Ocieplenie czy raczej ochłodzenie klimatu?

29
Badacze uważają, że powinniśmy zapomnieć o globalnym ociepleniu i przygotować się raczej na solarne ochłodzenie. Według nich aktywność słoneczna w ciągu najbliższych dziesięciu lat zmniejszy się o 60%. Ma do tego dojść już w 2021 roku, kiedy temperatury na Ziemi zaczną wyraźnie spadać. Eksperci doszli do tego niepokojącego wniosku dzięki matematycznemu modelowi magnetycznej energii Słońca.
Według ukraińskiej profesor matematyki Walentyny Żarkowej z angielskiego University of Northumbria nowy model matematyczny opiera się na niedawno odkrytej drugiej warstwie fal elektromagnetycznych wewnątrz Słońca. Kiedy obie z nich są jednolite, aktywność gwiazdy jest większa, kiedy się rozchodzą - jej moc słabnie.
Żarkowa twierdzi, że obie fale mają frekwencję 11 lat, częściowo różniącą się od siebie, a czasem wyrównującą się. Porównując je z realnymi danymi na temat przebiegającego cyklu słonecznego, zespół badaczki stwierdził, że prognozy są dokładne w 97%.

Jeśli te przypuszczenia są prawidłowe, nastanie okres znany jako Minimum Maudera. Pierwotnie był to czas aktywności solarnej w latach 1638-1715, kiedy na Słońcu nie pojawiały się żadne plamy, co miało wpływ na klimat, który był wyraźnie chłodniejszy. Temperatury miałyby zacząć spadać w 2021 roku, a w 2030 roku ma nastać tak mroźna pogoda, że możliwe będzie jeżdżenie na łyżwach na rzece Tamizie, przepływającej przez Londyn. Ale wróćmy do obecnego strajku klimatycznego. Posłużę się tu swoim komentarzem który zamieściłem dzisiaj pod jedną dzidą mówiącą o ocieplaniu się klimatu. Nie neguję potrzeby redukcji zanieczyszczenia generowanego przez paliwa kopalne. Nie twierdzę też, że nie ma problem z odpadami, głównie plastikiem.
Ale należy powiedzieć skąd bierze się ostatnia masowa histeria pod tytułem “Zmiany klimatu”.
Za głównego winowajcę uważam ONZ i inne lewicowe autorytety.
Od lat straszą przeludnieniem i wizją demograficznej zagłady. Twierdzą że w 2025 roku będzie aż 11 mld ludzi.
Tylko że w miarę jak ludzie emigrują do miast, maleje przyrost naturalny. Wiadomo, pogoń za karierą czy zwykłymi przyjemnościami życia powoduje, że rodzenie dzieci jest odkładane na później lub wręcz nie chce się mieć dzieci.
ONZ-etowski atlas populacyjny pokazywał, że w maju 2007 roku po raz pierwszy w historii więcej ludzi mieszkało w miastach niż na wsi. Ale ONZ przyjął zły model oparty na założeniach sprzed wielu lat. Podstawy tej teorii nie mają już dzisiaj zastosowania.
Więc o co im chodzi? Może ONZ, podobnie jak wiele innych międzynarodowych instytucji które zainwestowały mnóstwo pieniędzy w budowanie konsensusu klimatycznego, wie że gwałtowna rewizja szacunków demograficznych oznacza też konieczność rewizji katastroficznych prognoz klimatycznych.
Mniej ludzi to mniejsze zużycie zasobów naturalnych, mniej plastiku, mniej spalin , mniej kur, krów czy ludzi chuchających na nieszczęsne lodowce.
To wszystko w dalszej konsekwencji oznaczać też będzie że będziemy potrzebować mniej uczonych do ocieplania klimatu, mniej środków finansowych na konferencje klimatyczne i mniej eko podatków stanowiących dziś istotny element redystrybucji dóbr zachodniej cywilizacji. Ale to wszystko to też problem dla Narodów Zjednoczonych których znaczenie gwałtownie kurczyło się w ostatnich latach. A w wojnie klimatycznej ONZ odnalazł się doskonale.
W 1982 roku ONZ opublikował prognozę mówiącą że nasz czas na działanie skończy się 2000 roku. W 1989 mówił że będzie to 2010 rok. W 2007 datą graniczną był 2012 rok. A w 2019 mówi się że będzie to rok 2030.
Jako ciekawostkę dodam że pierwszym uczonym który głosił demograficzną katastrofę,w esseju “Pryncypia Populacji”, był brytyjski profesor Thomas Maltus. A był to rok 1798.
Przekonaj mnie że się mylę.

Ocieplenie czy raczej ochłodzenie klimatu?
0.042932987213135