Agresja w związku. Zarys genezy problemu.

0
Publiczne pranie brudów i wzajemne obrzucanie się obornikiem nie należy do rzeczy miłych i eleganckich, ale rozprawa Johny'ego Depp'a i Amber Heard pokazała całemu światu jedną ważną rzecz. Ofiarą przemocy może zostać każdy. Nieważne ile masz pieniędzy, jak bardzo jesteś sławny i czy jesteś mężczyzną, czy kobietą. Każdy. Skąd jednak bierze się chęć krzywdzenia partnera, osoby która powinna być najważniejsza w naszym życiu, a chęć uszczęśliwienia jej naszym priorytetem?
Nieważne, czy mówimy o agresji wobec kobiet czy mężczyzn. Wszystko zaczyna się tak samo; osoba z zaniżoną samooceną i poranionym ego uważa, że odnalazła swoją drugą połówkę. Bez znaczenia jest, skąd się wzięły własne urazy agresora; czy to przez problemy z rodzicami, rany zadane przez rówieśników, czy też, o ironio, nabyte jako ofiara przemocy w związku. Przyczyna jest drugorzędna. Wyobraźmy sobie, że ktoś kłamie w swoim CV, a potem za pomocą wyćwiczonego uśmiechu na rozmowie kwalifikacyjnej zdobywa wymarzoną pracę. Takiemu pracownikowi zawsze będzie towarzyszyło przeświadczenie, że nie zasługuje na powierzone mu stanowisko oraz strach przed jego utratą. A cytując mistrza Yodę; "Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia".
Tak właśnie jest z osobą, która wprowadza przemoc do związku. Poprzez blizny na własnej psychice czuje, świadomie lub nie, że nie jest wart miłości i uczucia innej osoby. Nie potrafi jednak za pomocą partnera uleczyć swych ran. Wracając do naszej alegorii; nasz pracownik nie podwyższa swoich kompetencji i nie uczy się nowego zawodu. Powodowany strachem i frustracją pogrąża się w agresji.
Nie jest ważne, jakim rodzajem przemocy posługuje się oprawca. Wachlarz jest duży; może być to agresja psychiczna i werbalna, fizyczna, ekonomiczna, seksualna. U jej podstawy zawsze leżą problemy psychiczne agresora; zaniżona samoocena i zranione ego. Wielu sprawców wydają się bardzo pewnymi siebie ludźmi o wręcz niezwykle wysokiej samoocenie. Są to jednak pozory - podobnie jak przy powstaniu osobowości narcystycznej (a trudno o przykład człowieka, który wydaje się bardziej pewny siebie niż narcyz); przyczyną na ogół jest właśnie zranione ego, które jest chronione za pomocą odpowiedniej "maski".
Wymieniony strach i frustracja prowadzą do odwiecznego towarzysza przemocy wobec partnera - patologicznej zazdrości. Skoro my nie jesteśmy odpowiednim pracownikiem na dane stanowisko, to na pewno nasz szef już szuka kogoś, aby nas zastąpić. Za naszymi plecami. Drań! To prowadzi jedynie do eskalacji strachu i pogłębienia gniewu. Drugim towarzyszem agresji w związku są używki. Sprawcy z reguły nie poszukują fachowej pomocy dla swoich problemów. Wolą sobie z nimi radzić w domowy sposób; z pomocą alkoholu. Rozwiązanie dobre niczym gaszenie pożaru benzyną lub posypywanie rany solą. Za sprawą alkoholu zawsze pokazujemy, co leży w głębi naszych serc - a u agresora jest to złość, przemoc i frustracja. Połączenie alkoholu i zazdrości aż prosi się o powstanie syndromu Otella - zaburzenia na pograniczu schizofrenii, które choremu ukazuje partnera jako osobę patologicznie niewierną. Tak się kończy domowa psychoterapia za pomocą procentów.
Dlaczego jednak ofiary przemocy pozostają ze swoimi oprawcami? Agresja jest niczym trucizna. Zaczyna się zawsze od małych dawek. Powoli, niczym zatruta gleba niszcząca kwiat, odbiera poczucie własnej wartości. Ciąg dalszy tekstu na https://maciekgos.blogspot.com/2022/05/agresja-w-zwiazku-zarys-genezy-problemu.html
Agresja w związku. Zarys genezy problemu.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Agresja w związku. Zarys genezy problemu.

0
Publiczne pranie brudów i wzajemne obrzucanie się obornikiem nie należy do rzeczy miłych i eleganckich, ale rozprawa Johny'ego Depp'a i Amber Heard pokazała całemu światu jedną ważną rzecz. Ofiarą przemocy może zostać każdy. Nieważne ile masz pieniędzy, jak bardzo jesteś sławny i czy jesteś mężczyzną, czy kobietą. Każdy. Skąd jednak bierze się chęć krzywdzenia partnera, osoby która powinna być najważniejsza w naszym życiu, a chęć uszczęśliwienia jej naszym priorytetem?
Nieważne, czy mówimy o agresji wobec kobiet czy mężczyzn. Wszystko zaczyna się tak samo; osoba z zaniżoną samooceną i poranionym ego uważa, że odnalazła swoją drugą połówkę. Bez znaczenia jest, skąd się wzięły własne urazy agresora; czy to przez problemy z rodzicami, rany zadane przez rówieśników, czy też, o ironio, nabyte jako ofiara przemocy w związku. Przyczyna jest drugorzędna. Wyobraźmy sobie, że ktoś kłamie w swoim CV, a potem za pomocą wyćwiczonego uśmiechu na rozmowie kwalifikacyjnej zdobywa wymarzoną pracę. Takiemu pracownikowi zawsze będzie towarzyszyło przeświadczenie, że nie zasługuje na powierzone mu stanowisko oraz strach przed jego utratą. A cytując mistrza Yodę; "Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia".
Tak właśnie jest z osobą, która wprowadza przemoc do związku. Poprzez blizny na własnej psychice czuje, świadomie lub nie, że nie jest wart miłości i uczucia innej osoby. Nie potrafi jednak za pomocą partnera uleczyć swych ran. Wracając do naszej alegorii; nasz pracownik nie podwyższa swoich kompetencji i nie uczy się nowego zawodu. Powodowany strachem i frustracją pogrąża się w agresji.
Nie jest ważne, jakim rodzajem przemocy posługuje się oprawca. Wachlarz jest duży; może być to agresja psychiczna i werbalna, fizyczna, ekonomiczna, seksualna. U jej podstawy zawsze leżą problemy psychiczne agresora; zaniżona samoocena i zranione ego. Wielu sprawców wydają się bardzo pewnymi siebie ludźmi o wręcz niezwykle wysokiej samoocenie. Są to jednak pozory - podobnie jak przy powstaniu osobowości narcystycznej (a trudno o przykład człowieka, który wydaje się bardziej pewny siebie niż narcyz); przyczyną na ogół jest właśnie zranione ego, które jest chronione za pomocą odpowiedniej "maski".
Wymieniony strach i frustracja prowadzą do odwiecznego towarzysza przemocy wobec partnera - patologicznej zazdrości. Skoro my nie jesteśmy odpowiednim pracownikiem na dane stanowisko, to na pewno nasz szef już szuka kogoś, aby nas zastąpić. Za naszymi plecami. Drań! To prowadzi jedynie do eskalacji strachu i pogłębienia gniewu. Drugim towarzyszem agresji w związku są używki. Sprawcy z reguły nie poszukują fachowej pomocy dla swoich problemów. Wolą sobie z nimi radzić w domowy sposób; z pomocą alkoholu. Rozwiązanie dobre niczym gaszenie pożaru benzyną lub posypywanie rany solą. Za sprawą alkoholu zawsze pokazujemy, co leży w głębi naszych serc - a u agresora jest to złość, przemoc i frustracja. Połączenie alkoholu i zazdrości aż prosi się o powstanie syndromu Otella - zaburzenia na pograniczu schizofrenii, które choremu ukazuje partnera jako osobę patologicznie niewierną. Tak się kończy domowa psychoterapia za pomocą procentów.
Dlaczego jednak ofiary przemocy pozostają ze swoimi oprawcami? Agresja jest niczym trucizna. Zaczyna się zawsze od małych dawek. Powoli, niczym zatruta gleba niszcząca kwiat, odbiera poczucie własnej wartości. Ciąg dalszy tekstu na: https://www.blogger.com/blog/post/edit/3706496698924971023/3683514779914911514?hl=pl
Agresja w związku. Zarys genezy problemu.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Agresja w związku. Zarys genezy problemu.

0
Publiczne pranie brudów i wzajemne obrzucanie się obornikiem nie należy do rzeczy miłych i eleganckich, ale rozprawa Johny'ego Depp'a i Amber Heard pokazała całemu światu jedną ważną rzecz. Ofiarą przemocy może zostać każdy. Nieważne ile masz pieniędzy, jak bardzo jesteś sławny i czy jesteś mężczyzną, czy kobietą. Każdy. Skąd jednak bierze się chęć krzywdzenia partnera, osoby która powinna być najważniejsza w naszym życiu, a chęć uszczęśliwienia jej naszym priorytetem?
Nieważne, czy mówimy o agresji wobec kobiet czy mężczyzn. Wszystko zaczyna się tak samo; osoba z zaniżoną samooceną i poranionym ego uważa, że odnalazła swoją drugą połówkę. Bez znaczenia jest, skąd się wzięły własne urazy agresora; czy to przez problemy z rodzicami, rany zadane przez rówieśników, czy też, o ironio, nabyte jako ofiara przemocy w związku. Przyczyna jest drugorzędna. Wyobraźmy sobie, że ktoś kłamie w swoim CV, a potem za pomocą wyćwiczonego uśmiechu na rozmowie kwalifikacyjnej zdobywa wymarzoną pracę. Takiemu pracownikowi zawsze będzie towarzyszyło przeświadczenie, że nie zasługuje na powierzone mu stanowisko oraz strach przed jego utratą. A cytując mistrza Yodę; "Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia".
Tak właśnie jest z osobą, która wprowadza przemoc do związku. Poprzez blizny na własnej psychice czuje, świadomie lub nie, że nie jest wart miłości i uczucia innej osoby. Nie potrafi jednak za pomocą partnera uleczyć swych ran. Wracając do naszej alegorii; nasz pracownik nie podwyższa swoich kompetencji i nie uczy się nowego zawodu. Powodowany strachem i frustracją pogrąża się w agresji.
Nie jest ważne, jakim rodzajem przemocy posługuje się oprawca. Wachlarz jest duży; może być to agresja psychiczna i werbalna, fizyczna, ekonomiczna, seksualna. U jej podstawy zawsze leżą problemy psychiczne agresora; zaniżona samoocena i zranione ego. Wielu sprawców wydają się bardzo pewnymi siebie ludźmi o wręcz niezwykle wysokiej samoocenie. Są to jednak pozory - podobnie jak przy powstaniu osobowości narcystycznej (a trudno o przykład człowieka, który wydaje się bardziej pewny siebie niż narcyz); przyczyną na ogół jest właśnie zranione ego, które jest chronione za pomocą odpowiedniej "maski".
Wymieniony strach i frustracja prowadzą do odwiecznego towarzysza przemocy wobec partnera - patologicznej zazdrości. Skoro my nie jesteśmy odpowiednim pracownikiem na dane stanowisko, to na pewno nasz szef już szuka kogoś, aby nas zastąpić. Za naszymi plecami. Drań! To prowadzi jedynie do eskalacji strachu i pogłębienia gniewu. Drugim towarzyszem agresji w związku są używki. Sprawcy z reguły nie poszukują fachowej pomocy dla swoich problemów. Wolą sobie z nimi radzić w domowy sposób; z pomocą alkoholu. Rozwiązanie dobre niczym gaszenie pożaru benzyną lub posypywanie rany solą. Za sprawą alkoholu zawsze pokazujemy, co leży w głębi naszych serc - a u agresora jest to złość, przemoc i frustracja. Połączenie alkoholu i zazdrości aż prosi się o powstanie syndromu Otella - zaburzenia na pograniczu schizofrenii, które choremu ukazuje partnera jako osobę patologicznie niewierną. Tak się kończy domowa psychoterapia za pomocą procentów.
Dlaczego jednak ofiary przemocy pozostają ze swoimi oprawcami? Agresja jest niczym trucizna. Zaczyna się zawsze od małych dawek. Powoli, niczym zatruta gleba niszcząca kwiat, odbiera poczucie własnej wartości. Skoro jedna z najważniejszych osób w życiu człowieka pokazuje, że jest on beznadziejny i wywołuje agresję, to łatwo uwierzyć, że jest się nic nie wartym. Powoli, poczynając od złych uwag poprzez kontrolę, odizolowanie i pierwsze ciosy, pozbywamy się kolejnych płatków kwiatka. A jeżeli jesteśmy tak beznadziejni, jak przedstawia nas agresor, to powinniśmy być wdzięczni, że chociaż on z nami wytrzymuje, prawda? Efekt jest podobny do znanej sztuczki wykorzystywanej przez mężczyzn podczas podrywu. Ciąg dalszy tekstu na https://www.blogger.com/blog/post/edit/3706496698924971023/3683514779914911514?hl=pl
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Pytanko kurwa ten

13
Szczęść Boże. Wstaje sobie dzisiaj rano, spoglądam na swój ryj w lustrze po sraniu i co widzę ?! Siwe włosy na brodzie i głowie po bokach ( na czubku jeszzcze nie wypatrzyłem, chyba nie mam ) Co, genetycznie było zapisane ze budzie się dzisiaj z siwymi włosami ( myslalem ze będą pojawiać się pojedynczo, a nie kurwa ze się obudzę i z 5% włosów na raz jest biale ) Stary pijany zaczął siwieć chyba tak z 15 lat później ode mnie. Czy może bardziej podłoże psychologiczne i stres ? ( ostatnio zestresowany jestem bardziej niż zwykle, słabo śpię, od tygodnia śni mi się ze przed czymś spierdalam ) ogólnie ogłosiłem upadłość konsumenckom i to mnie trochę przeraża, był już u mnie syndyk pyta się różne rzeczy typu : po chuj kupiłem 10 gumowych lalek*, ogólnie prześwietla moje transakcje i niby człowiek nie ma nic do ukrycia, a jednak jest ten syndrom klienta który nic nie kupił w markecie i z niego wychodzi...

No, to fajnie jakby wypowiedział się ktoś znający biologię / genetykę , pedagog / psychiatra

Wypierdalam.

*nie wszystko napisane w memie jest prawdą, pytanie jest prawdziwe, lecz mem został tak skonstruowany aby przyjemniej się go czytało.
Pytanko kurwa ten
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Ewolucja kobiecego szaleństwa.

14
Każdy facet, w pewnym momencie swojego życia, dochodzi do uniwersalnego wniosku: „Nie rozumiem kobiet.” Niedługo potem, na skutek przemyśleń, edukacji, dywagacji i zgłębieniu tematu, wielu z nas ma kolejną wielką myśl: „Nie mam szans zrozumieć panien, bo one same nie mają pojęcia, czego chcą.” Ten wniosek w niczym nam nie pomaga; nie ujawnia żadnej tajemnicy, nie ułatwia życia... ale lekko poprawia samopoczucie – w końcu, jak same nie wiedzą o co im chodzi, to my też nie musimy. Więc godzimy się z tym, że kobiety nie są od rozumienia tylko uwielbiania i żyjemy dalej.
To się nie zmieni. Nie mam zamiaru próbować zgłębić pragnień płci pięknej – brak zrozumienia w tym temacie jest nam przeznaczony i każdy musi nauczyć się zaakceptować, a nawet pokochać, tę niewiedzę. Spróbuję jednak rozjaśnić powody, dlaczego pragnienia kobiet, szczególnie w zawiłych kontaktach męsko-damskich, są ogólnie niezrozumiałe. Skąd ten mętlik, którego nawet same niewiasty nie potrafią rozwikłać?
Wszystko zwalę na okrutną ewolucję. Oczywiście, wizja kreacjonistów też może podać fajne wyjaśnienie; „bo kobiety tak zostały stworzone”. Plusami tego wytłumaczenia jest wizja jakiegoś większego planu, zmuszającego panie wszystko komplikować i utrudniać sobie życie oraz uniknięcie zbesztania przez miejscowego kaznodzieję i tak wkurzonego już premierą „Kleru”. Mimo to dzisiaj będziemy się trzymać biologii. Psychologia ewolucji tłumaczy nie tylko, skąd się wzięły nasze współczesne emocje, ale również czemu nasze pragnienia i uczucia nie pasują czasami do obecnych czasów. W końcu ewolucja mózgu rozwija się powoli przez miliony lat, zaś kultura i postęp społeczeństwa pędzi w tempie równym obniżania się poziomu programów TV. Coś jak ślepa kiszka w mózgu – niektóre funkcje obecnie tylko utrudniają nam życie.
Najpierw rozważmy cóż takiego biologia zrobiła z nami - facetami. Wróćmy do pięknych czasów, kiedy zaloty ograniczały się do ciosu maczugą w łeb, a gra wstępna do przytrzymania lędźwi wybranki na odpowiedniej wysokości. Jakich wówczas partnerek poszukiwali nasi nadmiernie owłosieni przodkowie? Odpowiedź jest łatwa, liczyły się samice zdrowe i płodne; lśniąca skóra, bujne włosy, pełne piersi, szerokie biodra i nasz małpolud już chwytał swoją pałkę (maczugę również).
Warto tutaj obalić okrutny mit, który mówi, że ewolucja zrobiła z nas maszyny do seksu. Jasne, rozsiewanie DNA gdzie popadło zdecydowanie powiększało szanse na przetrwanie naszej puli genetycznej, jednak ewolucja uzbroiła nas również w inne przymioty. Mimo tego, co starają nam się wmówić feministki, samice sprzed tysięcy lat nie mogły same sobie poradzić z wyżywieniem i obroną siebie oraz dzieci w okrutnym świecie bez alimentów i programu 500+. Aby nasze potomstwo mogło przeżyć i dorosnąć do momentu, w którym samo może rozsiewać swoje DNA, była potrzebna opieka mężczyzny. Tak rozwinęły się w nas troska, miłość i mechanizm niedopuszczający do uduszenia syna, nawet kiedy publicznie słucha „Miłości w Zakopanym”. Co nie zmienia faktu, że na widok odpowiednio zbudowanej panienki dalej mamy chęć chwycenia za pałkę…
Krótko mówiąc miliony lat ewolucji każe nam rozglądać się za kobietami atrakcyjnymi fizycznie i choć kanon piękna zmieniał się w przeciągu lat, to mężczyźni zawsze poszukiwali królowej balu. Aż nadszedł czas w historii, kiedy nasi przodkowie zaczęli eksperymentować z ogniem, kołem i rysunkami kobiet o bujnych kształtach na ścianach jaskiń. Zaczęła się rozwijać u nas inteligencja. A wraz z nią umiejętności komunikacyjne. Tak doszliśmy do problemu, który gnębi facetów do dnia dzisiejszego; potrzebujemy partnerki nie tylko atrakcyjnej, ale także takiej, z którą miło nam będzie spędzać czas. Ciąg dalszy tekstu na https://maciekgos.blogspot.com/
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14503717422485