Bechowiec

37
Cześć, dam z siebie dzisiaj całe 30%, które mogłem spędzić na nauce albo innych rzeczach. Jest to moja pierwsza dzida wiedzowa, dlatego chcę, żebyście ją ocenili pod różnymi względami. Konstruktywną krytykę zawsze przyjmę. Tematem jest broń palna tworzona przez polskich partyzantów w czasie II WŚ. Jeśli ta dzida się przyjmie, to postaram się zrobić z tego serię. Otóż zaczniemy od przedstawienia sobie postaci Henryka Strąpocia ps. „Mewa”. Henio był zwykłym chłopcem ze wsi w województwie świętokrzyskim, i skończył tylko 6 lat podstawówki. Pewnego razu w szkole zrobiło się zamieszanie, dzieciaki się zebrały w kółko i było wielkie poruszenie. Jak się okazało, Henryk przyniósł do szkoły pistolet, który sam zrobił. Na bazie belgijskiej FN-ki. Wyklepał go na imadle. Lufę przerobił od rosyjskiego Mosina w kalibrze 7.62x54r.
 
Bechowiec
Nauczyciel podszedł, zarekwirował pistolet i skierował sprawę do dyrektora. Dyrektor natomiast zobaczył, że w chłopaku jest potencjał. Chciał, żeby Henryk kontynuował naukę w kierunku technicznym, lecz szkoła średnia nie zauważyła w nim potencjału. Ponadto wezwała policję, żeby zajęła się sprawą. Oprócz grożenia palcem i opowiadaniu o tym, że broń jest nielegalna bez pozwolenia, nic się nie stało. Henryk kontynuował swoje wytwarzanie broni i stworzył kolejne 4 pistolety oraz rewolwer bębenkowy. Co prawda rewolwer rozerwało od za dużej ilości prochu, ale i to nie zraziło go od produkcji broni. I przede wszystkim teraz dbał o to, żeby nie pokazywać każdemu tego, co w kuźni wyskrobał, przez co nie wpadł po raz drugi. Potem wybuchła wojna, a za wojną powstały liczne konspiracje - w tym bataliony chłopskie. To właśnie bataliony chłopskie powstrzymały wysiedlenia na Zamojszczyźnie. Organizacja miała takie same problemy, jak każda inna: jak zdobyć broń idealną do pracy konspiracyjnej. Nie mogli liczyć na to, że przyleci samolot z Londynu albo Moskwy, a zdobywanie broni Niemców zazwyczaj kończyło się na katowaniu ludności cywilnej. Ponadto typowy Niemiec albo miał Mausera, który nadawał się do walki na froncie, a nie do pracy konspiracyjnej albo broń drugiego rzutu, czyli broń, która została zdobyta, np. „na Francuzach”. A co nam po takiej broni jeśli nie mamy do niej amunicji? Dlatego partyzanci sobie przypomnieli o chłopcu, który kiedyś przyniósł do szkoły pistolet-samoróbkę. Skierowali się do niego i zaproponowali dołączenie do partyzantki. Nie trzeba było go długo namawiać, przecież jego hobby to nielegalny wyrób broni. Z początku naprawiał to, co mu chłopcy z lasu przynieśli. Niedługo potem usłyszał prośbę, żeby zrobić pistolet maszynowy, jednak pojawiły się dwa problemy:

-Henryk nie miał narzędzi i materiałów do wykonania pm’a;

-Nigdy na oczy nie widział takiej broni. Jedyna wiedza na ten temat, jaką posiadał to to, że ma być mała, strzelać w kalibrze 9x19 parabellum oraz ma strzelać seriami.

Więc czerpał wiedzę ze swoich doświadczeń i zabrał się do roboty. Z rysunkiem technicznym pomógł mu Jan Swat ps. ”Orzeł”. Największym problemem był brak luf. Rozwiązano ten problem w sposób polski: znaleziono w hucie ostrowieckiej dużą ilość luf do Mosina/Mannlichera/Mausera. Tylko głupi by nie skorzystał, więc zaczęły stamtąd znikać i pojawiać się u Henryka w domu. Więc lufy już były tylko, że w kalibrach 7,62x54R, 8x50R albo 7,92x57 Mauser. Przecież to różnica dwóch milimetrów, jak to zrobić, żeby to przeszło przez to. Otóż zrobili to tak, żeby nie dało się tego zjebać. Zestaw narzynek, które powiększały otwór, jednocześnie zachowując gwintowanie. Brał taką lufę, wsadzał narzynkę i nawalał młotkiem, dopóki nie przeszło i tak w kółko aż nie było 9 mm. Mając dostęp tylko do narzędzi z kuźni swojego brata, Henryk musiał ręcznie dopiłowywać wszystkie części, żeby to ze sobą współgrało. Ostatecznie PM powstał, a wyglądał tak:
Bechowiec
Bechowiec
Nazwano go Bechowiec, przestrzelano i pomimo tego, że został zrobiony z niczego, ani razu się nie zaciął. Padło hasło: „Nasz zrobił PM’a” i zaraz znalazły się osoby oraz środki do produkowania tej broni na większą skalę. Wkrótce powstało 11 takich pistoletów maszynowych i na każdym z nich wybito puncami B.H. Jak możecie zauważyć, brakuje „c”, żeby był to skrót od batalionów chłopskich (B.Ch). Otóż Henryk analfabetą nie był, tylko w zestawie punc jego brata zabrakło litery „c”. Teraz do specyfikacji:

-broń strzela kalibrem 9x19 Parabellum, ostatnie dwie sztuki powstały w 7.62x25 Tokarev;

-magazynek mieści 30 pestek;

-broń strzela z zamka zamkniętego (tak samo jak kałach albo Mp5);

-z boku broni jest selektor ognia, który pozwalał zabezpieczyć broń, strzelać pojedynczo lub ogniem ciągłym;

-waży mniej, niż 2,5 kg, gdy jest rozładowana .

Dlaczego to jest specjalny pistolet maszynowy? Otóż jest to pierwszy pistolet maszynowy, który strzela z zamka zamkniętego oraz ma selektor ognia i bezpiecznik w jednym skrzydle. Nawet amerykański Thompson miał to w dwóch osobnych przełącznikach. Gdyby tylko ktoś Henrykowi pokazał Stena albo MP 40, z całą pewnością zrobiłby to inaczej. Mając jedynie wyobraźnię przestrzenną i wiedzę techniczną, zaprojektował tego PM’a. Następny taki PM, który łączył ze sobą te cechy powstał 25 lat później - nazywa się MP5 i jest używany do dzisiaj. Niektórzy twierdzą, że jest to najlepszy pistolet maszynowy. Dziękuje za poświęconą mi uwagę. To tyle na dzisiaj.

Legenda:
Nabój karabinowy
Nabój pistoletowy
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.15378904342651