Niebezpieczne sytuacje na codziennej służbie

20
Dziś po części spełnię prośbę osób chcących posłuchać o niebezpiecznych sytuacjach, ale zamiast o epickim wypierdalaniu się na ryj opowiem o pułapkach czychających na drużynę pociągową (czyli maszynistę, pomocnika maszynisty, kierownika pociągu i konduktorów) każdego dnia.
Sytuacje niebezpieczne w jakichś 80% spowodowane są przez ludzi, zarówno tych pracujących na kolei jak i podróżnych. Pozostałe 20% to awarie urządzeń.
Tutaj zajmę się tylko tymi pierwszymi, bo są mniej skomplikowane i mam kilka ciekawych przykładów.
Podzielmy sobie te sytuacje na te spowodowane stricte przez kolejarzy i te, w których współudział mieli podróżni.
Jeśli chodzi o kolejarzy to do większości niebezpiecznych sytuacji dochodzi przez popadanie w rutynę. Na przykład podczas przechodzenia przez tory nie rozglądają się uważnie czy nie nadjeżdża pociąg, albo podświadomie ignorują ten fakt. Sam miałem już podobną sytuację, mimo że na szeroko pojętej kolei pracuję tylko niespełna 2 lata. Zdarza się też, że wysiadając ze składu na bocznicy czy torach postojowych nie upewniają się dobrze czy jest bezpiecznie. Było już kilka takich przypadków, że maszynista wysiadając ze składu został potrącony przez pociąg jadący somsiednim torem.
Co do sytuacji niebezpiecznych związanych z pasażerami to jest to temat rzeka. I to nawet nie jakaś tam Wisła ale jebana AMAZONKA. Ludzie na prawdę czasem po swojej śmierci mogliby wystawić swój mózg na Allegro zaznaczając opcję "nieużywany".
Przykład? Ależ proszę. Nie tak dawno byłem uczestnikiem następującej sytuacji. Pracowałem na starym składzie, który miał przy drzwiach na zewnątrz poręcze (to ważny szczegół tej historii) i akurat zakończyła się procedura odjazdu z pewnej stacji. Drzwi się zamknęły i pociąg zaczął powoli i ospale ruszać. W tym momencie na peron wpadła ewidentnie spóźniona młoda dziewczyna. Ja już nie zbyt wiele mogłem zrobić , bo część składu była już poza peronem. Zobaczyłem, że dziewczynie nie daje za wygraną i biegnie w stronę drzwi przy których stoję i łapie za poręcz o której pisałem wcześniej. Kiedy tylko zorientowałem się co się dzieje zerwałem hamulec bezpieczeństwa i skład się zatrzymał po chwili. Nikomu na szczęście nic się nie stało, ale tamta dziewczyna mogła stracić życie. Za to totalnie zamurowało mnie jak usłyszałem jej tłumaczenie. Brzmiało ono "no bo musiałam zdążyć, a poza tym to o co chodzi? Przecież pociąg się zatrzymał".
Słyszałem też historię o tym jak "Karyna" w trakcie jazdy pociągu weszła sobie tak o do kabiny maszynisty z "Brajankiem" na rękach, powiedziała do synka "patrz Brajanku tak się pociąg prowadzi" po czym zajęła miejsce obok maszynisty i zaczęła go karmić piersią (synka, nie maszynistę). Skończyło się to zatrzymaniem składu na szlaku (pomiędzy stacjami), wyprowadzeniem "Karyny", werzwaniem Policji i mandatem dla Karyny za możliwość spowodowania katastrofy w ruchu lądowym przez rozpraszanie maszynisty.
Innego typu niebezpieczne sytuacje to podróżni, którzy są agresywni (czy to przez koks i wódę czy po prostu chcąc przykozaczyć). Tutaj trzeba cholernie uważać co się mówi i robi, żeby nie potraktowali tego jako atak na nich. Przykład? Z miłą chęcią. Historię usłyszałem od kumpla, z którym pracuję. Sprawdzał on bilety na wczesnoporannym pociągu (około 5 rano) po wejściu do jednego z wagonów usłyszał od kilku "karkonoszy" propozycję nauki latania. Ostatecznie sytuację załagodziła pani kierownik, ale podobno było gorąco.
Na koniec drobny apel. Jeśli korzystacie z pociągów i kiedyś trafi się wam, że obsługa będzie, że tak to ujmę, nienajmilsza pomyślcie o tym, że może przed chwilą ten konduktor czy kierownik mieli spięcie z jakimś podróżnym lub inną małowesołą sytuację i nie dokładajcie im kłopotów.

Dla uwagi zdjęcie Byczka (żargonowa nazwa na ET22) układającego się do snu
Niebezpieczne sytuacje na codziennej służbie
0.043956995010376