Prawnik, niestrudzony obrońca ludzkiej godności i prawa do życia. Siedmiokrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. A mimo to zmarł w zapomnieniu, na emigracji...
„Jedna śmierć to tragedia, milion – to statystyka” – miał mawiać jeden z największych tyranów, jakich znał świat – Józef Stalin. Dyktator rządzący państwem, którego zastraszeni obywatele nie mieli żadnych praw, ginęli jako "wrogowie ludu" w obozach oraz egzekucjach. Podobnie cierpieli mieszkańcy okupowanych przez Niemcy w czasie II wojny światowej krajów. A wśród nich Polacy i polscy żydzi, których zabijano przez sam fakt, że byli Polakami.
Badaniem istoty totalitarnych zbrodni poświęcił się bez reszty właśnie Lemkin. Nie umiał pojąć, dlaczego zabijanie milionów jest traktowane jako mniejsza zbrodnia niż mordy dokonywane na jednostkach. Podczas pobytu w USA, gdzie wyjechał w czasie wojny, gruntownie przeanalizował wszystkie aspekty zbrodniczej działalności nazistów.
Dlaczego na trwałe zapisał się w historii? W 1943 roku to właśnie on jako pierwszy wprowadził do prawa międzynarodowego pojęcie „ludobójstwa” (ang. genocide; od łacińskich wyrazów gens - ród, ludzie; oraz cidere - zabijać) – zbrodni, która jest wynikiem zaplanowanej, systematycznej eksterminacji przedstawicieli danej nacji lub grupy etnicznej. Za taką zbrodnię Lemkin uznał dokonywaną skrupulatnie przez hitlerowskie Niemcy zagładę ludności polskiej.