Całe pismo święte na JBZD częsć 2

8
Rano Jakub zobaczył,  że ma przed sobą Leę. Rzekł więc do Labana: Cóż mi uczyniłeś? Czyż nie za Rachelę ci służyłem? Czemu mnie oszukałeś?
Laban odpowiedział: Nie ma tu u nas zwyczaju wydawania za mąż [córki] młodszej przed starszą.
Bądź przez tydzień z tą,  a potem damy ci drugą,  za którą jednak będziesz u mnie służył jeszcze siedem następnych lat.
Jakub przystał na to i był przez tydzień z tą. Potem Laban dał mu córkę swą,  Rachelę,  za żonę.
Racheli dał Laban również swą niewolnicę Bilhę,  aby jej usługiwała.
Jakub więc zbliżył się do Racheli i kochał ją bardziej niż Leę. I pozostał na służbie u Labana przez siedem następnych lat.
Gdy Pan widział,  że Lea została odsunięta,  otworzył jej łono; Rachela zaś była niepłodna.
Lea poczęła więc i urodziła syna,  i dała mu imię Ruben mówiąc: Wejrzał Pan na moje upokorzenie; teraz mąż mój będzie mnie miłował.
A gdy znów poczęła i urodziła syna,  rzekła: Usłyszał Pan,  że zostałam odsunięta,  i dał mi jeszcze to dziecko; nazwała więc je Symeon.
Potem znów poczęła i urodziła syna,  i rzekła: Już teraz mąż mój przywiąże się do mnie,  bo urodziłam mu trzech synów; dlatego dała mu imię Lewi.
I jeszcze raz poczęła,  i urodziwszy syna rzekła: Tym razem będę sławić Pana; dlatego dała mu imię Juda. Po czym przestała rodzić.
rozdział 30
Rachela zaś widząc,  że nie może dać Jakubowi potomstwa zazdrościła swej siostrze i rzekła do męża: Spraw,  abym miała dzieci; bo inaczej przyjdzie mi umrzeć!
Jakub rozgniewał się na Rachelę i odparł: Czyż to ja,  a nie Bóg,  odmawiam ci potomstwa?
Wtedy ona powiedziała: Mam niewolnicę Bilhę. Zbliż się do niej,  aby urodziła dziecię na moich kolanach; chociaż w ten sposób będę miała od ciebie potomstwo.
Dała mu więc swą niewolnicę Bilhę za żonę,  i Jakub zbliżył się do niej.
A gdy Bilha poczęła i urodziła Jakubowi syna,
Rachela rzekła: Bóg jako sędzia otoczył mnie opieką; wysłuchawszy mnie dał mi syna. Dlatego nazwała go Dan.
Niewolnica Racheli,  Bilha,  znowu poczęła i urodziła Jakubowi drugiego syna.
Wtedy Rachela rzekła: Nadludzką walkę wiodłam z siostrą moją i zwyciężyłam. Przeto dała mu imię Neftali.
Ale i Lea widząc,  że przestała rodzić,  wzięła swą niewolnicę Zilpę i dała ją Jakubowi za żonę.
Zilpa,  niewolnica Lei,  urodziła Jakubowi syna.
Wtedy Lea zawołała: Szczęśliwie! - i dała mu imię Gad.
A gdy Zilpa,  niewolnica Lei,  urodziła Jakubowi drugiego syna,
Lea powiedziała: Na moje szczęście! Bo kobiety będą mnie zwały szczęśliwą. Dała więc mu imię Aser.
Pewnego razu Ruben,  wyszedłszy na pole,  gdy żęto pszenicę,  znalazł mandragory i przyniósł je swej matce,  Lei. Wtedy Rachela rzekła: Daj mi mandragory syna twego.
A na to Lea: Czyż nie dość,  że mi zabrałaś mego męża,  i jeszcze chcesz zabrać mandragory mego syna? Rachela zawołała: Niechaj więc śpi z tobą tej nocy za mandragory twego syna!
A gdy Jakub wracał wieczorem z pola,  wyszła Lea naprzeciw niego i rzekła: Do mnie przyjdź,  bo nabyłam cię za mandragory mego syna. I spał z nią owej nocy.
Bóg zaś spełnił pragnienie Lei: poczęła i urodziła Jakubowi piątego syna.
I mówiła: Dał mi Bóg nagrodę za to,  że oddałam moją niewolnicę mężowi. Nazwała więc go Issachar.
A gdy Lea znów poczęła i urodziła szóstego syna Jakubowi,
rzekła: Obdarował mnie Bóg wspaniałym darem,  teraz będę już miała pierwszeństwo u mego męża,  gdyż urodziłam mu sześciu synów! Dała więc synowi imię Zabulon.
Wreszcie urodziła i córkę,  którą nazwała Dina.
A Bóg zlitował się i nad Rachelą; wysłuchał ją Bóg i otworzył jej łono.
Gdy więc poczęła i urodziła syna,  rzekła: Zdjął Bóg ze mnie hańbę!
Dając mu zaś imię Józef,  westchnęła: Oby Pan dodał mi jeszcze drugiego syna!
Gdy Rachela urodziła Józefa,  Jakub rzekł do Labana: Zwolnij mnie,  abym mógł wrócić do kraju,  w którym mieszkałem.
Pozwól mi zabrać moje żony i dzieci,  za które ci służyłem,  i odejdę. Wiesz dobrze,  jak ci służyłem.
Po czym dodał: Ustal mi twoją zapłatę,  a ja ci ją dam.
Jakub rzekł do niego: Ty sam wiesz,  jak ci służyłem i jaki jest twój dobytek dzięki mnie.
Miałeś bowiem niewiele,  zanim przyszedłem; odkąd zaś tu jestem,  pomnożył się on bardzo i Pan ci błogosławi. Jednak teraz muszę się zatroszczyć i o moją rodzinę.
A na to Laban: Cóż więc mam ci dać? Jakub odpowiedział: Nic mi nie dasz! Uczyń mi tylko to,  co ci powiem,  a będę nadal pasł twe stada i będę się nimi opiekował.
A więc: obejdę dzisiaj wszystkie twe stada i wybiorę z nich dla siebie wszystkie jagnięta cętkowane,  pstre i czarne spośród owiec oraz koźlęta pstre i cętkowane spośród kóz. Niech one będą moją zapłatą.
Po pewnym czasie będziesz mógł przekonać się o mojej uczciwości. Gdy bowiem przyjdziesz,  aby obejrzeć to,  co będzie mi się należało jako zapłata,  kozy,  które nie będą cętkowane i pstre,  oraz owce,  które nie będą czarne,  możesz uważać za skradzione przez mnie.
Laban rzekł: Dobrze,  niechaj będzie tak,  jak mówisz!
Ale jeszcze tego samego dnia Laban oddzielił wszystkie kozły cętkowane i pstre oraz wszystkie kozy cętkowane i pstre; wszystkie,  które miały cośkolwiek sierści białej,  oraz owce czarne,  i dał je swym synom.
Ponadto wyznaczył odległość,  jaką trzeba było przejść w ciągu trzech dni pomiędzy sobą a Jakubem. A Jakub pasł pozostałe owce Labana.
Jakub nazbierał sobie świeżych gałązek topoli,  drzewa migdałowego i platanu i pozdzierał z nich korę w taki sposób,  że ukazały się na nich białe prążki.
Tak ostrugane patyki umocował przy korytach z wodą,  czyli przy poidłach,  aby je widziały trzody,  które przychodziły pić wodę. Gdy bowiem zwierzęta przychodziły pić wodę,  parzyły się.
I tak parzyły się zwierzęta z trzód przed tymi patykami i wskutek tego dawały przychówek o sierści prążkowej,  pstrej i cętkowanej.
Jakub oddzielił więc owce białe i pędził je przodem przed pstrymi i czarnymi,  jako stada Labana; dla siebie zaś trzymał stada osobno,  nie łącząc ich ze stadami Labana.
A przy tym Jakub umieszczał owe ponacinane patyki na widocznym miejscu przy poidłach tylko wtedy,  gdy miały się parzyć sztuki mocne;
gdy zaś owce były słabe,  patyków nie kładł. W ten sposób sztuki słabe miały się dostać Labanowi,  a mocne - Jakubowi.
Tak to stał się Jakub człowiekiem bardzo zamożnym; miał bowiem liczne trzody,  a ponadto niewolnice,  sługi,  wielbłądy i osły.
rozdział 31
Jakub słyszał,  jak synowie Labana mówili: Jakub zabrał wszystko,  co posiadał nasz ojciec,  i z mienia naszego ojca dorobił się całego tego majątku.
I widział Jakub,  że Laban zmienił się wobec niego i nie był już taki jak przedtem.
Wtedy to Pan rzekł do Jakuba: Wróć do ziemi twych przodków,  do twego kraju rodzinnego,  Ja zaś będę z tobą.
Jakub,  który był na pastwisku przy swej trzodzie,  kazał wezwać do siebie Rachelę i Leę
i powiedział im: Widzę po [wyrazie] twarzy waszego ojca,  że nie jest on dla mnie taki jak dawniej,  lecz Bóg mojego ojca był ze mną.
Wy same najlepiej wiecie,  że choć z całych sił służyłem ojcu waszemu,
on jednak oszukiwał mnie i wielokrotnie zmieniał mi zapłatę; i tylko Bóg bronił mnie od krzywdy.
Gdybowiem [ojciec wasz] mówił: Owce pstre będą twoją zapłatą,  wszystkie rodziły się pstre; gdy zaś mówił: Cętkowane będą dla ciebie zapłatą - wszystkie rodziły się cętkowane.
I tak Bóg wydzielił część dobytku ojca waszego i dał ją mnie.
Bo gdy nadchodził czas parzenia się trzody,  widziałem we śnie,  jak samce pokrywające trzody były pstre,  cętkowane i łaciate,
i wtedy anioł Boga wołał na mnie we śnie: Jakubie,  a gdy mu odpowiadałem: Słucham,
mówił: Spójrz i przypatrz się: wszystkie samce pokrywające trzodę są pstre,  cętkowane i łaciate; widzę bowiem,  jak Laban z tobą postępuje.
Ja jestem Bóg z Betel,  gdzie namaściłeś stelę i gdzie złożyłeś mi ślub. Teraz więc gotuj się do drogi,  opuść ten kraj i wróć do twej rodzinnej ziemi!
Wszak obchodził się z nami jak z obcymi,  bo nie tylko wziął za nas zapłatę,  ale jeszcze obrócił na swój użytek naszą własność.
Słusznie więc całe mienie,  które Bóg oddzielił od mienia ojca naszego,  należy do nas i do naszych synów. Teraz więc czyń to wszystko,  co Bóg ci rozkazał!
Wtedy Jakub powziął postanowienie i wsadził swe dzieci i żony na wielbłądy.
Zabrał wszystkie swe stada i całą majętność,  którą zdobył - majątek własny,  którego się dorobił w Paddan-Aram - i ruszył w drogę do swego ojca,  Izaaka,  do kraju Kanaan.
Gdy Laban poszedł strzyc owce,  Rachela skradła mu posążki domowe.
Jakub zaś wprowadził w błąd Labana Aramejczyka,  nie dając mu poznać po sobie,  że zamierzał uciec.
Tak więc uciekł on wraz z całym dobytkiem i rozpoczynając wędrówkę przeprawił się przez rzekę,  a potem skierował się w stronę wyżyny Gilead.
A gdy na trzeci dzień Laban dowiedział się,  że Jakub uszedł,
zebrał swych krewnych i wyruszył za nim w pościg. Po siedmiu dniach dogonił go na wyżynie Gilead.
Ale tejże nocy Bóg ukazał się we śnie Labanowi Aramejczykowi i rzekł do niego: Bacz,  abyś w rozmowie z Jakubem niczego od niego nie żądał.
Laban dogonił Jakuba,  gdy ten rozbił swe namioty na tej wyżynie. Laban i jego krewni również rozbili namioty na wyżynie Gilead.
I wtedy Laban rzekł do Jakuba: Cóż uczyniłeś? Oszukałeś mnie i uprowadziłeś moje córki jak branki wojenne!
Czemu uciekłeś potajemnie i okradłeś mnie? Nic mi nie powiedziałeś,  a przecież odprawiłbym cię z weselem: z pieśniami,  bębnami i cytrami!
Nawet nie dałeś mi ucałować mych wnuków i mych córek. Postąpiłeś nierozsądnie!
Mógłbym teraz obejść się z wami surowo; ale Bóg ojca waszego tak mi powiedział ubiegłej nocy: Bacz,  abyś w rozmowie z Jakubem niczego od niego nie żądał.
Gdy już jednak ruszyłeś w drogę,  bo tęskno było ci bardzo za rodziną twego ojca,  to czemu skradłeś mi moje posążki?
Jakub dał Labanowi taką odpowiedź: Bałem się,  myśląc,  że mi siłą odbierzesz także i twoje córki.
Ten zaś,  u którego znajdziesz swoje posążki,  niech straci życie! W obecności krewnych naszych przeszukaj to,  co jest przy mnie,  i zabierz je sobie. Nie wiedział bowiem Jakub,  że to Rachela je skradła.
Wszedł więc Laban do namiotu Jakuba,  do namiotu Lei i dwóch niewolnic,  lecz nic nie znalazł. Wyszedłszy z namiotu Lei,  wszedł do namiotu Racheli.
Rachela zaś wzięła przedtem posążki i włożyła pod siodło wielbłąda,  i na nich usiadła. A gdy Laban,  przeszukawszy cały namiot,  nic nie znalazł,
rzekła do ojca: Nie bierz mi tego za złe,  panie mój,  że nie mogę wstać,  gdyż mam kobiecą przypadłość. Mimo więc poszukiwań,  Laban nie znalazł posążków.
Wtedy Jakub rozgniewał się i zaczął czynić gorzkie wyrzuty Labanowi tymi słowami: Jakiż popełniłem występek i jaką nieprawość,  że mnie ścigasz,
że przetrząsasz wszystkie moje rzeczy? Cóż swojego znalazłeś wśród tych rzeczy,  które są moimi? Połóż to wobec moich i twoich krewnych i niech oni powiedzą,  kto z nas ma słuszność!
Dwadzieścia lat byłem u ciebie. Twoje owce i kozy nie roniły. Baranów z twojej trzody nie jadałem.
Rozszarpanej [przez dzikie zwierzę] sztuki nie przynosiłem ci; dawałem za to moją sztukę. Jeśli ci coś zostało skradzione czy to w dzień,  czy w nocy,  szukałeś u mnie.
Bywało,  że dniem trawił mnie upał,  a nocą chłód spędzał mi sen z powiek.
Takie były owe dwadzieścia lat w służbie u ciebie! Służyłem ci czternaście lat za dwie twoje córki,  a sześć lat - za trzodę. Ty zaś wielokrotnie zmieniałeś mi zapłatę.
Gdyby Bóg ojca mego,  Bóg Abrahama - Ten,  którego z bojaźnią czci Izaak,  nie wspomagał mnie,  to puściłbyś mnie teraz z niczym. Com wycierpiał i ilem się napracował rękami,  Bóg widzi! On też zeszłej nocy zaświadczył.
Laban tak odpowiedział Jakubowi: Wprawdzie są to moje córki i ich dzieci są moimi,  trzoda - moją trzodą,  i wszystko,  co tu widzisz,  jest moje,  ale cóż mogę teraz uczynić moim córkom albo ich dzieciom,  które one urodziły?
Wtedy Jakub wybrał jeden kamień i postawił jako stelę,
a potem rzekł do swych bliskich: Nazbierajcie kamieni! Zebrali więc kamienie i ułożyli z nich kopiec,  na którym zasiedli do posiłku.
Laban nazwał to wzniesienie: Jegar Sahaduta,  Jakub zaś: Galed.
Laban przy tym dodał: Niechaj ten pagórek będzie odtąd świadectwem [zgody] między mną a tobą. Dlatego nazwał go Galed
i Mispa,  mówiąc: Niechaj Pan czuwa nade mną i nad tobą,  gdy się rozstaniemy!
Gdybyś źle się obchodził z moimi córkami albo wziął sobie oprócz nich inne żony,  to choć nie będzie nikogo z ludzi między nami,  patrz: Bóg będzie świadkiem między mną a tobą!
I rzekł jeszcze Laban do Jakuba: Ten oto pagórek z kamieni i ta stela,  które ustawiłem jako świadectwo [zgody] między mną a tobą,
będą świadectwem,  że ani ja nie będę szedł obok tego pagórka do ciebie,  ani ty nie będziesz szedł obok tego pagórka lub steli do mnie w złym zamiarze.
Bóg Abrahama i Bóg Nachora,  Bóg ich przodków,  niechaj będzie naszym sędzią! Jakub zaś przysiągł na Tego,  którego z bojaźnią czcił Izaak,  jego ojciec.
A potem Jakub zabił na owej wyżynie zwierzęta na ofiarę,  po czym zaprosił swych krewnych na posiłek. A gdy się posilili,  ułożyli się do snu na tej wyżynie.
rozdział 32
Nazajutrz rano Laban ucałował swych wnuków i swe córki,  pobłogosławił im i udał się w powrotną drogę do siebie.
Jakub ruszył w dalszą drogę. A gdy go napotkali aniołowie Boga,
ujrzawszy ich,  rzekł: Jest to obóz Boży. Nazwał więc to miejsce Machanaim.
Stąd Jakub wyprawił przed sobą posłów do swego brata Ezawa,  do kraju Seir,  czyli do Edomu,
dając im takie polecenie: Powiedzcie panu memu Ezawowi tak: To mówi sługa twój,  Jakub. Przebywałem u Labana i aż do tego czasu byłem nieobecny.
Nabyłem sobie woły,  osły,  trzodę,  sługi i niewolnice. Pragnę więc przez posłów oznajmić o tym tobie,  panie mój,  abyś mnie darzył życzliwością.
Posłowie wrócili z taką wiadomością: Szliśmy do twego brata Ezawa; ale on też już idzie na twoje spotkanie z czterystu ludźmi.
Jakub przeraził się tak bardzo,  że aż mu się serce ścisnęło. Podzielił więc ludzi,  których miał przy sobie,  owce,  woły i wielbłądy na dwa obozy,
myśląc sobie: Jeśli Ezaw uderzy na jeden obóz i pobije go,  drugi przynajmniej obóz ocaleje.
A potem zaczął się modlić: Boże Abrahama i Boże ojca mego Izaaka,  Panie,  który dałeś mi rozkaz: Wróć do twego kraju rodzinnego,  gdzie będę ci świadczył dobro,
nie jestem godzien wszelkiej łaskawości i wszelkiej szczerości,  jakie nieustannie okazujesz Twemu słudze. Bo przecież tylko z laską w ręku przeprawiłem się [kiedyś] przez Jordan,  a teraz mam dwa obozy.
Racz więc ocalić mnie z ręki brata mego Ezawa,  gdyż lękam się go,  aby gdy przyjdzie,  nie zabił mnie i matek z dziećmi.
Wszakże Tyś powiedział: Będę ci świadczył dobro i uczynię twe potomstwo [tak mnogie] jak ziarnka piasku na brzegu morza,  których nikt zliczyć nie zdoła.
Ale potem przenocował na tym miejscu i wziął z dobytku swego,  jako dar dla brata swego Ezawa,
dwieście kóz i dwadzieścia kozłów,  dwieście owiec i dwadzieścia baranów,
trzydzieści dojnych wielbłądzic wraz z ich źrebiętami,  czterdzieści krów,  dziesięć wołów,  dwadzieścia oślic i dziesięć ośląt.
I oddał sługom swoim każde ze stad,  mówiąc: Będziecie szli przede mną w odstępach pomiędzy każdym stadem.
Pierwszemu zaś słudze dał taki rozkaz: Gdy cię spotka mój brat Ezaw i zapyta: Czyim jesteś sługą,  dokąd idziesz i czyje jest to stado,  które pędzisz,
odpowiesz: Sługi twego Jakuba; jest to dar posłany panu memu,  Ezawowi,  on zaś sam idzie za nami.
Taki sam rozkaz dał Jakub drugiemu,  trzeciemu i wszystkim sługom,  którzy mieli pędzić stada: To,  co wam powiedziałem,  będziecie mówili Ezawowi,  gdy go spotkacie,
dodając: Sługa twój,  Jakub,  idzie tuż za nami. Myślał bowiem: Przebłagam go darem,  który mnie wyprzedzi; a gdy ja potem go zobaczę,  może obejdzie się ze mną łaskawie.
Ale tej jeszcze nocy wstał i zabrawszy obie swe żony,  dwie ich niewolnice i jedenaścioro dzieci,  przeprawił się przez bród potoku Jabbok.
A gdy ich przeprawił przez ten potok,  przeniósł również [na drugi brzeg] to,  co posiadał.
Gdy zaś wrócił i został sam jeden,  ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki,
a widząc,  że nie może go pokonać,  dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim.
A wreszcie rzekł: Puść mnie,  bo już wschodzi zorza! Jakub odpowiedział: Nie puszczę cię,  dopóki mi nie pobłogosławisz!
Wtedy [tamten] go zapytał: Jakiie masz imię? On zaś rzekł: Jakub.
Powiedział: Odtąd nie będziesz się zwał Jakub,  lecz Izrael,  bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi,  i zwyciężyłeś.
Potem Jakub rzekł: Powiedz mi,  proszę,  jakie jest Twe imię? Ale on odpowiedział: Czemu pytasz mnie o imię? - i pobłogosławił go na owym miejscu.
Jakub dał temu miejscu nazwę Penuel,  mówiąc: Mimo że widziałem Boga twarzą w twarz,  jednak ocaliłem me życie.
Słońce już wschodziło,  gdy Jakub przechodził przez Penuel,  utykając na nogę.
Dlatego Izraelici nie jadają po dzień dzisiejszy ścięgna,  które jest w stawie biodrowym,  gdyż Jakub został porażony w staw biodrowy,  w to właśnie ścięgno.
rozdział 33
Jakub spojrzał i zobaczył,  że Ezaw nadciąga z czterystu ludźmi. Podzieliwszy więc dzieci między Leę,  Rachelę i dwie niewolnice,
uszykował niewolnice z ich dziećmi na przedzie,  Leę z jej dziećmi nieco w tyle,  a za nimi Rachelę i Józefa.
Sam zaś,  idąc przed wszystkimi,  siedem razy oddał pokłon swemu bratu,  zanim się do niego zbliżył.
Ezaw pospieszył na jego spotkanie i objąwszy go za szyję ucałował go; i rozpłakali się obaj. Gdy Ezaw spostrzegłszy kobiety i dzieci,  zapytał:
A ci kim są dla ciebie?,  Jakub odpowiedział: To dzieci,  którymi Bóg łaskawie obdarzył twego sługę.
Wtedy zbliżyły się niewolnice ze swymi dziećmi i oddały pokłon.
Potem przystąpiła Lea z dziećmi i oddała pokłon,  a wreszcie Józef z Rachelą,  którzy też oddali pokłon.
Ezaw zapytał: Dla kogo są te wszystkie stada,  które spotkałem? Jakub odpowiedział: Obyś mnie darzył życzliwością,  panie mój!
Na to Ezaw: Mam ja dużo,  bracie mój,  niechaj przy tobie zostanie to,  co jest twoje.
Jakub rzekł: Ależ nie! Jeśli mnie darzysz życzliwością,  przyjmij ode mnie ten mój dar. Bo przecież gdym ujrzał twe oblicze,  było ono obliczem jakby istoty nadziemskiej i okazałeś mi wielką życzliwość.
Przyjmij więc dar mój,  który dla ciebie przeznaczyłem; Bóg obdarzył mnie sowicie: mam wszystko! I tak nalegał na niego,  aż wreszcie przyjął.
Po czym Ezaw rzekł: Ruszajmy w drogę i chodźmy; będę szedł razem z tobą.
Jakub odpowiedział: Wiesz,  panie mój,  że mam dzieci wątłe,  a owce i krowy karmią młode; jeśli je będę pędził choćby dzień jeden,  padnie mi cała trzoda.
Idź więc,  panie mój,  przed sługą swym,  ja zaś będę szedł powoli,  tak jak będzie mogła nadążyć moja trzoda,  którą pędzę,  i jak będą szły dzieci,  aż przyjdę do ciebie,  panie mój,  do Seiru.
Ezaw zapytał: Może ci zostawić kilku moich ludzi,  którzy są ze mną? A na to Jakub: Na cóż mi oni,  skoro ty,  panie mój,  darzysz mnie życzliwością.
Ezaw udał się tego dnia w drogę powrotną do Seiru.
Jakub wyruszył do Sukkot,  gdzie zbudował sobie dom,  a dla swych stad postawił szałasy. - Dlatego nazwano tę miejscowość Sukkot.
Wreszcie Jakub po powrocie z Paddan-Aram dotarł szczęśliwie do Sychem w Kanaanie. Obrawszy sobie miejsce w pobliżu tego miasta,
nabył od synów Chamora,  ojca Sychema,  za sto kesitów kawał pola,  na którym rozbił swe namioty.
Tam też ustawił ołtarz i nazwał go imieniem Boga,  Boga Izraela.
rozdział 34
Pewnego razu Dina,  córka Jakuba,  którą urodziła mu Lea wyszła,  aby popatrzeć na kobiety tego kraju.
A gdy ją zobaczył Sychem,  syn Chamora Chiwwity,  księcia tego kraju,  porwał ją i położywszy się z nią,  zadał jej gwałt.
Potem zaś Sychem prosił swego ojca Chamora: Weź tę dzieweczkę dla mnie za żonę!
Gdy Jakub dowiedział się,  że Sychem zhańbił jego córkę Dinę - synowie jego byli przy trzodach na pastwisku - nic nie powiedział,  czekając,  aż wrócą.
Chamor,  ojciec Sychema,  wybrał się do Jakuba,  aby z nim porozmawiać.
Tymczasem synowie Jakuba wrócili z pola. I gdy się dowiedzieli,  ogarnął ich smutek,  a zarazem bardzo się rozgniewali,  że popełniono czyn,  który u Izraelitów uchodził za zbrodnię: zgwałcono córkę Jakuba,  co było niegodziwością.
Chamor zaś tak do nich mówił: Sychem,  syn mój,  całym sercem przylgnął do waszej dziewczyny. Dajcież mu ją więc za żonę.
Spowinowaćcie się z nami; córki wasze dacie nam za żony,  a córki nasze weźmiecie sobie.
Będziecie mieszkali z nami i kraj ten będzie dla was. Możecie w nim się osiedlać,  poruszać się swobodnie oraz nabywać sobie tę ziemię na własność.
Sychem rzekł też do ojca i braci Diny: Darzcie mnie [tylko] życzliwością,  a dam,  czegokolwiek zażądacie ode mnie.
Wyznaczcie mi choćby największą zapłatę i podarunek,  a gotów jestem dać tyle,  ile mi powiecie,  byleście tylko dali mi dziewczynę za żonę.
Wtedy synowie Jakuba,  odpowiadając podstępnie Sychemowi i jego ojcu Chamorowi - mówili tak dlatego,  że zhańbił ich siostrę Dinę -
rzekli do nich: Nie możemy uczynić tego,  byśmy mieli wydać naszą siostrę za człowieka nieobrzezanego,  bo byłoby to dla nas hańbą.
Tylko pod tym warunkiem zgodzimy się na waszą prośbę,  jeśli staniecie się takimi jak my: każdy z waszych mężczyzn zostanie obrzezany.
Wtedy tylko damy wam nasze córki i córki wasze będziemy brali sobie za żony,  zamieszkamy razem z wami i staniem się jednym ludem.
Jeśli zaś nie usłuchacie i nie poddacie się obrzezaniu,  weźmiemy naszą dziewczynę i odejdziemy.
Chamorowi i Sychemowi,  jego synowi,  podobały się te słowa.
Młodzieniec ów nie wahał się tego uczynić bezzwłocznie,  bo bardzo miłował córkę Jakuba; był zaś najbardziej szanowany ze wszystkich w rodzinie swego ojca.
Wszedłszy więc do bramy miasta,  Chamor i jego syn Sychem tak przemówili do mieszkańców:
Ludzie ci są przyjaźnie do nas usposobieni. Niechaj mieszkają w kraju i niech się w nim poruszają swobodnie. Przecież jest on dla nich przestronny. Córki ich będziemy brali sobie za żony,  córki zaś nasze będziemy im oddawali.
Pod tym jednak warunkiem godzą się oni mieszkać wśród nas,  stając się jednym ludem,  że będzie u nas obrzezany każdy mężczyzna,  tak jak oni są obrzezani.
Czyż wtedy ich stada,  ich dobytek i wszystko ich bydło nie będzie należało do nas? Byleśmy tylko przystali na ich żądanie,  a wtedy pozostaną z nami.
I usłuchali Chamora oraz jego syna Sychema wszyscy,  którzy przechodzili przez bramę swego miasta. Każdy zatem mężczyzna,  który był tam,  poddał się obrzezaniu.
A gdy na trzeci dzień doznawali wielkiego bólu,  dwaj synowie Jakuba,  Symeon i Lewi,  bracia Diny,  porwawszy za miecze,  wtargnęli do miasta,  które niczego nie podejrzewało,  i wymordowali wszystkich mężczyzn.
Zabili mieczem również Chamora i jego syna Sychema i odeszli.
Wtedy [pozostali] synowie Jakuba przyszli do pomordowanych i obrabowali miasto za to,  że zhańbiono ich siostrę.
Zabrali trzody,  bydło i osły - wszystko,  co było w mieście i na polu.
Całe ich mienie,  wszystkie dzieci i kobiety uprowadzili w niewolę,  zrabowawszy wszystko,  co znaleźli w domach.
Wtedy Jakub rzekł do Symeona i Lewiego: Sprowadziliście na mnie nieszczęście,  bo przez was będą mnie mieć w nienawiści mieszkańcy tego kraju,  Kananejczycy i Peryzzyci. Jestem przecież małym liczebnie plemieniem i jeżeli oni wystąpią razem przeciwko mnie,  poniosę porażkę - zginę ja
A oni mu na to: Czyż [mieliśmy pozwolić na to,  by] się obchodzono z naszą siostrą jak z nierządnicą?
rozdział 35
Rzekł Bóg do Jakuba: Idź do Betel i tam zamieszkaj. Wznieś też tam ołtarz Bogu,  który ci się ukazał,  gdy uciekałeś przed twym bratem Ezawem.
Pójdziemy bowiem do Betel i tam zbuduję ołtarz Bogu,  który wysłuchał mnie w czasie mej niedoli i wspomagał mnie,  gdziekolwiek byłem.
Oddali więc Jakubowi wszystkie [wizerunki] obcych bogów,  jakie posiadali,  oraz kolczyki,  które nosili w uszach,  i Jakub zakopał je pod terebintem w pobliżu Sychem.
A gdy wyruszyli w drogę,  padł wielki strach na okoliczne miasta,  tak że nikt nie ścigał synów Jakuba.
Jakub,  przybywszy wraz ze wszystkimi swymi ludźmi do Luz w Kanaanie,  czyli do Betel,
zbudował tam ołtarz i nazwał to miejsce El-Betel. - Tu bowiem ukazał mu się Bóg,  kiedy uciekał przed swym bratem. -
Wtedy to zmarła Debora,  piastunka Rebeki,  i pochowano ją w pobliżu Betel pod terebintem,  który dlatego otrzymał nazwę Terebint Płaczu.
Bóg ukazał się jeszcze Jakubowi po jego powrocie z Paddan-Aram i błogosławiąc mu
powiedział do niego: Imię twe jest Jakub,  ale odtąd nie będą cię zwać Jakubem,  lecz będziesz miał imię Izrael. I tak otrzymał imię Izrael.
Po czym Bóg rzekł do niego: Ja jestem Bóg wszechmocny. Bądź płodny i rozmnażaj się. Niechaj powstanie z ciebie naród i wiele narodów,  i niechaj królowie zrodzą się z ciebie.
Kraj,  który dałem Abrahamowi i Izaakowi,  daję tobie; i twemu przyszłemu potomstwu dam ten kraj.
Potem Bóg oddalił się od niego z tego miejsca,  na którym do niego przemawiał.
A Jakub ustawił stelę na tym miejscu,  gdzie Bóg do niego mówił,  stelę kamienną. I składając ofiarę płynną wylał na nią oliwę. -
Jakub dał więc temu miejscu,  na którym przemawiał do niego Bóg,  nazwę Betel.
A gdy wyruszyli z Betel i mieli jeszcze w drodze przed sobą pewną przestrzeń,  aby dojść do Efrata,  Rachela zaczęła rodzić; poród jednak był ciężki.
I kiedy urodziła w wielkich bólach,  rzekła do niej położna: Już nie lękaj się,  bo oto masz syna!
Ona jednak,  gdy życie z niej uchodziło,  bo konała,  nazwała swego syna Benoni; lecz ojciec dał mu imię Beniamin.
A Rachela umarła i została pochowana przy drodze do Efrata,  czyli Betlejem.
Jakub ustawił stelę na jej grobie. - Kamień tan stoi na grobie Racheli po dziś dzień.
Izrael wyruszył w drogę i rozbił namioty poza Migdal-Eder.
A gdy przebywał w tej okolicy,  Ruben zbliżył się do Bilhy,  drugorzędnej żony ojca swego,  i obcował z nią; Izrael dowiedział się o tym. Synów Jakuba było dwunastu:
Synowie Lei: pierworodny syn Jakuba Ruben,  Symeon,  Lewi,  Juda,  Issachar i Zabulon.
Synowie Racheli: Józef i Beniamin.
Synowie Bilhy,  niewolnicy Racheli: Dan i Neftali,
oraz synowie Zilpy,  niewolnicy Lei: Gad i Aser. Są to synowie Jakuba,  którzy mu się urodzili w Paddan-Aram.
A potem Jakub przybył do ojca swego,  Izaaka,  do Mamre,  do Kiriat-Arba,  czyli do Hebronu,  gdzie niegdyś mieszkał Abraham,  a potem i Izaak.
Izaak miał wtedy sto osiemdziesiąt lat.
Izaak,  doszedłszy do kresu swego życia,  zmarł w późnej starości. I pochowali go jego synowie Ezaw i Jakub.
rozdział 36
Oto potomkowie Ezawa,  czyli Edomu.
Ezaw wziął sobie żony spośród mieszkanek Kanaanu: Adę,  córkę Elona Chetyty,  Oholibamę,  córkę Chiwwity imieniem Ana,  wnuczkę Sibeona,
i Basmat Izmaelitkę,  siostrę Nebajota.
Ada urodziła Ezawowi Elifaza,  Basmat - Reuela,
a Oholibama urodziła Jeusza,  Jalama i Koracha. Są to synowie Ezawa,  którzy mu się urodzili w kraju Kanaan.
Ezaw,  zabrawszy swoje żony,  synów i córki,  całą czeladź swego domu,  swoją trzodę i wszystkie zwierzęta oraz całe mienie,  które sobie nabył w Kanaanie,  udał się do ziemi [Seir] daleko od swego brata Jakuba,
gdyż zbyt liczne mieli stada,  aby mogli być razem: kraj,  w którym przebywali,  nie mógł im wystarczyć ze względu na ich mienie.
Ezaw osiedlił się na wyżynie Seir. - Ezaw to Edom.
Oto potomkowie Ezawa,  praojca Edomitów,  na wyżynie Seir.
Oto imiona synów Ezawa: Elifaz,  syn Ady,  żony Ezawa,  i Reuel,  syn Basmat,  żony Ezawa.
Synami Elifaza byli: Teman,  Omar,  Sefo,  Gatam i Kenaz.
Oto synowie Reuela: Nachat,  Zerach,  Szamma i Mizza. Byli to potomkowie Basmat,  żony Ezawa.
A oto ci byli synami żony Ezawa,  Oholibamy,  córki Any,  wnuczki Sibeona: urodziła ona Ezawowi Jeusza,  Jalama i Koracha.
Oto potomkowie Ezawa,  czyli synowie Elifaza,  pierworodnego syna Ezawa,  naczelnicy szczepów: Teman,  Omar,  Sefo,  Kenaz,
Korach,  Gatam i Amalek. Są to naczelnicy szczepów w kraju Edom,  synowie Elifaza,  potomkowie Ady.
Oto synowie Reuela,  syna Ezawa,  naczelnicy szczepów: Nachat,  Zerach,  Szamma i Mizza. Są to naczelnicy w kraju Edom,  synowie Reuela,  potomkowie Basmat,  żony Ezawa.
Oto synowie Oholibamy,  żony Ezawa,  naczelnicy szczepów: Jeusz,  Jalam i Korach. Są to naczelnicy szczepów,  potomkowie Oholibamy,  żony Ezawa,  a córki Any. -
Są to potomkowie Ezawa,  a zarazem naczelnicy ich,  czyli Edomitów.
Oto synowie Seira,  Choryty,  mieszkańcy [pierwotni] tego kraju: Lotan,  Szobal,  Sibeon,  Ana,
Diszon,  Eser i Diszan. Ci są naczelnikami szczepów,  Choryci,  synowie Seira,  w kraju Edom.
Synami Lotana byli: Chori i Hemam,  siostrą zaś Lotana - Timna.
Oto synowie Szobala: Alwan,  Manachat,  Ebal,  Szefo i Onam.
Synowie Sibeona: Ajja i Ana. Ten to Ana znalazł gorące źródła na stepie,  gdy pasł osły Sibeona,  swego ojca.
A oto dzieci Any: Diszon i Oholibama,  córka Any.
Synowie Diszona: Chemdan,  Eszban,  Jitran i Cheran.
Synowie Esera: Bilhan,  Zaawan i Akan.
Synowie Diszana: Us i Aran.
Oto naczelnicy szczepów,  Choryci: Lotan,  Szobal,  Sibeon,  Ana,
Diszon,  Eser,  Diszan. Są to Choryci,  naczelnicy szczepów choryckich w kraju Seir.
Oto królowie,  którzy panowali w kraju Edom,  zanim Izraelici mieli króla.
W Edomie był królem Bela,  syn Beora; nazwa jego miasta - Dinhaba.
A gdy umarł Bela,  królem był po nim Jobab,  syn Zeracha,  z Bosry.
Gdy zaś umarł Jobab,  po nim królem był Chuszam z ziemi Temanitów.
Gdy umarł Chuszam,  po nim królem był syn Bedada,  Hadad,  który zadał klęskę Madianitom na równinie Moabu; nazwa jego miasta - Awit.
Po śmierci Hadada,  po nim królem był Samla z Masreki.
A gdy umarł Samla,  po nim królem był Szaul z Rechobot nad rzeką.
Gdy umarł Szaul,  po nim królem był Baal-Chanan,  syn Akbora.
A po śmierci Baal-Chanana po nim królem był Hadar; nazwa zaś jego miasta Pau,  a imię żony jego Mehetabeel,  córka Matredy z Me-Zahab.
Oto imiona naczelników szczepów Ezawa według ich szczepów i miejscowości,  nazwanych ich imionami: Timna,  Alwa,  Jetet,
Oholibama,  Ela,  Pinon,
Kenaz,  Teman,  Mibsar,
Magdiel i Iram. Są to naczelnicy szczepów Edomu według obszarów przez nich posiadanych. Ezaw - praojciec Edomitów.
rozdział 37
Jakub mieszkał w kraju,  w którym zatrzymał się jego ojciec,  czyli w Kanaanie.
Oto są dzieje potomków Jakuba. Józef jako chłopiec siedemnastoletni wraz ze swymi braćmi,  synami żon jego ojca Bilhy i Zilpy,  pasał trzody. Doniósł on ojcu,  że źle mówiono o tych jego synach.
Izrael miłował Józefa najbardziej ze wszystkich swych synów,  gdyż urodził mu się on w podeszłych jego latach. Sprawił mu też długą szatę z rękawami.
Bracia Józefa widząc,  że ojciec kocha go bardziej niż ich wszystkich,  tak go znienawidzili,  że nie mogli zdobyć się na to,  aby przyjaźnie z nim porozmawiać.
Pewnego razu Józef miał sen. I gdy opowiedział go braciom swym,  ci zapałali jeszcze większą nienawiścią do niego.
Mówił im bowiem: Posłuchajcie,  jaki miałem sen.
Śniło mi się,  że wiązaliśmy snopy w środku pola i wtedy snop mój podniósł się i stanął,  a snopy wasze otoczyły go kołem i oddały mu pokłon.
Rzekli mu bracia: Czyż miałbyś jako król panować nad nami i rządzić nami jak władca? I jeszcze bardziej go nienawidzili z powodu jego snów i wypowiedzi.
A potem miał on jeszcze inny sen i tak opowiedział go swoim braciom: śniło mi się jeszcze,  że śłońce,  księżyc i jedenaście gwiazd oddają mi pokłon.
Podczas gdy bracia zazdrościli Józefowi,  ojciec jego zapamiętał sobie ów sen.
Kiedy bracia Józefa poszli paść trzody do Sychem,
Izrael rzekł do niego: Wiesz,  że bracia twoi pasą trzodę w Sychem. Chcę cię więc posłać do nich. Odpowiedział mu [Józef]: Jestem gotów.
Wtedy [Jakub] rzekł do niego: Idź i zobacz,  czy bracia twoi są zdrowi i czy trzodom nic się nie stało,  a potem mi opowiesz. Po czym wyprawił go z doliny Hebronu,  a on poszedł do Sychem.
I błąkającego się po polu spotkał go pewien człowiek. Zapytał go więc ów człowiek: Kogo szukasz?
Odpowiedział: Szukam moich braci. Powiedz mi,  proszę,  gdzie oni pasą trzody.
A na to ów człowiek: Odeszli stąd,  ale słyszałem,  jak mówili: Chodźmy do Dotain. Józef udał się więc za swymi braćmi i znalazł ich w Dotain.
Oni ujrzeli go z daleka i zanim się do nich zbliżył,  postanowili podstępnie go zgładzić,
mówiąc między sobą: Oto nadchodzi ten,  który miewa sny!
Teraz zabijmy go i wrzućmy do którejkolwiek studni,  a potem powiemy: Dziki zwierz go pożarł. Zobaczymy,  co będzie z jego snów!
Gdy to usłyszał Ruben,  [postanowił] ocalić go z ich rąk; rzekł więc: Nie zabijajmy go!
I mówił Ruben do nich: Nie doprowadzajcie do rozlewu krwi. Wrzućcie go do studni,  która jest tu na pustkowiu,  ale ręki nie podnoście na niego. Chciał on bowiem ocalić go z ich rąk,  a potem zwrócić go ojcu.
Gdy Józef przybył do swych braci,  oni zdarli z niego jego odzienie - długą szatę z rękawami,  którą miał na sobie.
I pochwyciwszy go,  wrzucili do studni: studnia ta była pusta,  pozbawiona wody.
Kiedy potem zasiedli do posiłku,  ujrzeli z dala idących z Gileadu kupców izmaelskich,  których wielbłądy niosły wonne korzenie,  żywicę i olejki pachnące; szli oni do Egiptu.
Wtedy Juda rzekł do swych braci: Cóż nam przyjdzie z tego,  gdy zabijemy naszego brata i nie ujawnimy naszej zbrodni?
Chodźcie,  sprzedamy go Izmaelitom! Nie zabijajmy go,  wszak jest on naszym bratem! I usłuchali go bracia.
I gdy kupcy madianiccy ich mijali,  wyciągnąwszy spiesznie Józefa ze studni,  sprzedali go Izmaelitom za dwadzieścia [sztuk] srebra,  a ci zabrali go z sobą do Egiptu.
Gdy Ruben wrócił do owej studni i zobaczył,  że nie ma w niej Józefa,  rozdarł swoje szaty
i przyszedłszy do braci,  zawołał: Chłopca nie ma! A ja,  dokąd ja mam iść?
A oni wzięli szatę Józefa i zabiwszy młodego kozła,  umoczyli ją we krwi,
po czym tę szatę posłali ojcu. Ci zaś,  którzy ją przywieźli,  rzekli: Znaleźliśmy ją. Zobacz,  czy to szata twego syna,  czy nie.
[Jakub] rozpoznawszy ją zawołał: Szata mego syna! Dziki zwierz go pożarł! Dziki zwierz rozszarpał Józefa!
I Jakub rozdarł swoje szaty,  a potem przepasał biodra worem i opłakiwał syna przez długi czas.
Gdy zaś wszyscy jego synowie i córki usiłowali go pocieszać,  nie słuchał pociech,  mówiąc: Już w smutku zejdę za synem moim do Szeolu. I ojciec jego [nadal] go opłakiwał.
Tymczasem Madianici sprzedali Józefa w Egipcie Potifarowi,  urzędnikowi faraona,  przełożonemu dworzan.
rozdział 38
W owym czasie Juda opuścił swych braci i wędrując ku dolinie zaszedł do pewnego mieszkańca miasta Adullam,  imieniem Chira.
Ujrzawszy tam córkę pewnego Kananejczyka,  noszącego imię Szua,  wziął ją za żonę i zbliżył się do niej.
Ona zaś poczęła i urodziła syna,  któremu dano imię Er.
Potem jeszcze raz poczęła,  urodziła syna i nazwała go Onan.
A gdy znów urodziła syna,  dała mu imię Szela. Ten zaś jej poród nastąpił w Kezib.
Juda wziął dla swego pieroworodnego syna,  Era,  żonę imieniem Tamar.
Ponieważ Er,  pieroworodny syn Judy,  był w oczach Pana zły,  Pan zesłał na niego śmierć.
Wtedy Juda rzekł do Onana: Idź do żony twego brata i dopełnij z nią obowiązku szwagra,  a tak sprawisz,  że twój brat będzie miał potomstwo.
Onan wiedząc,  że potomstwo nie będzie jego,  ilekroć zbliżał się do żony swego brata,  unikał zapłodnienia,  aby nie dać potomstwa swemu bratu.
Wtedy Juda rzekł do swej synowej Tamar: Zamieszkaj jako wdowa w domu twego ojca aż do czasu,  gdy dorośnie mój syn Szela. Myślał jednak: Niech nie umrze on również jak jego bracia. Tamar odeszła i zamieszkała w domu swego ojca.
Po wielu latach umarła żona Judy,  córka Szuy. Juda,  zapomniawszy nieco o swej stracie,  udał się wraz ze swym przyjacielem Adullamitą imieniem Chira do Timny,  gdzie strzyżono jego owce.
A gdy powiedziano Tamar: Teść twój idzie do Timny,  aby strzyc swe owce,
zdjęła z siebie szaty wdowie i otuliwszy się szczelnie zasłoną usiadła przy bramie miasta Enaim,  które leżało przy drodze do Timny. Wiedziała bowiem,  że choć Szela już dorósł,  nie ona będzie mu dana za żonę.
Kiedy Juda ją ujrzał,  pomyślał,  że jest ona nierządnicą,  gdyż miała twarz zasłoniętą.
Skręciwszy ku niej przy drodze,  rzekł: Pozwól mi zbliżyć się do ciebie - nie wiedział bowiem,  że to jego synowa. A ona zapytała: Co mi dasz za to,  że się zbliżysz do mnie?
Powiedział: Przyślę ci koźlątko ze stada. Na to ona: Ale dasz jakiś zastaw,  dopóki nie przyślesz.
Zapytał: Jakiż zastaw mam ci dać? Rzekła: Twój sygnet z pieczęcią,  sznur i laskę,  którą masz w ręku. Dał jej więc,  aby się zbliżyć do niej; ona zaś stała się przez niego brzemienną.
A potem wstała i odszedłszy zdjęła z siebie zasłonę i przywdziała swe szaty wdowie.
Gdy Juda posłał koźlątko przez swego przyjaciela Adullamitę,  aby odebrać zastaw od owej kobiety,  ten jej nie znalazł.
Pytał zatem tamtejszych mieszkańców: Gdzie w Enaim jest ta nierządnica sakralna,  która siedziała przy drodze? Odpowiedzieli: Nie było tu nierządnicy sakralnej.
Wróciwszy do Judy,  rzekł: Nie znalazłem jej. Także tamtejsi mieszkańcy powiedzieli: Nie było tu nierządnicy sakralnej.
Wtedy Juda rzekł: Niech sobie zatrzyma. Obyśmy się tylko nie narazili na kpiny. Przecież posłałem jej koźlątko,  ty zaś nie mogłeś jej znaleźć.
Po około trzech miesiącach doniesiono Judzie: Twoja synowa Tamar stała się nierządnicą i nawet stała się brzemienną z powodu czynów nierządnych. Juda rzekł: Wyprowadźcie ją i spalcie!
A gdy ją wyprowadzono,  posłała do swego teścia i kazała powiedzieć: Jestem brzemienną przez tego mężczyznę,  do którego te przedmioty należą. I dodała: Niechaj rozpozna,  czyje są: ten sygnet z pieczęcią,  sznur i laska!
Kiedy zaś Juda poznał je,  rzekł: Ona jest sprawiedliwsza ode mnie,  bo przecież nie chciałem jej dać Szeli,  memu synowi! - I Juda już więcej z nią nie żył.
A gdy nadszedł czas jej porodu,  okazało się,  że będzie miała bliźnięta.
Kiedy zaczęła rodzić,  [jedno z dzieci] wyciągnęło rączkę; położna,  zawiązawszy na tej rączce czerwoną tasiemkę,  rzekła: Ten urodzi się pierwszy.
Ale cofnęło ono rączkę i wyszedł z łona jego brat. Wtedy [położna] powiedziała: Dlaczego przedarłeś się przez to przejście? Dano mu więc imię Peres.
Gdy po nim urodził się jego brat,  na którego rączce była czerwona tasiemka,  nazwano go Zerach.
rozdział 39
Józef został uprowadzony do Egiptu. I kupił go od Izmaelitów,  którzy go tam przyprowadzili,  Egipcjanin Potifar,  urzędnik faraona,  dowódca straży przybocznej.
Pan był z Józefem i dlatego wiodło mu się dobrze i był w domu swego pana,  Egipcjanina.
Ten jego pan spostrzegł,  że Bóg jest z Józefem i sprawia,  że mu się dobrze wiedzie,  cokolwiek czyni.
Darzył więc on Józefa życzliwością,  tak iż stał się jego osobistym sługą. Uczynił go zarządcą swego domu,  oddawszy mu we władanie cały swój majątek.
A odkąd go ustanowił zarządcą swego domu i swojego majątku,  Pan błogosławił domowi tego Egipcjanina przez wzgląd na Józefa. I tak spoczęło błogosławieństwo Pana na wszystkim,  co [Potifar] posiadał w domu i w polu.
A powierzywszy cały majątek Józefowi,  nie troszczył się już przy nim o nic,  tylko o [to,  aby miał takie] pokarmy,  jakie zwykł jadać. Józef miał piękną postać i miłą powierzchowność.
On jednak nie zgodził się i odpowiedział żonie swego pana: Pan mój o nic się nie troszczy,  odkąd jestem w jego domu,  bo cały swój majątek oddał mi we władanie.
On sam nie ma w swym domu większej władzy niż ja i niczego mi nie wzbrania,  wyjąwszy ciebie,  ponieważ jesteś jego żoną. Jakże więc mógłbym uczynić tak wielką niegodziwość i zgrzeszyć przeciwko Bogu?
I mimo że go namawiała codziennie,  nie usłuchał jej i nie chciał położyć się przy niej,  aby z nią żyć.
Pewnego dnia,  gdy wszedł do domu,  aby spełniać swe obowiązki,  i nikogo z domowników tam nie było,
uchwyciła go ona za płaszcz i powiedziała: Połóż się ze mną! Lecz on [wyrwał się],  zostawił płaszcz w jej ręku i wybiegł na dwór.
A wtedy ona,  widząc,  że zostawił swój płaszcz i że wybiegł na dwór,
zawołała domowników i powiedziała im tak: Patrzcie,  sprowadzono do nas tego Hebrajczyka,  a on chce tu u nas swawolić! Przyszedł do mnie,  aby się położyć ze mną,  i zaczęłam głośno krzyczeć.
A gdy tak krzyczałam głośno,  zostawił u mnie swój płaszcz i pospiesznie wybiegł na dwór!
I zatrzymała jego płaszcz u siebie. A kiedy przyszedł pan Józefa do domu,
opowiedziała o tym zajściu tak: Wszedł do mnie ów sługa,  Hebrajczyk,  którego do nas sprowadziłeś,  aby ze mną swawolić.
A gdy zaczęłam krzyczeć,  zostawił u mnie swój płaszcz i uciekł z domu.
Kiedy pan jego usłyszał te słowa swej żony,  która mu dodała: Tak postąpił ze mną twój sługa! - zapałał wielkim gniewem.
Polecił schwytać Józefa i oddać go do więzienia,  gdzie znajdowali się więźniowie faraona. Gdy Józef przebywał w tym więzieniu,
Pan był z nim okazując mu miłosierdzie,  tak że zjednał on sobie naczelnika więzienia.
Toteż ów naczelnik więzienia dał Józefowi władzę nad wszystkimi znajdującymi się tam więźniami: wszystko,  cokolwiek mieli oni spełnić,  spełniali tak,  jak on zarządził.
Naczelnik więzienia nie wglądał już zupełnie w to,  co było pod władzą Józefa,  ponieważ Pan był z nim i sprawiał,  że się mu udawało wszystko,  co czynił.
rozdział 40
Po tych wydarzeniach podczaszy i nadworny piekarz króla egipskiego dopuścili się wykroczenia przeciwko swemu panu,  przeciwko królowi egipskiemu.
Faraon,  rozgniewawszy się na obu tych dworzan,  głównego podczaszego i przełożonego nadwornych piekarzy,
oddał ich pod straż przełożonego dworzan,  do więzienia tam właśnie,  gdzie przebywał Józef.
Tenże przełożony dworzan powierzył ich opiece Józefa,  który miał im usługiwać. A gdy przebywali jakiś czas w więzieniu,
obaj - podczaszy i piekarz nadworny króla egipskiego - tej samej nocy obaj mieli sen o różnych znaczeniach.
Kiedy Józef przyszedł do nich z rana,  zobaczył,  że byli zafrasowani.
Zapytał więc obu tych dworzan faraona,  którzy wraz z nim przebywali w więzieniu: Czemu to dzisiaj macie twarze tak zasępione?
Odpowiedzieli mu: Mieliśmy seni nie ma nikogo,  kto mógłby nam go wytłumaczyć. Rzekł do nich Józef: Wszak wytłumaczenia należą do Boga. Opowiedzcie mi je.
Wtedy główny podczaszy tak opowiedział Józefowi swój sen: Widziałem we śnie krzew winny,  który rósł przede mną.
Na tym zaś krzewie były trzy gałązki. Krzew wypuścił pączki i zakwitł,  a potem jego grona wydały dojrzałe jagody.
W moim ręku był puchar faraona. Zerwałem te jagody,  wycisnąłem je do pucharu faraona i wręczyłem ów puchar faraonowi.
Józef rzekł do niego: Znaczenie snu jest takie: Trzy gałązki są to trzy dni.
Po upływie trzech dni faraon wyświadczy ci łaskę i przywróci cię na twój dawny urząd. Będziesz podawał faraonowi puchar tak samo jak przedtem,  gdy byłeś jego podczaszym.
Jeśli nie zapomnisz o mnie,  kiedy będzie ci się dobrze działo,  okaż mi życzliwość: wspomnij o mnie faraonowi,  aby mnie uwolnił z tego miejsca.
Bo przemocą zostałem uprowadzony z kraju Hebrajczyków,  a i tu również nie popełniłem nic takiego,  za co należałoby mnie wtrącić do tego lochu.
W koszu,  który był na wierzchu,  znajdowało się wszelkie pieczywo,  jakie wyrabia piekarz dla faraona. A ptactwo wydziobywało je z tego kosza,  który był na mojej głowie.
Józef tak odpowiedział: Znaczenie snu jest takie: Trzy kosze - to trzy dni.
Za trzy dni faraon rozkaże ściąć ci głowę i powiesić twe ciało na drzewie. Wtedy ptaki będą rozdziobywały twe ciało.
Na trzeci dzień,  w dniu swoich urodzin,  faraon wyprawił ucztę dla swych dworzan. I wtedy w ich obecności kazał sprowadzić z więzienia przełożonego podczaszych i przełożonego piekarzy.
Przełożonego podczaszych przywrócił na dawny urząd podczaszego; podawał więc on puchar faraonowi.
Przełożonego piekarzy zaś kazał powiesić - jak im zapowiedział Józef.
Przełożony podczaszych nie pamiętał jednak o Józefie,  zapomniał o nim.
rozdział 41
W dwa lata później faraon miał sen. [Śniło mu się,  że] stał nad Nilem.
I oto z Nilu wyszło siedem krów pięknych i tłustych,  które zaczęły się paść wśród sitowia.
Ale oto siedem innych krów wyszło z Nilu,  brzydkich i chudych,  które stanęły obok tamtych nad brzegiem Nilu.
Te brzydkie i chude krowy pożarły siedem owych krów pięknych i tłustych. Faraon przebudził się.
A kiedy znów zasnął,  miał drugi sen. Przyśniło mu się siedem kłosów wyrastających z jednej łodygi,  zdrowych i pięknych.
A oto po nich wyrosło siedem kłosów pustych i zniszczonych wiatrem wschodnim.
I te puste kłosy pochłonęły owych siedem kłosów zdrowych i pełnych. Potem faraon przebudził się. Był to tylko sen.
Rano faraon,  zaniepokojony,  rozkazał wezwać wszystkich wróżbitów egipskich oraz wszystkich mędrców i opowiedział im,  co mu się śniło. Nie było jednak nikogo,  kto by umiał wytłumaczyć faraonowi te sny.
Wtedy przełożony podczaszych rzekł do faraona: Dzisiaj wyznam moje grzechy.
Faraon,  rozgniewawszy się na swego sługę oddał mnie,  a ze mną i przełożonego piekarzy pod straż do domu przełożonego dworzan.
I wtedy mieliśmy obaj jednej nocy sen,  on inny a ja inny.
A był tam z nami pewien młody Hebrajczyk,  sługa przełożonego dworzan. Opowiedzieliśmy mu,  a on wytłumaczył nam nasze sny,  tłumacząc sen każdego z nas.
I stało się tak,  jak nam je wytłumaczył: mnie przywrócił [faraon] na mój urząd,  a jego powiesił.
Wtedy faraon kazał wezwać Józefa. Wyprowadzono go więc pospiesznie z lochu,  a on,  ogoliwszy się oraz zmieniwszy szaty,  przyszedł do faraona.
Faraon rzekł do Józefa: Miałem sen,  którego nikt nie umie wytłumaczyć. Ja zaś słyszałem,  jak mówiono o tobie,  że skoro usłyszysz sen,  zaraz go wytłumaczysz.
Józef tak odpowiedział faraonowi: Nie ja,  lecz Bóg da pomyślną odpowiedź tobie,  o faraonie.
Faraon zaczął więc opowiadać Józefowi: Śniło mi się,  że stałem nad brzegiem Nilu.
I nagle z Nilu wyszło siedem krów tłustych i pięknych,  które zaczęły się paść wśród sitowia.
A oto siedem krów innych wyszło za nimi,  chudych i tak brzydkich,  że podobnie brzydkich nie widziałem w całym Egipcie.
Krowy chude i brzydkie pożarły owych siedem krów pierwszych,  tłustych.
Gdy te znalazły się w ich brzuchach,  nie było wcale znać,  że tam weszły; te,  które je pożarły,  były nadal tak samo chude jak poprzednio. I ocknąłem się.
A potem zobaczyłem we śnie siedem kłosów wyrastających z jednej łodygi,  zdrowych i pięknych.
Lecz oto siedem kłosów zeschniętych,  pustych,  zniszczonych wiatrem wschodnim wyrosło po nich.
I te puste kłosy pochłonęły owych siedem kłosów pięknych. A gdy to opowiedziałem wróżbitom,  żaden nie potrafił mi wytłumaczyć.
Józef rzekł do faraona: Sen twój,  o faraonie,  jest jeden. To,  co Bóg zamierza uczynić,  zapowiedział tobie,  faraonie.
Siedem krów pięknych - to siedem lat,  i siedem kłosów pięknych - to też siedem lat; jest to bowiem sen jeden.
Siedem zaś krów chudych i brzydkich,  które wyszły za tamtymi,  i siedem kłosów pustych i zniszczonych wiatrem wschodnim - to też siedem lat - głodu.
To,  o czym mówię faraonowi,  Bóg uczyni tak,  jak pokazał faraonowi.
A po nich nastanie siedem lat głodu; i pójdzie w niepamięć cała ta obfitość w Egipcie,  gdy głód będzie niszczył kraj.
Nie będą już wiedzieli o obfitości w tym kraju wskutek głodu,  który potem nadejdzie,  bo będzie to głód bardzo ciężki.
Ponieważ ten sen powtórzył się dwukrotnie,  faraonie,  Bóg to już postanowił i Bóg niebawem to uczyni.
Teraz więc niech faraon upatrzy sobie kogoś roztropnego i mądrego i ustanowi go zarządcą Egiptu.
Niech faraon tak ustanowi nadzorców,  by zebrać piątą część urodzajów w Egipcie podczas siedmiu lat obfitości.
Niechaj oni nagromadzą wszelką żywność podczas tych lat pomyślnych,  które nadejdą. Niechaj gromadzą zboże do rozporządzenia faraona jako zaopatrzenie dla miast i niechaj go strzegą.
A będzie ta żywność zachowana dla kraju na siedem lat głodu,  które nastaną w Egipcie. Tak więc nie wyginie [ludność] tego kraju z głodu.
Słowa te podobały się faraonowi i wszystkim jego dworzanom.
Rzekł więc faraon do swych dworzan: Czyż będziemy mogli znaleźć podobnego mu człowieka,  który miałby tak jak on ducha Bożego?
A potem faraon rzekł do Józefa: Skoro Bóg dał ci poznać to wszystko,  nie ma nikogo,  kto by ci dorównał rozsądkiem i mądrością!
Ty zatem będziesz nad moim dworem i twoim rozkazom będzie posłuszny cały mój naród. Jedynie godnością królewską będę cię przewyższał.
I powiedział faraon Józefowi: Oto ustanawiam cię rządcą całego Egiptu!
Po czym faraon zdjął swój pierścień z palca i włożył go na palec Józefa,  i kazał go oblec w szatę z najczystszego lnu,  a potem zawiesił mu na szyi złoty łańcuch.
I kazał go obwozić na drugim swym wozie,  a wołano przed nim: Abrek! Faraon ustanawiając Józefa rządcą całego Egiptu,
rzekł do niego: Ja jestem faraonem,  ale bez twej zgody nikt nie ośmieli się czegokolwiek przedsięwziąć w całym kraju egipskim,
i nadał Józefowi imię Safnat Paneach. Dał mu też za żonę Asenat,  córkę kapłana z On,  imieniem Poti Fera. I tak stał się Józef rządcą Egiptu.
Józef miał lat trzydzieści,  gdy stanął przed faraonem,  królem egipskim. Józef wyszedłszy od faraona objeżdżał cały kraj.
I gdy ziemia rodziła przez siedem lat w wielkiej obfitości,
gromadził wszelką żywność w tych siedmiu latach [urodzaju],  które nastały w Egipcie,  i składał ją w miastach; w każdym mieście gromadził żywność z pól okolicznych.
Nagromadził więc Józef tyle zboża,  ile jest piasku morskiego; takie mnóstwo,  że już przestano mierzyć,  bo nie można było zmierzyć.
A zanim nastały lata głodu,  urodzili się Józefowi dwaj synowie; urodziła ich Asenat,  córka kapłana z On,  który miał imię Poti Fera.
Józef dał swemu synowi pierworodnemu imię Manasses. [ Mówił bowiem: ] Dał mi Bóg zapomnieć o całym mym utrapieniu i o domu ojca mojego.
A drugiego nazwał Efraim,  [mówiąc]: Uczynił mnie Bóg płodnym w kraju mojej niedoli.
Kiedy minęło siedem lat urodzaju w Egipcie,
nadeszło siedem lat głodu,  jak to zapowiedział Józef. A gdy nastał głód we wszystkich krajach,  w całym Egipcie była żywność.
Ale kiedy i w Egipcie głód zaczął się dawać we znaki,  ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: Udajcie się do Józefa i,  co on wam powie,  czyńcie.
Gdy był głód na całej ziemi,  Józef otwierał wszystkie [spichlerze],  w których było [zboże],  i sprzedawał zboże Egipcjanom,  w miarę jak w Egipcie głód stawał się coraz większy.
Ze wszystkich krajów ludzie przybywali do Egiptu,  by kupować zboże od Józefa,  gdyż głód po całej ziemi się wzmagał.
rozdział 42
Gdy Jakub dowiedział się,  że jest zboże w Egipcie,  rzekł do swoich synów: Czemu się ociągacie?
I dodał: Właśnie słyszałem,  że w Egipcie jest zboże,  idźcie tam i zakupcie dla nas zboża,  abyśmy przetrwali i nie pomarli.
Dziesięciu braci Józefa udało się zatem do Egiptu,  aby tam kupić zboża.
Beniamina,  brata Józefa,  Jakub nie posłał wraz z synami; pomyślał bowiem: Jeszcze go może spotkać jakaś zła przygoda.
Józef sprawował władzę w kraju i on to sprzedawał zboże wszystkim mieszkańcom tego kraju. Bracia Józefa,  przybywszy do niego,  oddali mu pokłon twarzą do ziemi.
Gdy Józef ujrzał swoich braci,  poznał ich; jednak udał,  że jest im obcy,  i przemówił do nich surowo tymi słowami: Skąd przyszliście? Odpowiedzieli: Z Kanaanu,  aby kupić żywności.
Józef poznawszy ich,  mimo że oni go nie poznali,
przypomniał sobie sny,  jakie miał niegdyś,  i rzekł: Jesteście szpiegami! Przyszliście,  aby obejrzeć miejsca nieobwarowane w tym kraju!
A oni na to: Nie,  panie! Słudzy twoi przybyli tylko dla zakupienia żywności.
Jesteśmy wszyscy synami jednego człowieka. Jesteśmy uczciwi. My,  słudzy twoi,  nigdy nie byliśmy szpiegami.
Ale on im rzekł: Nie. Przyszliście obejrzeć miejsca nieobwarowane tego kraju!
Wtedy powiedzieli: Było nas dwunastu braci,  sług twoich,  synów jednego człowieka w Kanaanie. Najmłodszy jest obecnie przy naszym ojcu,  a jednego już nie ma.
Józef rzekł do nich: Jest tak,  jak wam mówię: jesteście szpiegami!
Co do tego zostaniecie wybadani. Na życie faraona! Nie wyjdziecie stąd,  chyba że przybędzie tu wasz brat najmłodszy.
Wyprawcie jednego z was po waszego brata,  wy zaś pozostaniecie w więzieniu,  aby można było zbadać,  czy to,  co powiedzieliście,  jest prawdą; jeśli okaże się,  że nie - na życie faraona! - jesteście szpiegami.
I oddał ich pod straż na trzy dni.
A trzeciego dnia Józef rzekł do nich: Jeśli chcecie ocalić życie,  uczyńcie to - bo ja czczę Boga.
Skoro jesteście uczciwi,  niechaj jeden wasz brat pozostanie w więzieniu,  w którym was osadzono,  wy zaś idźcie,  zawieźcie zboże dla wyżywienia waszych rodzin.
Potem przyprowadzicie do mnie najmłodszego brata waszego,  aby się potwierdziły słowa wasze i nie spotkała was śmierć. I tak uczynili.
Mówili między sobą: Ach,  zawiniliśmy przeciwko bratu naszemu,  patrząc na jego strapienie,  kiedy nas błagał o litość,  a nie wysłuchaliśmy go! Dlatego przyszło na nas to nieszczęście.
Ruben zaś tak im wtedy powiedział: Czyż wam tego nie mówiłem: Nie dopuszczajcie się wykroczenia względem tego chłopca; ale nie usłuchaliście mnie. Toteż teraz żąda się odpowiedzialności za jego krew!
Nie wiedzieli zaś,  że Józef to rozumie,  bo rozmawiał z nimi przez tłumacza.
Odszedłszy więc od nich,  rozpłakał się. Potem wrócił do nich i mówiąc do nich odłączył od nich Symeona i w ich obecności kazał go związać.
Potem Józef dał rozkaz,  aby napełniono zbożem ich worki i aby do każdego worka włożono dane przez nich pieniądze,  ponadto aby im dano żywności na drogę. I tak też im uczyniono.
Oni zaś włożywszy swe zboże na osły,  ruszyli w drogę.
Gdy w gospodzie jeden z nich rozwiązał swój worek,  aby dać obroku swemu osłu,  spostrzegł pieniądze; były one bowiem na wierzchu w jego torbie.
I rzekł do swych braci: Zwrócono mi pieniądze,  oto są one w mojej torbie. Wtedy oni osłupieli i z lękiem pytali jeden drugiego: Cóż to nam Bóg uczynił?
A gdy przybyli do Kanaanu,  do swego ojca Jakuba,  opowiedzieli mu wszystko,  co im się przytrafiło,  tymi słowami:
Ów władca tego kraju przemawiał do nas surowo i wziął nas za szpiegów.
Powiedzieliśmy mu: Jesteśmy uczciwi i nigdy nie byliśmy szpiegami;
było nas dwunastu braci,  synów [jednego] ojca,  jednego [z nas już] nie ma,  a najmłodszy jest obecnie przy naszym ojcu w Kanaanie.
Wtedy rzekł do nas ów władca kraju: Po tym poznam,  czy jesteście uczciwi: jednego waszego brata zostawcie u mnie,  weźcie zboże dla wyżywienia waszych rodzin i idźcie.
A potem przyprowadźcie mi waszego najmłodszego brata,  i wtedy poznam,  że nie jesteście szpiegami,  ale ludźmi uczciwymi. Ja wam oddam waszego brata,  wy zaś będziecie mogli poruszać się po tym kraju.
A gdy opróżniali worki,  każdy znalazł w swoim worku sakiewkę z pieniędzmi. Na widok sakiewek z pieniędzmi zatrwożyli się tak oni,  jak również ich ojciec.
0.094687938690186