Chłopaczek siostruni

11
> miałem 16 lat, mieszkałem wtedy w małym domku z 3 sypialniami z mamą, tatą i siostrą
> rodzice są surowi jak skurwysyn, bardzo chrześcijańscy
> ja i moja siostra, mieliśmy swoje własne sypialnie
> rodzice pozwalali mi mieć starego kompa w swoim pokoju, pod warunkiem, że obiecam im nie walić konia
> wiem, to pojebane
> drzwi od mojego pokoju musiały być otwarte 24/7, rodzice sprawdzali moją historię przeglądania żeby upewnić się, że nie zejdę z właściwej ścieżki
> kurwyniewiedząotrybieincognito
> rodzice pracowali do wieczora, więc gdy ich nie było to siostra trzymała pieczę nad polityką otwartych drzwi
> suka co chwilę przechodziła koło mojego pokoju i upewniała się, ze nie robię nic nieprawego
> stałem się Daredevilem, słyszałem ludzi idących do mojego pokoju z odległości kilometra
> wyrobiłem refleks naszprycowanego spastycznego tygrysa otwierając i zamykając okienka z pornografią jak haker po metaamfetaminie w 1980
> nie mam żadnej prywatności więc gdy oglądam to zapamiętuję jak najwięcej, żeby potem strzepać do pamięciówki pod prysznicem
Bardzo chciałbym opowiedzieć o swoich masturbatorskich nawykach ale nie mają nic wspólnego z historią, więc tu skończę.

> siostra zaczęła przyprowadzać do domu chłopaka od czasu do czasu, wyglądał jak metroseksualny cwe* pokroju Justina Biebera
> ziomuś zachowuje się dobrze i nienagannie przed rodzicami, siostra wmawia im, że chce "uratować jego duszę" więc oni nie mają nic do ich związku
> rodzice dają mi zadanie, mam robić wszystko, żeby jego ku*as nie znalazł się w waginie mojej siostry
> role się odwróciły
> tak jak wszystko co robię, trenowałem i szlifowałem swoje działania
> zawsze czekałem na odpowiedni moment, zawsze świadom wszystkich chwil z romantycznym nastrojem i z okazją na jebanko
> wynurzałem się z cienia za każdym razem, gdy słyszałem, że jest u ich cicho i po prostu stałem i gapiłem się na nich
> jak upiorny cień w kącie ich oka niszczyłem im każdą szansę na zbliżenie
> jak sędziwe oczy gniewnego boga wpatrywałem się w ich spragnione ruchanka dusze jak najbardziej niezręcznie się dało
> i to wszystko podczas gdy mój umysł powtarzał mantrę
> "JESTEM PEŁZACZEM, CZATOWNIKIEM TERRORU, JESTEM OCZAMI W CIEMNOŚCI, WARTOWNIKIEM NOCY, MOJA JEST OBECNOŚĆ I OSĄD I SIŁA, JESTEM WAGINALNYM KORKIEM"
> moja siostra była już zmęczona tym co robię, tak samo jej ludzkie dildo
> powinni byli po prostu iść do hotelu
> sfrustrowani obmyślili plan, bardzo chujowy plan
> plan który byłby tylko oliwą do ognia jakim jest mój brak życia socjalnego i nadmiar wolnego czasu
> gdy brałem prysznic, weszli do mojego pokoju i naściągali jakiegoś hardcorowego gejowskiego BDSM porno
> nie spodziewałem się tego
> rodzice wracają do domu, sprawdzają moje zadanie domowe i historię przeglądania
> przypał taki, że ja pierdolę
> gdy zobaczyłem, co właściwie zrobili, poczułem mieszankę rozbawienia i strachu
> trochę jak oglądanie psychopatycznego klauna wsadzającego monety w dupę karła, gdy wiesz że Ty będziesz następny
> próbowałem im wyjaśnić, że to jakiś wirus albo kawał, ale prędzej chyba bym sprzedał żydowi wielbłąda z 3 nogami
> zabrali mi internet, wykasowali gry i uprawnienia na komputerze
> wiedzałem, kto był odpowiedzialny za tą zniewagę, i wiedziałem gdzie mieszkają

Wiem, że nie brzmi to przekonująco, ale miałem kumpla który miał magistra we wkurwianiu ludzi i chciał, żeby go nazywać Harold

> Harold i ja obmyślaliśmy plany i w końcu zdecydowaliśmy się na ten, który miał największe szanse powodzenia

Faza pierwsza planu: STRACH

> nie miałem nic do robienia podczas wolnego czasu oprócz czytania, bo nie mogłem nigdzie wychodzić po 17
> cały czas spędzałem na siedzeniu w pokoju, nawet przestałem sprawdzać siostrę
> oni myślą, że wygrali
> raz na jakiś czas śmiałem się, nie takim normalny śmiechem ale śmiechem o wyższej barwie, wibrującym śmiechem z małymi pauzami pomiędzy wydechami
> wyobraźcie to sobie jako nagiego Świętego Mikołaja któremu ktoś ssa pałę podczas gdy ten właśnie bierze 80 kg na klatę
> pierwsze starania były bez rezultatu, lecz po jakimś czasie pedałek i siostra zaczęli to zauważać
> wsłuchiwałem się jak nietoperz, a gdy tylko robiło sie u nich cicho, robiłem to tak głośno, żeby usłyszeli, robiłem to z 3 czy 4 razy dziennie, nigdy gdy rodzice byli w domu.
> pewnego dnia siostra pyta o odgłos dochodzący z mojego pokoju
> udaję zmieszanego i zwalam to na przeciąg z łazienki
> ona nie łyka tego i wie, że to ja, jakoś głupio komentuje w stylu "pewnie tak bardzo tęsknisz za swoim pedalskim porno i stąd te odgłosy"
> robię to przez kolejne kilka tygodni i siostra w końcu wkurwiła się tak bardzo, że wparowuje do mojego pokoju i każe mi przestać
> nigdy nie nakryła mnie robiąc to, zawsze byłem czujny i przestawałem, gdy słyszałem że się zbliża
> zacząłem zachowywać się tak jakbym nie wiedział o czym ona mówi i udawałem nawet zmartwionego jej stanem zdrowia
> ziarno zemsty zostało zakopane, wszystko szło według planu
> po miesiącu mój neurotyczny śmiech spongeboba stał się czymś, do czego siostra po prostu przywykła i nic sobie z tego nie robiła, to też była część planu

Harold jest bogatym dzieciakiem i ma sporo rzeczy których nawet nie potrzebuje

> pożyczył mi dyktafon, mały skurwysynek którego mogłem ukryć praktycznie wszędzie, a można do niego było podłączyć jakiekolwiek wyjście audio
> nagrałem swój śmiech
> wpierw ukryłem dyktafon w szparze pomiędzy pudełkami ze starymi ciuchami w swoim pokoju
> upewniłem się, że ciężko go będzie znaleźć ale nadal zostanie dużo miejsca, żeby nie wytłumić dźwięku
> poszedłem do salonu i upewniłem się, że siostra i chłoptaś mnie zobaczyli, powiedziałem, że wychodzę do sklepu
> wyszedłem z domu i poszedłem do najbliższego spożywczaka
> zostawiłem dyktafon nastawiony na puszczenie nagrania 13 minut po moim wyjściu, i kolejne 10 minut później
> wszedłem do sklepu i patrzyłem na lody jakbym był Sashą Grey na międzyrasowym gangbangu przez 20 minut
> wróciłem do domu równo 30 minut po moim wyjściu i zobaczyłem siostrę i jej chłopaka w salonie
> ich wyraz twarzy gdy wszedłem do domu, niszczy mnie za każdym razem jak sobie o nim przypomnę
> czuję mrowienie w kręgosłupie jakby ktoś masował mi prostatę
> strach w ich oczach, niezaprzeczalny strach
> to wszystko wymagało lat dyscypliny samuraja, żeby nie wybuchnąć wtedy śmiechem
> wyglądali tak, jakby zobaczyli mnie właśnie wyczołgującego się z wielkiego odbytu w ścianie
> odpaliłem wewnętrznego DiCaprio i zachowywałem się tak zdziwiony i przejęty jak tylko się dało
> spytałem czy coś się stało bo wyglądają blado, spojrzałem siostrze w oczy gdy to powiedziałem
> siora się wkurwiła, zaczęła sapać, mówić, że mam chore pomysły
> ogólnie pełno oskarżycielskiego gówna, tak jakby nie widziała, że dopiero wszedłem drzwiami frontowymi, pytała jak to zrobiłem
> zachowuję pokerową twarz i pytam czy coś brała
> mówię, że zachowuje się jak pojebana odkąd zaczęła tu przyprowadzać tego wacka
> spojrzałem na cwela wkurzonym wzrokiem
> oznajmiam jej, że powiem wszystko rodzicom o tym jak się zachowuje, to ją trochę uspokoiło
> przypomniało jej się, że mam moc skarżenia jak malutki tchórz którym właściwie jestem
> powiedziałem żeby się ogarnęła i przestała robić to co robi, wyszedłem jak teksański kowboj po Alamo
Faza druga: PARANOJA

> minął tydzień z hakiem po incydencie z dyktafonem
> siostra nic nie powiedziała rodzicom o tym kawale
> ja tu ciągnę za sznurki
> mój śmiech znów zaczął na nią działać, wbiegała do mojego pokoju, żeby mnie przyłapać
> zapomniała, że to ona jest Fretką a ja Fineaszem i Ferbem
> nie udawało jej się mnie przyłapać, czasem nawet nastawiałem dyktafon i będąc z nią w pokoju robiłem swoje
> przeszukała mój pokój próbując znaleźć cokolwiek, bezskutecznie choć raz było blisko
> mówi, że tylko ja mogę wydawać ten odgłos bo pan Timberlake też to słyszy
> zignorowałem ją i nie przestawałem oglądać swojego dokumentu o narwalach i innych arktycznych kreaturach
> zacząłem śmiać się w dłuższych interwałach, czasem pomijałem parę dni żeby miała fałszywe poczucie bezpieczeństwa
> nie mogła spać, nie mogła cieszyć się czasem z jej chłopakiem, próbowała mnie przyłapać
> stałem się najsprytniejszym małym gówienkiem, nawet rozważałem karierę w wywiadzie
> nadszedł dzień gdy siorka nie mogła już wytrzymać i nasłała na mnie rodziców jak parę wściekłych psów na bezbronnego kotka
> powiedziała im, że próbuję ją wkręcić i to wszystko jest niedojrzałe, Johnny Depp ją wspierał mówiąc, że też to słyszał
> rodzice zaserwowali mi pełno bzdurnego gadania, że stąpam po cienkim lodzie itd
> nadal nie puszczałem broni jak upośledzony republikanin po strzelaninie
> dałem pokaz warty Oskara o mojej niewinności, mówiłem, że w wielu przypadkach nie było mnie nawet w domu itd
> pokazywałem in nawet paragony które służyły za alibi, byłem gwałcicielem w obcym kraju z dyplomatycznym immunitetem
> rodzice uwierzyli, kurwa, nawet ja na chwilę uwierzyłem
> siostra nadal zakładała, że kłamię
> rodzice powiedzieli że jesteśmy za starzy na takie rzeczy, dali mi ostrzeżenie i wyszli
> to dało mi erekcję tak silną by powalić nią antylopę
> czas w końcu nadszedł
> cała ciężka praca się opłaciła, spędziłem tyle czasu układając kostki domina
> czas je popchnąć

Faza trzecia: ROZpierdol

> piątkowa noc, mama i tato mieli randkę a ja zostałem sam z siostrą, dostała od rodziców pozwolenie na zaproszenie tego kutasa
> podsłuchałem rozmowę i pan piękniś się jakoś wywinął i powiedział, że nie przyjdzie
> w tym miejscu wiedziałem, że koza którą zarżnąłem w imię Adanimusa, boga psotników, dała mi jego błogosławieństwo

Od incydentu ze śmiechem, nigdy nie zostawała sama w domu. Wiedziała, że ja jestem jedynym możliwym wytłumaczeniem na te śmiechy, jedyną logiczną solucją.

> spakowałem rzeczy i powiedziałem, że idę do biblioteki
> wyglądała na zdenerwowaną, powinna być
> powiedziałem pa i wyszedłem, z głową wysoko i czując się jak facet z penisem rozmiarów trąby małego słonia
> pojechałem do biblioteki, zajęło mi to 25 minut busem
> gdy dotarłem, złapałem pierwszą książkę która mnie zainteresowała, wypożyczyłem, usiadłem i zacząłem czytać
> wszystko co mogłem zrobić, to czekać
Teraz przedstawiam wersję wydarzeń opowiedzianą przez Harolda

> jestem Harold, wiek nieistotny
> opuściłem szkołę wcześnie tego dnia i poszedłem do domu głównego bohatera, znalazłem klucze pod zielonym kamiennym żółwiem w ogródku
> otworzyłem drzwi, zrobiłem sobie kanapkę, pograłem na PSP w pokoju kumpla aż ten w końcu wrócił do domu
> jak już przyszedł, schowałem się w szafie i zaczekałem, aż wyjdzie, a potem schowałem się w szafie
> jego siostra nie miała pojęcia, że jestem w domu
> kumpel mrugnął porozumiewawczo i wyszedł do biblioteki
> siedziałem w szafie z walącym sercem, erekcja w gaciach, ubrany w czarny czarodziejski płaszcz i maskę okaleczonej świni, coś jak te ziomki w Pile 2
> miałem ze sobą dyktafon który mu pożyczyłem, podłączony do małego wzmacniacza
> na dyktafonie były jego nagrania i miałem czekać około 45 minut od momentu w którym wyszedł
> kiedy czas nadszedł, przypiąłem dyktafon do piersi, strzeliłem knykciami i wyszedłem
> puściłem nagranie na maksymalnej głośności, zero reakcji
> usłyszałem telewizor grający w salonie, więc spróbowałem znów parę razy zanim się poddałem
> telewizor tłumił dźwięk dyktafonu, nic nie szło zgodnie z planem
> głucha szmata zakłócała nasz świetny plan
> wyszedłem z pokoju po cichu, nikogo nie było w pokoju siostry, więc musiała być w salonie
> wszedłem do salonu, a ona była na kanapie
> twarz w poduszce, dupa wysoko ruchana przez jakiegoś chuderlawego cwela
> obydwoje mieli plecy zwrócone do mnie, to było lepsze iż nasz plan, to była jedyna w życiu okazja
> powód dla którego mama mnie nie połknęła, moja szansa, że jestem warty tyle co wojownik-wiking
> nigdy cel życia nie był przede mną postawiony tak oczywiście, bóg umieścił mnie na tej ziemi żeby upewnić się, że te skurwysynki obsrają się ze strachu
> zamiar wypełnienia jego woli coraz bardziej pompuje mi krew w żyłach
> ręce spocone, kolana miękkie
> przewinąłem dyktafon na nagranie #4 na którym kumpel krzyczał jak chińska dziewica ruchana przez mastodonta
> wszedłem do pokoju niczym ninja, ziomuś zapinał tego dupala tak mocno, że nie zauważyliby mnie nawet gdybym wszedł do pokoju tańcząc
> sięgnąłem po pilota, wyłączyłem TV a przystojniaczek przestał posuwać
> wziąłem głęboki wdech i krzyknąłem na całe gardło
> CO WY kURWA ROBICIE
> odskoczyli spłoszeni jak gołębie na placu wolności
> ściągnąłem kaptur odsłaniając maskę świni
> widziałem jak kolory spływają z ich twarzy, terror najwyższej jakości w ich oczach
> patrzyli w odbyt boga i topił on ich oczy śmiertelników, dławiłem się własną śliną próbując się nie śmiać
> dziewczyna zaczęła piszczeć bardzo wysokim tonem, każda nutka przechodziła przez moje ciało jak przyjemne fale
> cwel położył się na niej próbując ją osłonić swoim ciałem, ale dziewczyna próbowała desperacko wyrwać się i uciekać
> to wyglądało jak pełzające po sobie robaki po letnim deszczu
> zanim odzyskali równowagę sięgnąłem do kołnierza i nacisnąłem przycisk na dyktafonie puszczając najgorsze odgłosy jakie kiedykolwiek słyszałem
> "POMOCYYYYYYYYYYYYYYYYYY"
> koleś się posikał, dosłownie strumień uryny wyciekł z jego sztywnego puloka

Całkiem imponujące, że mógł utrzymać erekcję w takiej sytuacji, brawo.

> podniosłem ręce odsłaniając rytualny sztylet dzierżony w prawej, podczas gdy demoniczne skrzeki z dyktafonu uderzały w nasze bębenki
> słowa nie mogą opisać dźwięku jaki wydali chłopak i dziewczyna, jak piski balonu z którego schodzi powietrze a ktoś rozszerza ustnik, jak głodne świnki morskie
> jak małe gepardy wołające matkę
> zebrali się i zaczęli biegnąć strącając wszystko po drodze
> wybiegli nago z domu, jedyne co słyszałem to ich krzyki, wiem, że moje przeznaczenie zostało dopełnione, teraz mogłem już umrzeć
- Harold


> spotkałem Harolda później tego dnia, powiedział, że rzeczy nie poszły zgodnie z planem ale wszystko było Ok
> wróciłem do domu widząc kilka radiowozów na podjeździe
> powiedziano mi co się stało, miałem paragon z biblioteki i byłem też nagrany na kamerach więc o nic mnie nie podejrzewano
> przeprowadziliśmy się tego samego miesiąca, znów mogłem używać komputera
> nigdy nie widziałem już tego pedałka a siostra wstąpiła do zakonu
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Hipologia

312
Hipologia
Wiecie, jak to jest być ślepą uliczką ewolucji? Bo konie wiedzą. Te genialne w swej zmyślności istoty potrafią ważyć nawet tonę. Jobane 1000 kg. Więc sprytnie wymyśliły, że będą tę tonę nosić na czterech palcach.
Chwila, chwila, chyba nogach? No niby tak, ale te zwiechutronixy na kazdej nodze mają po JEDNYM (cyfrowo - 1) palcu. Bo na chuj mu więcej, jak i tak nie potrafi liczyć. Nie ma jak u krowy, że jak rozjebie sobie jeden palec, to najwyżej się amputuje i jakoś na drugim sobie poradzi, nie, koń w takim wypadku ma One Way Ticket.
I dobrze. Bo ich przemyślana budowa jest jeszcze lepsza. Co robicie, jak napierdala was ząb, i trzeba go usunąć? Idziecie do dentysty, dentysta ten ząb łapie, rwie i elo, cześć pieśni, ew. ósemkę trudniej wyjebać. A koń? No kurwa. Jakby złapać go za zęby i próbować je „ukiwać" to się uda. Kiwając tak z osiem godzin. Dziennie. Przez dwa tygodnie. Więc u tych bęcwałów zęby usuwa się od zewnątrz, przez policzki. Wyobraźcie to sobie u ludzi, jakby stomatolog (albo jakiś lekarz) Wam jebał dłutem po mordzie, żeby usunąć ósemkę.
SPRYTNY DESIGN. Ale to nie koniec. Wiecie jak się dostać najłatwiej do żołądka konia? Kurwa, przez nos. Bo łatwiej niż przez tę tępą mordę. W ogóle ich układ pokarmowy zasługuje na osobny akapit spierdolenia.
To co tam, żołądek może najpierw? No, to jak normalne, zdrowe zwierzęta mają żołądek, który im nie robi na złość, tak konie postanowiły, że będą pomyłką ewolucji. Najpierw to sobie tępaki wymyśliły, że będą miały wejście do niego pod kątem ostrym, co tylko utrudni przejście żarcia. Jakby zamiast parkować samochody prostopadle na wielkich parkingach, to wymusić parkowanie równoległe. Sprytnie, prawda? To dodajcie do tego robienie tego w tunelu, i to ciasnym, bo tak wygląda ich wjazd do żołądka. No kurwa, genialne. Jest ciekawiej, to nie koniec. Te cymbały mają tzw. worek ślepy, czyli miejsce tuż za tym wjazdem, które jest WYŻEJ niż sam wpust. Jakby zrobić wyjazd z piętrowych parkingów, ale na piętrach. W praktyce oznacza to tyle, że tam się potrafią zbierać gazy. Nie no, spoko, może wystarczy sobie beknąć i będzie po problemie, co nie? A CHUJ, KURWA! NIE! Bo ten ciasny tunel, o którym wspominałem, nie pozwala im bekać. Ani rzygać. Jak koń jest zdrowy, to nie potrafi rzygać ani bekać. Te nieparzystkopytne patałachy prędzej padną od wzdęć niż bekną. A co do rzygania, to rzygają, ale dopiero, jak już im ten jebany żołądek pęknie. Są jak te janusze, co prędzej pojadą chujowo naprawionym przez siebie wozem bez hamulców, żeby udowodnić, że zrobili dobrze, a potem zginą, niż przyznają się, że to był błąd. Tak jak ewolucja tych biegających na palcach gór mięsa. Taki skurwol się wtedy nadyma jak kardynał po obejrzeniu „Tylko nie mów nikomu". A później pęka.
Jeśli myślicie, że tylko żołądek mają spierdolony, to iks-kurwa-de. Konie jedzo gów… znaczy rośliny, więc gdzieś to muszą sobie sfermentować. Krowy mają swój rozum, więc ewoluowały o wiele sprawniej, i robią to w przedżołądkach. ALE NIE KOŃ! KOŃ MUSI PO SWOJEMU COŚ SPIERDOLIĆ. Więc im to fermentuje w okrężnicy. Zajebista jest, taka dwupiętrowa, z poduszeczkami w środku, i w ogóle. No fajnie, tylko żeby to w jego dupie upakować, to trzeba to jakoś złożyć lub zgiąć. I dokładnie każde miejsce, w którym się zgina, tam może się zatkać lub dostać jakiegoś zapalenia. Bo czemu nie, w końcu jak być zjebem, to po całości. Konie też są świetnym porzekadłem, „być zdrowym jak koń", i tak dalej bułki czy wędliny. Jasne. Zajeb takiemu w słabiznę (miejsce między zjebanymi żebrami a tylnym zjebanym palcem), to jeszcze mu tę okrężnicę rozjebiesz i się wysra do środka brzucha. Zdrowo, w chuj. Nie ogarniają też, że da się srać w jednym miejscu, po prostu srają gdzie popadnie i jak im wygodnie. Takie mądre. Takie majestatyczne gówno robią. 
Mało Wam? Koń potrafi popełnić jedzeniowe samobójstwo. Jak się nażre tak, że mu tę dupę wezdnie, a następnie uzna, że warto zgłębić Tajemnice Magiczne i postanowi zrobić „hip", a potem „hop" to tak mu zarzuci tym gównem w środku, że aż uderzy w aortę i ona pęknie. No debil. A, jeszcze bonus: w tej dupie noszą normalnie tężca, bo tak. Jeszcze ich fanklub. No kurwa mać. AJ TITI JAKI ŚLICZNY KONIK, JAK ŁADNIE PACHNIE. JAK KURWA CUDOWNIE GO UJEŻDŻAĆ MMMMM, TAKIE PIĘKNE ZWIERZĘTA, CHLIP, CHLIP. A powiedz takiej, że koń nie jest specjalnie inteligentny, albo, że nie lubisz ich zapachu, to zobaczysz w ich oczach jak włącza im się rewolucja i zaraz będziesz robił to samo, co robili w Katyniu. Tylko Ty będziesz po złej stronie lufy. O JAK MY SI ROZUMIEMY Z NIM, ON JEST TAKI ZMYŚLNY, TAKI CUDOWNY. Jasne, dlatego Cię zrzuca i łamie Ci kilka kręgów, bo tak zajebiście Cię zrozumiał, koniaro. HURR DURR ON PO PROSTU WIE, ŻE MAM MYŚLI SAMOBÓJCZE, NIE ZROZUMIESZ. Potem sie pewnie z nimi ruchają na smutno.
I tyle spierdolenia dostało w spadku od natury rozmiary pozwalające osiągnąć 1000 kg. Tysiąc, kurwa, kilogramów. I te końskie paluszki, z kopytkiem na końcu, jak przyjebią, to nie ma chuja we wsi. Już widywałem, jak klacz miała być połączona z ogierem. Wiecie, SEKS RUCHANIE. No, ale klacz była wybredna. Ona nie potrafi zarżeć „anon, zostańmy przyjaciółmi", jak cywilizowane gatunki, nie, nie, nie. Ona musi zajebać z kopyta ogierowi w mordę, bo przecież musi być stanowczo. No to ogierowi z nudów pęka czaszka. Składa się wtedy lepiej jak Popiełuszko do bagażnika.
Wycieczka do skupu „Kucyk" powinna być obowiązkową częścią rytuału dojrzewania u koni, słowo daję.

Patataj, skurwysyny.
Hipologia
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Pasta

7
> Pracuj przy lesie
> Zauważ przez okno kobietę powoli wchodzącą do lasku
> Dwa kroki
> Rozgląda się
> Kolejne dwa kroki
> Tak wchodzi z 15 m wgłąb
> Przyglądam się z zaciekawieniem
> Nagle kuca i grzebie coś w plecaku
> Ciągle się przyglądam
> (kontrabanda, odbiera prochy, zostawia kasę?)
> Obraz przez krzaki nie jest wyraźny ale pozostaję przyklejony do szyby
> Mija tak kilka minut
> Kobieta wstaje i wychodzi z lasu już normalnym tempem
> Podchodzi do kosza
> Wrzuca do niego coś białego (chusteczka?)
> I wtedy zdałem sobie sprawę, że przez 3 minuty patrzyłem jak > obca osoba
> Stawia kloca
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

A twoja stara to takie ciężki samochod

7
Grasz w orkiestrze dętej, to było twoje marzenie od dziecka - żeby zagrać koncert w filharmonii. 10 lat ciężkich ćwiczeń i wyrzeczeń, w koncu nadszedl ten dzień, koncert. Cały dzień się stresujesz, w końcu siedzisz już za kulisami i czekasz na wyjście na scenę, pełna sala oczekuje fantastycznego występu. Już masz wychodzić, jednak orientujesz się, że zapomniałeś swojego instrumentu. "Tata ma, miał mi przekazać!" - przypominasz sobie i biegniesz do holu, gdzie jeszcze czekają juz nieliczni rodzice mlodych muzyków, wspierając ich przed występem. Podbiegasz do ojca. Niestety, twój tata nie ma twojego fletu poprzecznego. Zapomniał. Twój stary bez fujary, bez profitu i bez koncertu.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.079246997833252