Maching z byłą

54
Kontekst: chłop po lewej (i w odpowiedzi na tego tłita) to strimer Dante, który zerwał z dziewczyną (ta po prawej) bo uznał, że kariera gejowska (w LOLu) jest ważniejsza.

Zrobiło się o tym głośno, co spowodowało, że zaufany kolega tej dziewczyny ujawnił publicznie, że miała ona aborcję po roku związku z owym strimerem.

Na screenie 2 wyrywki z filmiku, gdzie najpierw ona opisuje i żali się na te sytuację (to jeszcze zrozumiałe) po czym strimer wyje, jakim to skurwysynem jest typ który to, cytuję "ujawnił najbardziej traumatyczną rzecz jaką ja *niezrozumiały bełkot*" podczas, gdy to on jest oskrażany o skierowanie jej na aborcję.

Oczywiście była para się do tego nie przyznaję, co nie zmienia faktu, że przynajmniej poparł te decyzję lub wspólnie podjeli (zostawił ją zresztą czekającą w Niemczech z "grupą wsparcia" na zabieg, a sam pojechał na turniej LOLa).
Maching z byłą
Bonus: przy okazji dyskusji o tym jak mógł zostawić piękną dziewczynę dla LOL'a, ktoś wyciągnął 2 zdjęcia owej dziewczyny, z makijażem i bez.
Maching z byłą
Maching z byłą
I tu zaznaczę, że nie tak wszyscy się zachowali (typ co ujawnił sam jest celebrycikiem i zdaję się kłamie i kręci aferę dla zasięgów), ale reakcja fanów strimera na memy z tej sytuacji jest niedorzeczna, gdzie uznaje się internetowych śmieszków, za gorszych od człowieka, który szczerze podżega takiego do samobójstwa, a sam zabił swoje nienarodzone dziecko/płód/zlepek komórek i rzucił kochającą go dziewczynę dla wygodniejszego prowadzenia kariery.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Spis treści Ślepej Miłości Kurwarasa

18
(Na mikro są pod tagiem kurwaras)
Jako normalne dzidki (cz. 1-5 niepoprawione pod względem interpunkcji itp.)
Cz. 1 Prolog > https://jbzd.com.pl/obr/1244004/slepa-milosc-kurwarasa
Cz. 2 Impreza 'w górę' > https://jbzd.com.pl/obr/1244010/slepa-milosc-kurwarasa-cz-2
Cz. 3 Impreza 'w dół' > https://jbzd.com.pl/obr/1244524/slepa-milosc-kurwarasa-cz-3
Cz. 4 Zjebanie po całości > https://jbzd.com.pl/obr/1244655/slepa-milosc-kurwarasa-cz-4-zjebanie-po-calosci
Cz. 5 Śmierć Ślepej Miłości Kurwarasa > https://jbzd.com.pl/obr/1244734/smierc-slepej-milosci-kurwarasa
Cz. 6 Epilog cz. 1 Po napisaniu i początek wspomnień > https://jbzd.com.pl/obr/1482357/epilog-slepej-milosci-kurwarasa-cz-1-3-po-napisaniu
Cz. 7 Epolog cz.2 Niewspomniane wspomnienia, czyli uzupełnienie oryginalnej cz. 1 >
https://jbzd.com.pl/obr/1482811/epilog-slepej-milosci-kurwarasa-cz-2-niewspomniane-wspomnienia-uzupelnienie-oryginalnej-cz-1
Cz. 8 Epilog cz. 3 Ważna rozmowa > https://jbzd.com.pl/obr/1482911/epilog-slepej-milosci-kurwarasa-cz-3-wazna-rozmowa
Cz. 9 Epilog cz. 4 Zakończenie > https://jbzd.com.pl/obr/1483116/epilog-slepej-milosci-kurwarasa-cz-4-zakonczenie
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Epilog Ślepej Miłości Kurwarasa cz.4 Zakończenie

3
To była długa historia. Zmieniłem się. Chociaż marzenia pozostały podświadomie te same.

W sierpniu jeszcze przed ogniskami, przed spotkaniem klasowym, miałem sen. To był mój pierwszy mokry sen. Tzn. suchy byłem, ale wiadomo, o co cho. Z Kl jak mi zwaliła.
Sen z nią wrócił w marcu, już po całej przygodzie z nią. Był jednak inny. Byłem z nią na ognisku, a ona nagle postanowiła mi usiąść na kolanach. Gdy usiadła przerzuciłem się z nią i krzesłem (spierdolenie nawet we własnych snach mnie nie opuszcza). Ona się tylko zaśmiała, przytuliła i pocałowała w policzek. Po obudzeniu bolało to jednak bardziej niż sen sierpniowy.
Jednak teraz miałem kolejny, już nie z nią i ponownie, czysto kierowany pożądaniem, a nie wyidealizowanym uczuciem. Akurat jak napisałem 3 epilog. To chyba rezultat spisania mojej historii. Odłożenie jej w przeszłość.
Czego się nauczyłem? Cóż, łudziłem się. Dzięki temu jednak przeżyłem te wszystkie wspólne chwile. Nie miałem innego powodu, by się socjalizować.
Potrzebowałem tego oraz trochę zwierzenia się. Teraz robię to tu na dzidce, ale przychodzi mi to łatwiej, tym bardziej że jestem w miarę anonimowy.
Gdy niedawno w ramach przypomninia szczegółów czytałem, chociażby cz. 4 z tym "Ruchasz się czy trzeba z tobą chodzić" to mnie to aż boli. Wpadłem w tamtych czasach w nieuzasadnione podświadome przekonanie, że im odważniej, tym lepiej.
Trzeba być odważnym, ale nie chamskim. I jeśli piszecie ze sobą, to jednoznacznie, bo łatwo może dojść do nieporozumień, bo się przecież twarzy rozmówcy nie widzi. Swoją drogą spełniłem to co mi radziła, pod koniec rozmowy, po tym "ruchasz się". Oprócz wkurwienia i żali, napisała też "skończ, zastanów się nad sobą i dopiero działaj z dziewczynami". Jeśli umiałbym ponownie wrócić do szczerego pisania (bez zaczynania chamskich odzywek), byłaby może dalej moją znajomą, bo nikim więcej.
Pamiętajcie też, by nie myśleć o ukochanej osobie jak o niedostępnym ideale. To też człowiek. Ja miałem wielki fart, że ona akurat była wyrozumiała i ciekawa mnie (rozmowa z epilogu 3).

Inne rady znajdziecie pod poprzednimi częściami w komentarzach. Części 1-5 są na dzidce na starym koncie, 6-9 (tak) czyli epilogi 1-4 na tym. Poza tym na mikro wszystko z tagiem #kurwaras Zrobię jeszcze post ze spisem treści i linkowaniem.


Ta historia mogłaby być jeszcze dłuższa (właściwie pominąłem 3 lata znajomości), historia jednostronnie zauroczonego niedoświadczonego chłopaka, który dawał z siebie wszystko
( a przynajmniej chciał) by było to coś więcej.

Przez robienie tych 4 epilogów, przez 2 dni i 2 noce znudziło mi się to, ale teraz gdy to kończę, jakby rozpiera mnie euforia. Nie z powrotu do myślenia do niej, tylko z tego, co mogłem wyciągnąć z tego i ekhm, mojego 'dzieła'. Dziękuje wszystkim, którzy mieli siły i przeczytali całość. Z fartem ;)
kurwaras
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Epilog Ślepej Miłości Kurwarasa cz. 2 Niewspomniane wspomnienia - uzupełnienie oryginalnej cz.1

8
W sumie trochę tego było. Wspólne siedzenie z nią na matmie to były piękne czasy, chodź trwało to krótko. Opuściłem się wtedy trochę (jak na kujona), ale z utęsknieniem czekałem na matmy. Ciężko powiedzieć co mnie w niej urzekło, nie umiem tego opisać. Popularna, ładna wesoła dziewczyna, a ja ją na zajęciach w parach miałem na wyłączność. Marzenie dzidowca. Szkoda, że mnie później matematyczka przesiadła.
Mam po niej jedyną pamiątkę. Kartkę od niej którą dostałem na urodziny, to dosłownie była spontanicznie narysowana uśmiechnięta buźka i "wszystkiego najlepszego".
Był też bal, gdzie z nią niby tańczyłem 2 razy, ale hmm, bez doświadczenia mi nie szło. Znacznie lepiej się tańczyło z Izą... To też inna historia o być może straconej okazji, awansie społecznym mojego ziomka i spierdoleniu. Kiedyś może napiszę, jak ktoś będzie chciał ten spin-off.
Ognisk dokładnie już nie pamiętam, a co pamiętam to nietrzeźwe rozmowy, granie w piłkę po ciemku i policje co przyjechała do skaczących po Toi-Toiu. Czy raz jak Kondziu jebnął piłką tak, że trafiła prosto w dupę żony jakiegoś Janusza na placu zabaw obok i była spina.
On mnie ostrzegał. Gdy ja się żaliłem po pijaku, że ja nie jestem z ligi Kl, a jej przyjaciółka to negowała, to Kondziu mówił chyba, że trzeba dać sobie spokój. On jak ja wiedział, że to moje do niej jest jednostronne, ale go oczywiście wyśmiali, że zazdrosny. Miałem z nim dużo ciekawych rozmów, bezpośrednich i szczerych. Mówił, że w sprawach dziewczyn trzeba czekać, tj. być cierpliwym. Ja swoje jednak uporem osiągnąłem (chodź obiektywnie niewiele).
Rację też miał, gdy na ognisku ostatniego dnia lata mówił, że każdy pójdzie w swoją stronę. Przynajmniej to prawda w moim przypadku. Chętnie bym z nim pogadał przy wódce, a nawet i bez.
Ona mi pisała kiedyś o swoich (wtedy czułem, że jestem lekko we friendzonie, bo krótko się serio znaliśmy). Słysząc jej historię, czułem, jak dużo mi brakuje do ewentualnego zdobycia jej.
Oprócz ognisk byłem z nią, Izą i Kondziem w kinie (w ramach spotkania klasowego, tak dużo osób miało o to jebanie). To była dla mnie okazja. Siedziałem nawet obok niej. Byliśmy na horrorze średnim, ale mimo to ona parę razy się bała. Niezwykłe uczucie, gdy nie boisz się, bo wiesz, że musisz wesprzec "ukochaną". Nie odważyłem się jednak nic specjalnego zrobić. Starałem się przesuwać bardziej w jej stronę, ale później przesunęła się na przeciwną. Pamiętam, że jak coś się bała mocno to powiedziałem cicho "nie bój się kochanie", ale, tak że nie słyszała, wyrwało mi się.
Później poszliśmy do macka i odprowadziłem ich trójkę na przystanek. Niestety Kondziu cały czas okupował ją i nie miałem jak pogadać.
Taką okazję miałem wkrótce później. Odbyło się spotkanie integracyjne klasy w Warszawie i miałem jak do niej dojechać wygodnie. Początkowo zapowiadało się dobrze, ale jak już miałem jechać to pisała, że późno kończy, że nie ma czasu. Uparłem się i pojechałem. Miałem czekać w złotych tarach. Sparcerowałem po dworcu głównym rozmyślając. Kupiłem nawet shaki. Czekałem pod gitarą. Szczerze dziwne to było, jakiś inny facet też czekał, jakiś cygan to mnie podszedł i chciał mi sprzedać chyba zegarek złoty. Jak ona w końcu przyszła to rozmowa się nie kleiła, a jak zaznaczyłem, że chce pogadac na powaznie to mówiła, że nie ma czasu i ją odprowadziłem do tramwaju trochę w niezręcznej ciszy.
Wracając, myślałem sobie, że jeśli istnieje bóg, to mi ciekawie wątek prowadzi. (jakby bóg małą literą był czymś, co rządzi naszymi losami).
Po tym miało być ognisko, ale chuj. A od niej, gdy coś znowu zagadywałem: "nie chce byś sobie robił niepotrzebne nadzieje(...)" "jako przyjaciele czy kumple" "kocham cię jako kumpla" "nie chce żebyś się zakochał"
Na ognisku później, nie było Klaudii. Gdy została mała grupa, leciało coś: "Jeśli miałbym być to tylko z tobą". Jakże to dobrze oddawało to moje ówczesne odczucia. Znalazłem tę piosenkę i słuchałem jej, patrząc na światła aut czekająć na przystanku.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Epilog Ślepej Miłości Kurwarasa cz.1/3 Po napisaniu

1
Od razu to nie było tak, że zapomniałem i sobie żyłem dalej. Przecież napisałem te 5 części i później je jeszcze poprawiałem 2 miesiące później. Szczerze, planowałem je również teraz (lipiec) poprawić. Lepsze są jednak oryginalne, prawdziwe, oddają, jak się wtedy czułem, nie zamierzam nic już więcej w nich zmieniać. Z góry mówię, że nic niezwykłego się już nie stało. Tutaj przedstawię raczej moje refleksje i nawroty myślenia o niej. Teraz raczej już nic nowego nie wyjdzie, więc mogę to podsumować. Po raz ostatni się w to zanurzę przed zostawieniem tego ostatecznie w przeszłości.
Gdy napisałem 1 cześć mojej historii, zaskoczyłem się. Odzew o kontynuacje był. Z kolejnymi pojawiła się u niektórych nostalgia, a na końcu wsparcie i porady na przyszłość. Kto by się spodziewał. Żyłem jakoś. Oczywiście ona do mnie jeszcze napisała o tym, żebym do niej na pewno nie przechodził na urodziny (sprawa była już wyjaśniona) i się lekko wkurwiłem. Byłem na nią zły, ale wciąż za nią tęskniłem? Czy naprawdę za nią?
Na początku lutego po jej uro było spotkanie klasy, na urodziny wychowawczyni. Oczywiście żaden z moich starych ziomów nie przyszedł (z oboma w sumie mi się kontakt urwał), ale była ona i głównie dziewczyny. Niezręcznie? Ta, co najmniej, jak dziewczyny dają buzi w policzki, a ona tylko mi i temu upośledzonemu nie daję. Słowa nie zamieniamy, dopiero jak już kółeczku siedzieliśmy, to coś ona mówiła na forum, że byłem na jej uro, ciśniecie ukryte, na straconej pozycji niezbyt się odzywałem. Chłopak co organizował ogniska (część 1), był tam, ale było wciąż za zimno, a potem kwarantanna, a ona wyszła z grupy ogniskowej. Chodź jak się rozchodziliśmy, mi cześć przy swoich przyjaciółkach powiedziała.
Hm. Wtedy też pożegnałem się z grupką innych dziewczyn, tych mniej popularnych. Wśród nich była moja partnerka z balu, Iza. Z nią pewną historię też miałem, ale przez moje skupienie na Klaudii, jej temat porzuciłem. Zresztą, już 2 lata wcześniej, ale to inna historia, może napiszę o tym kiedyś, taki spin-off. Wracając autobusem i na piechotę 4 kilometry przypomniały mi się moje powroty. Nostalgia za czymś, co było rok temu.
Niedługo później, gdy zaczęły się ferie, powracałem do Kl w głowie. Zastanawiałem się nad miłością i zauroczeniem. Jakże wiele różnych i sprzecznych porad dostałem. Od starszego gościa na ognisku, od Kondzia, od najebanej koleżanki Klaudii czy na dzidce. Dużo tu zależy od doświadczeń i wieku.
Parę tygodni przerwy, zapomnienia... i rozmyślania wracają w marcu. Kwarantanna robi swoje. Poprawiłem moje 5 części i wrzuciłem na mikro. I wtedy też częściowo uporządkowałem sobie myśli, co czułem do Klaudii.
Kochałem nie Klaudię, a jej ideał. I łudziłem się. Łudziłem w szkole, łudziłem na ogniskach, łudziłem gdy ze mną zerwała kontakt, czy gdy pisała, że w związki się na razie nie bawi. To wiedziałem. Wtedy znaczna część tęsknoty odeszła na dobre. Po tym była pustka. Gdzie ja znajdę dziewczynę, którą tak "pokocham"?
Już z bardziej obiektywnej perspektywy, zastanawiałem się, jak mogłem pokochać kogoś kto nie istniał? Jej uśmiech i radość były prawdziwe, ale reszta wymyślona. Może dałem jej nieco z Izy? Kurwa, przecież Iza była obiektywnie lepsza. Wyglądem jej co najmniej dorównywała. Jednak inny charakter, grzeczniejszy. Dobra to nie o niej. Ten epilog też nie jest do końca o niej. Tylko o mnie.

Myślenie o niej nawracało, co parę tygodni, choć bardziej refleksyjnie czy jako nostalgia.
Poprzez moje zapiski zauważyłem także, jak się zmieniłem. Ile się nauczyłem od życia w porównaniu z poprzednimi latami. Szkoda, że w praktyce wróciłem do punktu wyjścia.
Później raz tylko w czerwcu wróciłem do tego, zauważyłem, że w moim przypadku przeciwieństwa się przyciągają, choćby z jednej strony. W końcu ona była pewna siebie, wesoła, towarzyska. Moje przeciwieństwo. Wydaję mi się, że ukształtowała także mój ideał kobiety, tzn. ja na jej kanwie go zbudowałem, jako bardziej uniwersalny.
W lipcu uznałem, że sprawę wypada zamknąć, oto jestem.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14534401893616