Dzida bawi, dzida uczy

215
Asteroida 99942 Apophis zbliży się do Ziemi 13 kwietnia 2029 roku. Podczas tego przelotu minie naszą planetę w odległości około 31.000 kilometrów. To bliżej niż niektóre satelity geostacjonarne, które orbitują na wysokości około 35.786 kilometrów nad Ziemią. Mimo tak bliskiego przelotu nie ma ryzyka kolizji, a sytuacja ta stanowi unikalną okazję dla naukowców do szczegółowego zbadania asteroidy.
Jest to jedna z najbardziej znanych obiektów kosmicznych, który przyciągnął uwagę naukowców i entuzjastów astronomii na całym świecie. Odkryta w 2004 roku, Apophis ma średnicę około 340 metrów i porusza się po orbicie, która regularnie przecina orbitę Ziemi. Chociaż początkowo istniały obawy, że Apophis może zderzyć się z Ziemią, najnowsze obliczenia wykazały, że ryzyko kolizji jest praktycznie zerowe (jak narazie).
Dzida bawi, dzida uczy
Asteroida Apophis, nazwana imieniem starożytnego egipskiego boga chaosu i zniszczenia. Jeśli asteroida uderzy w ląd, stworzy krater o średnicy około 5 kilometrów i głębokości 500 metrów. Będzie więc znacznie większy niż ten, który zniszczył dinozaury. Uwolniona energia będzie ogromna. Będzie to równowartość około 1150 megaton TNT, czyli ponad 23 000 razy więcej energii niż ta uwolniona podczas wybuchu bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę.

Szanse na uderzenie są małe, ale jeżeli ma już do tego dojść, to oby jebła w nieistniejące państwo izrael.


Dziękuję za uwagę, WYPIERDALAM
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Leżące 8

52
Ostatnio rozkminiam różne tezy dotyczące rozmiaru i natury Wszechświata. Póki co skłaniam się ku tezie, że ten jest czarną dziurą. Odrobinę ją faworyzuję, bo póki co wydaje mi się mieć najwięcej sensu.
Tzn przeprowadzone obliczenia dotyczące rozmiaru, masy i gęstości widzialnego Wszechświata, oraz fakt, że spoza niego nigdy nie dotrze do nas światło całkiem zgrabnie tłumaczą tę tezę.
Koncepcję Wieloświata zaledwie liznąłem, więc tutaj ciężko mi się wypowiedzieć. Może jak nieco lepiej zapoznam się że znanymi argumentami za i przeciw, łatwiej będzie mi ją zaakceptować.
Jak dla mnie, chyba więcej sensu ma już teoria o symulacji.

To było słowem wstępu, żeby zachować jakiś względny porządek. Rozkminiałem ostatnio wersję z nieskończonym Wszechświatem i doszedłem do wniosku, że to raczej błędne założenie.

Mój tok myśliwy przebiegał mniej więcej tak:
Jeśli Wszechświat jest nieskończony, oznacza to, że każda sytuacja, nawet ta najmniej realna, ma nieskończoną szansę się wydarzyć.
Czyli także jego koniec. A skoro ma koniec, nie może być nieskończonym.
Może być najwyżej nieskończonym warunkowo, czyli do czasu, aż nie zaistnieje jego koniec.

Wydaje mi się, że to rozumowanie jest poprawne, ale chuj mnie tam wie. Lepiej skonfrontować to z innymi. Może ktoś rzuci więcej światła na to zagadnienie. Może któryś z Was siedzi głębiej w tym temacie, albo wyciągnął inne wnioski.

Ku jakiej teorii się skłanianie? Dlaczego? Zapraszam do dyskusji.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.17944097518921