Żydowscy kolaboranci Gestapo

194
Żydowscy kolaboranci Gestapo
Wiele w dyskusjach o II Wojnie Światowej mówi się o Holocauście i o tym, jak mordowano Żydów. Sporo miejsca ostatnimi czasy poświęca się temu, jakoby Polacy mieli udział w Holocauście.

A czy ktoś z Was słyszał o żydowskich kolaborantach Niemców? Nie?

Zatem zapraszam do lektury.
Żydowscy kolaboranci Gestapo
Wiele osób wie, że warunki w gettach żydowskich podczas niemieckiej okupacji były bardzo ciężkie. Ludzie umierali z głodu, chorób, zimna - nierzadko wprost na ulicach. Jednak w tych samych gettach, gdzie ludzie marli na ulicach, znajdowały się liczne sklepy, kluby, kawiarnie i restauracje. Pełne najlepszego jedzenia i trunków. Podawano tam francuskie koniaki i wina, włoskie sery i wędliny, belgijską czekoladę i inne specjały. Nie narzekały one nigdy na brak klientów, ale tylko wybrani, najbogatsi, mogli tam się stołować.

Skąd to wszystko się brało? Z przemytu. Na szmuglu towarów do i z getta wielu Żydów zbijało ogromne fortuny, przemycając wszystko, co się dało. Szmuglerzy byli jednymi z najbogatszych ludzi w gettach, a zaopatrywane przez nich lokale były odwiedzane przez żydowską elitę i Niemców.
Żydowscy kolaboranci Gestapo
W grudniu 1940 r. w ramach getta warszawskiego powołany został tzw. Urząd do Walki z Lichwą i Spekulacją, zwany popularnie ''Trzynastką'' (od numeru kamienicy przy ul. Leszno 13, gdzie się mieścił). W teorii miał być to organ ścigający lichwę i nielegalny handel w getcie, w praktyce był to organ... warszawskiego Gestapo, mający za zadanie szpiegować ludność wewnątrz getta. Funkcjonariusze ''Trzynastki'' (na zdjęciu) podlegali wyłącznie Niemcom i byli starannie dobierani: znali dobrze Warszawę, wszystkie meliny i trasy, oraz przemytników. Mieli swoje własne mundury, a nawet własne więzienie. W ramach ''Trzynastki'' służyło w sumie ok. 400 Żydów, wywodzących się głównie z żydowskiej elity. Nikt nie mógł ich aresztować i nie podlegali Żydowskiej Policji Porządkowej wewnątrz getta.
Żydowscy kolaboranci Gestapo
Na czele ''Trzynastki'' stał Abraham Gancwajch (na zdjęciu) - przedwojenny działacz lewicowej partii Ha-szomer Ha-cair, z uprawnieniami rabina. Gancwajch znał dyrektora propagandy niemieckiej w Warszawie, Wilhelma Ohlenbuscha i oficera Gestapo ds. żydowskich, SS-Untersturmführera Kurta-Georga Brandta. Uważał się za nietykalnego. Mógł chodzić po całej Warszawie bez opaski z gwiazdą Dawida. Jego pomagierami było dwóch najbogatszych szmuglerów getta - Moryc Kohn i Zelig Heller.
Zadaniem ''Trzynastki'' było śledzenie szmuglu, odnajdywanie składów przemyconych dóbr, oraz kosztowności ukrytych przez Żydów. Zajmowali się także wymuszaniem haraczy na przemytnikach, restauratorach i sprzedawcach, a nawet... samym przemytem (do czego wykorzystywano m.in. jedyną karetkę wewnątrz getta). Sam Gancwajch korzystając z ukradzionych przemytnikom towarów wyprawiał huczne przyjęcia, m.in. bar micwę swojego syna. Rekwirowane dobra sam sprzedawał. Był jednym z najbogatszych ludzi w getcie. Z kolei jego pomagierzy wyciągali ludzi wprost z wagonów do obozów koncentracyjnych. Oczywiście, za słoną, bardzo słoną opłatą - a przedłużali ofiarom życie o tylko jeden dzień...
Żydowscy kolaboranci Gestapo
Gancwajch miał ogromne ambicje, by zostać szefem Rady Żydowskiej (Judenratu) w getcie. Tworzył liczne organizacje żydowskie sobie podległe, by zwiększać swoje wpływy i zyskać przychylność Niemców. Ci jednak nie byli zainteresowani. W 1941 r. ''Trzynastka'' została włączona w skład Judenratu, a jej działalność zakończono. Sam Gancwajch otrzymał wyrok śmierci od polskiego podziemia, ale nigdy go nie wykonano. Nie są znane jego dalsze losy, być może zabili go Niemcy w 1943 r. Kohn i Heller na pewno zostali zabici w 1942 r. przez Niemców, gdy przestali być potrzebni. Wielu innych członków ''Trzynastki'' trafiło do nowej organizacji żydowskiej, współpracującej z Gestapo... ale to inna historia, którą opowiem niebawem, jeśli się spodoba dzidka. Na zdjęciu: budynek ''Trzynastki'' współcześnie.
Żydowscy kolaboranci Gestapo
Warto dodać, że ''Trzynastka'' nie była jedyną tego rodzaju organizacją żydowską wewnątrz gett. Podobne organizacje istniały w Białymstoku (dowodzona przez Gryszę Zełkowicza), w Krakowie (dowodzona przez Maurycego Diamanta i Juliana Appela), czy w Lublinie (gdzie przewodził Szama Grajer). Grajer, słynący z urody, miał pod sobą zakłady fryzjerskie, restauracje i kluby. Do tych chętnie udawali się żydowscy bankierzy, prawnicy i... oficerowie Gestapo. Grajer osobiście dobierał dla nich najpiękniejsze prostytutki i najlepsze trunki, a także składał raporty co do sytuacji w getcie. I on wymuszał haracze, łapówki, oraz trudnił się szmuglem. Sieć jego współpracowników obiegała całe getto, a zyskami dzielił się z Niemcami. Podobno osobiście znał szefa SS i policji na Lubelszczyźnie, SS-Oberführera Odilo Globocnika. Znajomość ta mu raczej nie pomogła, bo Niemcy i tak go zastrzelili w 1942 r. Do samego końca on i jego pomagierzy byli wierni Niemcom i pomagali im w mordowaniu Żydów.

To tyle, pozdrawiam, II wojna światowa w kolorze.
0.047746896743774