Mój starty to Fanatyk opozycji i LGBTQ

15
Mój stary to fanatyk opozycji i LGBTQ. Pół mieszkania zajebane gazetami politycznymi najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi afisz polityczny czy flagę tęczową i trzeba wyciągać w szpitalu bo mają zadziory na końcu. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu mam zadziory.

Druga połowa mieszkania zajebana Gazetą Wyborczą, Newsweekiem, Super Expressem itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie polityczne tygodniki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go korzystać z internetu, bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach. Ale teraz nie dosyć, że je kupuje, to jeszcze siedzi na jakichś politycznych forach i wywołuje burze z innymi fanatykami opozycji. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypierdolić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wkurwił, to założyłem tam konto i go trolowałem, pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu "wolność jest ważniejsza". Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę "Marszałek", za napisanie 10 tysięcy postów.

"Jak jest gorąco, to co weekend zapierdala na demonstracje. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę idę na manifestacje i ojciec pierdoli o zaletach uczestnictwa w protestach. Jak się dostałem na studia, to stary przez tydzień pie**olił, że to dzięki temu, że walczę o prawa LGBTQ, bo otwiera to moje umysłowe horyzonty.

Co sobotę budzi ze swoim kolegą Mirkiem całą rodzinę o 4 rano, bo hałasują pakując transparenty, robiąc kanapki itd.

Przy jedzeniu zawsze pierdoli o polityce i za każdym razem temat schodzi w końcu na opozycję, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy, że rząd niedostatecznie dba o prawa LGBTQ i demokrację, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Wielką Encyklopedię Polityki, żeby się uspokoić.
W tym roku sam sobie kupił ojciec tęczową kamizelkę z napisem "Love is Love" i nosi ją codziennie, nawet gdy idzie na zakupy do sklepu spożywczego. Nie raz zdarzyło mu się, że starsza pani z sąsiedztwa zaczęła go obwiniąć za "propagowanie dewiacji" i "niszczenie tradycyjnych wartości". Wtedy ojciec odpowiadał, żeby się ogarnęła i przestała być taką ograniczoną cipą, bo miłość jest dla wszystkich, niezależnie od orientacji.

Na święta Bożego Narodzenia, kiedy cała rodzina spotyka się przy wigilijnym stole, ojciec zawsze wpada w emocje i zaczyna przemawiać na temat równości i tolerancji. Tylko że zamiast być przemówieniem o pokojowym współistnieniu, staje się to wojną słowną z babcią, która jest mocno konserwatywna i nie może znieść tego, że jej syn wspiera "homoseksualne bzdury". Ojciec wtedy używa każdego przekleństwa, jakie tylko zna, i krzyczy na babcię, że jest zakompleksioną starą baby, która nie ma pojęcia o otwartości umysłu.

Wszystko to czasami mnie wkurza i czuję się jak zakładnik w tym szalonym domu. Marzę o tym, żeby móc normalnie porozmawiać z rodziną przy obiedzie, bez polityki, LGBTQ i całej tej jebanej opozycji.
0.041104078292847