię ewolucyjną opierającą się na obserwacji wpływu kolejności urodzeń w rodzeństwie na orientację seksualną. Wręcz przeciwnie, wyniki naszych badań wpierają hipotezę, że niespecyfczna dla płci socjalizacja we wczesnym dzieciństwie i dzieciństwie przed okresem dojrzewania kształtuje następnie pojawiające się preferencje seksualne wobec własnej płci." (SIC!)

"Jeśli nie było to jasne w latach 1990, jest to jasne teraz – nikt nie rodzi się gejem."

Nawet, jeśli istnieje jakiś czynnik biologiczny mogący nieco zwiększać predyspozycje do nabycia skłonności homoseksualnych, to ma on bardziej charakter pewnej wrażliwości człowieka, jako jego cechy osobowościowej niż determinującej bycie homoseksualistą.
Źródła: 
1) opposite-Sex Twins and Adolescent Same-Sex Attraction" by Peter S. Bearman and Hannah Brückner, in American Journal of Sociology (Mar. 2002), Univ. of Chicago Press, Journals Division, 1427 E. 60th St., Chicago, Ill. 60637.
2) https://www.researchgate.net/publication/285329852_Neither_genes_nor_choice_Same-sex_attraction_is_mostly_a_unique_reaction_to_environmental_factors
3) W. Bołoz, Etyka seksualna, s. 153-155.
Obalanie kłamstw ideologii LGBTQ, część 3.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Homoseksualizm NIE JEST zdeterminowany genetycznie i nie jest wrodzony. Część 2.

18
Wczoraj opublikowałem pierwszą część cyklu obalajacego ideologię LGBTQ+, w której przedstawiłem wyniki badań genetycznych dr Andrea Ganna i jego zespołu naukowców.
Link: https://m.jbzd.com.pl/obr/3822109/homoseksualizm-nie-jest-zdeterminowany-genetycznie-i-nie-jest-wrodzony-czesc-1

Dzisiaj zapraszam na drugą część, w której pokaże, jak lobby LGBTQ zafałszowało i przekręciło wnioski z poprzednich, starszych badań, aby zbudować zakłamany mit "wrodzonego homoseksualizmu". 
Część 2. O tym, jak lobby LGBTQ  manipulowało i przekręcało wyniki badań,  aby zbudować potężne kłamstwo, załgany mit wyrażony w słowach: "homoseksualizm jest wrodzony; homoseksualisci się tacy rodzą". 

Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku dwóch naukowców Harvardu opublikowało badania, które sprawiły, że ludzie wbrew nauce uwierzyli, iż pociąg do tej samej płci jest wrodzony i nieodwołalny. Badania tego nie wykazały, ale perfidnie zinterpretowano je tak, jakby dowiodły, że homoseksualizm jest wrodzony.

Najpierw, w 1991 roku neurobiolog Simon LeVay w badaniach postmortem odkrył, że podwzgórze (jedna ze struktur w mózgu) u homoseksualistów jest mniejsze niż u heteroseksualnych osób. Później, w 1993 roku, genetyk Dean Harmer opublikował badania, w których twierdził, że homoseksualizm ma podstawy w genetyce. 

Wielu ludzi połączyło wyniki dwóch niezwiązanych z sobą badań i przyjęło przekonanie, że homoseksualizm powodowany jest biologią, a konkretnie, że można urodzić się z uwarunkowaniem homoseksualnym. Ten mit został szybko rozdmuchany do płomienia przez lobby LGBTQ, choć jest pełen skandalicznych przek
łamań.
Kiedy inni naukowcy zaczęli wyjaśniać niesłusznie panujące przekonanie, zarówno LeVay, jak i Hamer jasno sprecyzowali swoje odkrycia. LeVay napisal:


"Istotne jest, aby podkreślić, czego NIE odkryłem. Nie dowiodłem, że homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie, ani nie odkryłem biologicznych podstaw i skłonności do homoseksualizmu. Nie wykazałem, że homoseksualiści stacy się urodzili, jak wielu błędnie wyczytało z moich badań".


Dean Harmer przyznał później:


"Tożsamość seksualna wynika bardziej z otoczenia niz z dziedziczności czy genów".


Kiedy zaś naciskano, aby jasno wypowiedział się, czy homoseksualizm wynika wyłącznie z biologii, odpowiedział: „Absolut nie nie. Nawet Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne przyznaje obecnie, że nie ma naukowych podstaw do tego, aby twierdzić, że homoseksualiści „tacy się urodzili". W broszurze Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego na temat orientacji seksualnej i homoseksualizmu napisano:


„Nie ma zgody wśród naukowców odnośnie do przyczyn, dla których u części ludzi rozwija się orientacja heteroseksualna, a u innych - homo, czy biseksualna. Przeprowadzono wiele badań w dziedzinie genetyki, socjologii, rozwoju, endokrynologii i wpływów kulturowych na orientację seksualną, jednak żadne nie wykazały jasno, że jest ona determinowana przez jaki kolwiek czynnik czy czynniki" (autorzy nie znali jeszcze badań A. Ganna, które wykluczyły mit wrodzonego homoseksualizmu, o czym napisałem w pierwszej części, w poprzedniej dzidzie).
Ponownie zatem unaocznienie fakt, że nikt nie rodzi się gejem, a seksualność człowieka jest niezwykle złożoną sprawa, w której mogą występować zaledwie predyspozycje, które mogą sprzyjać ukierunkowaniu człowieka w bardzo różne strony.  

Jeśli niektórzy ludzie rodzą się z genami, które jednocześnie odpowiadają za (dr A. Ganna) predyspozycje do używek, narkotyków, alkoholu, podejmowania ryzyka, otwartością na doświadczenia oraz (te same geny !) ze skłonnością do wplatania się w homoseksualizm, to czy może to służyć jako usprawiedliwienie, normalizowanie i umoralnianie homoseksualizmu? A jeśli tak, to ile innych zachowań należałoby skreślić z zachowań patologicznych i usprawiedliwić, kierując się analogiczną logiką? Na przykład uzależnienie od alkoholu, hazard, a nawet niewierność i rozwiązłość seksualna wynikają po części z genetycznej, wrodzonej skłonności, która aktywowała się i związała ludzi w kontakcie z bodźcami zewnętrznymi, środowiskiem w trakcie ich życia. 

Oto naukowcy Uniwersytetu Binghamton, podobnie jak A. Ganna odkryli na przykład, że mniej więcej połowa populacji ma geny, z powodu którego wykazuje skłonność (predyspozycję) do pewnych szkodliwych zachowań. Według późniejszych odkryć czołowego badacza, doktora Justina Garcii, ludzie mający gen DRD4 są bardziej skłonni do seksu bez zobowiązań, w tym romansów na jedną noc, oraz niewierności w związku". "Ten gen odpowiada także za uzależnienie od alkoholu i hazardu". Czy to oznacza, że połowa populacji od urodzenia zmierza ku pewnej zgubie? Nie! Tacy ludzie nie rodzą się alkoholikami, hazardzistami, nałogowcami, seksoholikami. Oni po prostu mają zwiększone predyspozycje do tego, by w kontakcie z bodźcami, ze środowiskiem tacy się stać. Analogicznie jest z homoseksualizmem. Nikt nie rodzi się gejem.

Homoseksualizm przypomina w dużej mierze potężne uzależnienie od pornografii lub ogólnie seksu, gdy osoba z predyspozycjami wystawiona jest na silne, skrzywione seksualne bodźce we wrażliwym okresie swojego życia (dzieciństwo, okres dojrzewania). Będzie o tym dużo szerzej, w oparciu o badania naukowe, w części czwartej mojego cyklu.

Natomiast w kolejnej, czyli trzeciej części cyklu obalę mit "homoseksualnych bliźniąt jednojajowych", czyli kolejne zakłamanie lobby LGBT, na którym buduje ono swoją mitologię, ideologię. Zapewniam, że będzie to kolejna ciekawa i  ciężka orka ideologii LGBTQ.

Pozdrawiam.
Źródła:

Josh McDowell: "piękno nietolerancji", s. 104-106.

A także:
Dean Hamer, Peter Copeland, Living with Our Genes, Why They Matter More Than You Think, Bantam Doubleday Dell, New York 1998, s. 188. Dean Hamer [w:] Anastasia Toufexis, New Evidence of a Gay Gene". Time" 1995, t. 146, nr 20, s. 95. Answers to Your Questions. For a Better Understanding of Sexual Orientation Homosexuality (broszura), American Psychological Association, Washing on DC 2008, Simon LeVay, A Difference in Hypothalamic Structure between Heterosc and Homosexual Men, Science 1991, t 253, ar 5023, s. 1034-1037 "Dean Hamer in, A Linkage between DNA Markers on the X Ch and Male Sexual Orientation, Science 1993, 261, s. 321-32 Simon LeVay [w:] David Nimmons, Sex and the Brain-Neurobulego mon LeVay Found a Link between Brain Structure and Homosexuality ver, marzec 1994, ne 6
4.
Homoseksualizm NIE JEST zdeterminowany genetycznie i nie jest wrodzony. Część 2.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Homoseksualizm NIE JEST zdeterminowany genetycznie i nie jest wrodzony. Część 1.

30
Część 1. Gruntowne badania genetyczne zespołu dr A. Ganna udowodniły, że zachowania homoseksualne mogą mieć pewien element genetyczny, ale NIE SĄ  zdeterminowane genetycznie, więc nikt nie rodzi się gejem.

Naukowcy ostatecznie udowodnili w szeregu badań, że homoseksualizm nie jest zdeterminowany genetycznie i hormonalnie, więc nikt nigdy nie urodził się jako homoseksualista. To, że spora część środowiska twierdzi inaczej wynika wyłącznie z tego, że przez lata kłamstw i manipulacji ustalono fałszywy paradygmat, z którego trudno jest się wyrwać ze względu na silną presję politycznej poprawności.

Po raz kolejny potwierdzono to w 2019 roku, po zakończeniu długoterminowych, wyczerpujących, dogłębnych badań genetycznych i psychologicznych, przeprowadzonych przez zespół naukowców pod przewodnictwem dr Andrei Ganny z Broad Institute of MIT i Harvard w Cambridge (USA). Istotnym faktem jest to, że badania obejmowały dane od ponad 470 001 osób (próba badawcza wynoszącą prawie pół miliona osób!), a wyniki tych badań zostały opublikowane w czasopismach naukowych, takich jak Science, co czyni je częścią paradygmatu naukowego.

Wyniki badania stwierdzały między innymi:

„Analiza wykazała ponadto, że tysiące innych wariantów również wnoszą niewielki wkład, który wraz z pięcioma loci odpowiada za 8–25 procent zmienności w samodeklarowanym zachowaniu seksualnym osób tej samej płci. Większość pozostałej części prawdopodobnie wynika z czynników NIEGENETYCZNYCH”.

Co oznacza, że czynniki genetyczne łącznie mogą mieć wpływ na 8–25% zachowań homoseksualnych, więc 75–92% to CZYNNIKI SPOŁECZNE, środowiskowe (!) (cytując ponownie naukowców: "Większość pozostałej części prawdopodobnie wynika z czynników niegenetycznych”).  Co więcej l, znamienne jest również to, że zespół Ganna poinformował, iż "te zagregowane wpływy genetyczne częściowo pokrywają się z wpływami o różnych innych cechach, w tym zachowaniami eksternalizującymi, takimi jak palenie tytoniu, używanie konopi indyjskich, podejmowanie ryzyka oraz cecha osobowości, otwartość na doświadczenie". To już jest szach-mat. Ale kontynuujemy, bo będzie jeszcze ciekawiej.

Naukowcy dodają:

„Warianty genetyczne tylko częściowo pokrywają się między mężczyznami i kobietami i nie stanowią istotnej prognozy zachowań seksualnych danej osoby”. To również miażdży mit "genetycznie zdeterminowanego, wrodzonego" homoseksualizmu. Stwierdzono bowiem wprost, że NIE DA SIĘ powiedzieć absolutnie NICZEGO o orientacji seksualnej danej osoby na podstawie jej genów!

Kolejny ważny fragment brzmi następująco:

„Tysiące wariantów genetycznych w niewielkim stopniu przyczyniają się do prawdopodobieństwa, że dana osoba kiedykolwiek podejmie zachowania seksualne z osobą tej samej płci. Te wyniki genetyczne są podobne do wyników dla wielu innych złożonych cech ludzkich. Spośród tych wariantów pięć lokalizacji w ludzkim genomie było powiązanych z tą cechą na poziomie statystycznie istotnym. Chociaż statystycznie istotne, te pięć wariantów łącznie ODPOWIADA ZA ZNACZNIE MNIEJ NIŻ JEDEN PROCENT zmienności tego zachowania między ludźmi”.
To z kolei oznacza, że tylko pięć elementów genomu wykazało statystycznie istotny wynik (tj. zakres błędu statystycznego nie przekroczył zera) i te pięć elementów łącznie stanowi tylko mniej niż jeden procent, czyli pod względem statystycznie istotnych elementów tylko 1% można przypisać genetycznym, jako pewnego rodzaju cechom sprzyjającym NABYCIU homoseksualizmu.
Autorzy badań próbowali później dodać do wnioskow od siebie rzeczy, których w badaniach nie ma, żeby złagodzić oczywiste wnioski, które zdewastowały mit "wrodzonego homoseksualizmu". Dlaczego? To oczywiście obawy przed konsekwencjami. Musieli trochę odciążyć sprawę, akrobatycznie wykręcić się nieco z  problemu, bo spotkali się z wściekłym atakiem aktywistów i ideologów LGBT. Tylko po to, żeby nie zostali stratowani przez brygady twitterowych aktywistów i masy nieświadomych ludzi. No i oczywoscie, by nie przekreślić swojej kariery, żeby nie stracić dofinansowania, grantów, nie narazić się na cenzurę i ostracyzm ze strony "postępowych" środowisk decydentów w świecie nauki i polityki.
Jednak wnioski z badania są jednoznaczne: HOMOSEKSUALIZM JEST NABYWANY I KSZTAŁTOWANY POD WPŁYWEM ZEWNĘTRZNYCH CZYNNIKÓW, a nieliczne cechy genetyczne mogą jedynie sprzyjać takiej reformie seksualności, ale jej nie determinują!
W kolejnej części uzupełnię te badanie wynikami kolejnych badań i wyjaśnię, na jakim kłamstwie ideologowie LGBT opierają swoje twierdzenia o "wrodzonym homoseksualizmie".
Pozdrawiam.
Żródło: https://www.science.org/doi/10.1126/science.aat7693
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Homoseksualizm NIE JEST zdeterminowany genetycznie i nie jest wrodzony. WSTĘP.

17
Homoseksualizm NIE jest uwarunkowany genetycznie, ale nabywany poprzez wpływy zewnętrzne, środowiskowe, społeczne, psychologiczne. Pewne cechy genetyczne mogą mieć wpływ na kształtowanie homoseksualnych preferencji i orientacji, ale już po urodzeniu, w kontakcie z otoczeniem zewnętrznym i kontaktach społecznych. 

Muszę podzielić materiał na części, bo choć mocno to streściłem, to i tak tego jest tego bardzo dużo, a jbzd ogranicza wpisy do 4000 znakow. Myślę, że warto zapoznać się z przedstawianym przeze mnue punktem widzenia.

Część 1 będzie o badaniach genetycznych.

Część 2 będzie o tym jak lobby LGBTQ zafałszowania i przekręciło wnioski z poprzednich, starszych badań genetycznych i zbudowało fałszywy mit o "wrodzonym homoseksualizmie".

Część 3 będzie o tym, jak badania nad bliźniętami jednojajowymi obaliły mit wrodzonego homoseksualizmu.

Część 4 obali niedorzeczny mit głoszący, że rzekomo wśród zwierząt homoseksualizm występuje naturalnie. A także opinię słynnego zoologa i badacza społecznego, Desmonda Morrisa, na temat tego, jak człowiek może stać się homoseksualistą w procesie wychowania, interakcji z otoczeniem.
 
Po moim pierwszym wpisie z pewnością pojawi się mnóstwo "ale", szczególnie ze strony reprezentantów ideologii LGBTQ. Myślę, że większość z tych wątpliwości rozwieje w kolejnych częściach, które opublikuje wkrótce. Dlatego będę się wstrzymywać z pisaniem odpowiedzi w komentarzach. Wszystko bowiem wyjaśnię w kolejnych wpisach.

Pozdrawiam.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.13148903846741