Refleksyja

79
Naszła mnie taka refleksja przy późnonocnym oglądaniu debaty o transformacji energetycznej na kanale zero. Mianowicie, oglądam sobie debatę. Mamy czwórkę ludzi którzy znają się na temacie, bo trójka z niego żyje a jeden pracował w rządzie, plus piąty pan który również obeznany pojawił się na chwilę na doskok przez skype'a, discorda czy inny komunikator.
I cała piątka zgadza się co do zasady że transformacja jest potrzebna. Niekoniecznie zgadzają się jak ją przeprowadzić, albo jak ma wyglądać ten miks energetyczny na końcu. Jeden uważa że więcej biomasy, druga że więcej atomu, trzeci że więcej gazu. Ale generalnie konsensus jest prosty - trzeba ruszać już od zaraz z energią odnawialną + stabilnym zabezpieczeniem, czy to w atomie czy innym źródle, bo a) węgiel jest mniej opłacalny b) wcale go dużo nam nie zostało, a to co zostało jest głęboko i drogie do wydobycia [mowa o energetycznym nie antracycie/koksującym], c) węgiel wcale nie jest bezpieczny, bo i tak według różnych szacunków od 40% do 60% węgla opałowego importujemy d) w związku z zasadami unijnymi nowych bloków węglowych stawiać nie można, a stare i tak trzeba wygaszać ze względnu na żywotność.

I tutaj wchodzę w komentarze i dostaję apopleksji. Bo wchodzę w komentarze a tam "yyyy chujowa debata nikt przeciw unii nie jest"; "yyy rożek aparatczyk za zielonym ładem to i debata chujowa"; "yyy jebać niemców chcą nam wcisnąć ekolgbtqwerty"

Czy naprawdę jesteśmy aż tak upośledzonym narodem? Cały świat od węgla odchodzi - to jest fakt.
Węgiel można spożytkować dużo lepiej niż na opał bezpośrednio - to jest fakt.
Nie mamy dużo węgla [opałowego] i jest  drogi - to jest fakt.
Inne źródła energii są tańsze, czystsze i generalnie lepsze - to jest fakt.

Ja rozumiem, można dyskutować, ale mamy tutaj 5 osób które się na zagadnieniu znają i mamy jasny konsensus - węgiel jako surowiec energetyczny nie ma przyszłości. I nie rozumiem tego że ludzie to traktują jakbyśmy byli w XV wieku i ktoś im powiedział "słuchaj mordo, ziemia nie jest w centrum układu słonecznego, tylko słońce i kręcimy się dookoła niego". Czy naprawdę musimy być aż tak zjebani, że nawet ten raz na rok kiedy wszystkie opcje polityczne, dosłownie wszystkie przemówią ludzkim, wspólnym głosem, to my musimy się kolektywnie zesrać jak ten chłop z pod Torunia co na dźwięk nazwiska Kopernik już widły od gnoju ostrzy?

Taki nocny wysryw, a tutaj link do debaty dla zaciekawionych https://m.youtube.com/watch?v=FcP7b_TZf2U&pp=ygUma2FuYcWCIHplcm8gdHJhbnNmb3JtYWNqYSBlbmVyZ2V0eWN6bmE%3D
0.042143106460571