Witam drogich dzidzowców, potrzebuje zdania eksperta który ma wiedze na temat znajomości i relacji. Żeby się nie rozpisywać jak Tolkien przejde do sedna problemu. Czy według was jest sens naprawiania znajomości z ludzmi do których czuje się sentyment, macie takie same poczucie humoru i rozumiecie się oraz znacie się długo? Otóż pogryzłem się z kolegą i przez to nie spotykam się z resztą paczki. Nie pisaliśmy nic do siebie a jak chciałem wyjaśnić konflikt normalnie jak na ludzi przystało to zlał mnie i kazał spadać. Tą samą strategie obrał inny znajomy z którym trzymamy mimo że nie był związany w tą sprawe. W skrócie to powiedziałem co mi się nie podoba i wyraziłem swoje zdanie, granice + doszło to jakiś tam słów. Ale mineło 3-4 miesiące i jak się widzieliśmy (bo mieszkamy blisko siebie) to było cos w stylu "siema" "hej" uścisk dłoni jakieś tam krótkie dialogi i każdy szedł w swoją strone. Dodam że spotykali się z razem ale beze mnie, mimo że jakoś tam mamy minimalny kontakt bo teraz się troche poprawiło ale nadal jakoś nie wyjaśniliśmy sporu. Nie wiem czy te witanie, krótkie rozmowy przy okazji to znak że idzie w dobrym kierunku i może znowu poprosić o rozmowe żeby nie był chujem i dał wyjaśni, kto wie może zmądrzał i mu przeszło. Zastanawiam się też nad tym żeby to jebać i zmienić miejsce zamieszkania żeby nie wspominać i nie zajmować młodej głowy tym, bo co z tego że ja mam do nich duży sentyment i ogółem są kimś więcej niż ziomeczki (razem się wychowaliśmy) skoro oni tego nie odwzajemniają. Z góry dzięki za odpowiedzi, obsypie Was monetami za celne wskazówki rady. Przepraszam za jakieś błedy ortograficzne ale klawiatura ma dauna a ja gram razem z nią w zespole. Wypierdalam.