E tam, będzie dobrze

7
Dzidki
Jest poważna sprawa 
No bo kupiłem se dwa kustosz extra mega 12volt
I delektuję się tym napojem bogów za paczkomatem przy biedronce 
No i wbija ochroniarz 
-TU NIE MOŻNA SPOŻYWAĆ ALKOHOLU
No to ja mu kontrę 
-właśnie, że można tylko trza mieć na na mandaty, biedaku 

No i przyjechała policja 
ioioio hwdp
I do mnie z tekstem, że spożywam i coś tam 
-PATRZ BIEDAKU KRAWĘŻNIKU
(wciskam kod bo akurat mi przyszły lampki choinkowe z aliekspresu) 
wyciągam te lampki z paczkomatu i prosto w ryło im rzygam 
GDZIE JEST PRZEPIS, ŻE NIE MOŻNA SRAĆ DO PACZKOMATU? 
-zatkało kakałko na 100% tak jak HWDP-

Jebnąłem kustosza na exa nasrałem do paczkomatu 

No i właśnie 

Mandat za alk i grzywna za znieważenie 

Wiem, że wyjebaliście cały dobytek na cprojecta 
Ale rzućcie chociaż kamieniem na grzywnę 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Dzień jak codzień

13
Jak już Wam się ostatnio przyznałem nie mam firmy produkującej okna a pracuję w takowej. Dziś dzień jak codzień a jednak nie do końca. W poniedziałek zawsze przyjeżdżają szyby a to oznacza dla mnie jedno – zapierdol przy rozładunku. Jeżdżę widlakiem po placu i się pierdole z tymi szybami i pod firme zajeżdża BMW F30. Zajebista. Też bym taką chciał chociaż i tak wolałbym E65. Wysiada parka. Chyba młode małżeństwo. On tak na oko 27 ona może z 21. I muszę przyznać była niezła. W myślach już ją zapinałem w anus trzymając kciuki na dołeczkach na plecach bo założę się że takie posiadała. Z zadumy wyrwało mnie stuknie w drzwi kabiny. To był ten facet. „Biuro od 9tej kurwa” powiedziałem mu prosto w oczy ale gdy otworzyłem drzwi i już mógł mnie usłyszeć rzekłem „dzień dobry w czym mogę pomóc?” okraszając to promienistym uśmiechem. Co jak co trzeba dbać o wizerunek firmy. Rewelacji nie ma ale też nie ma tragedii. Jakby mnie wyjebali i znowu bym się musiał szlajać po stolarniach kurwa 3 miesięczny okres próbny bez umowy i  2200 na ręke plus możliwość ujebania połowy przez jakąś wpadkę to w chuju to mam. Ale i tak kiedyś wrócę do tej mojei dużej firmy o ugruntowanej pozycji na rynku! Wracamy.
>Chłop chce zamówić okna.
>Biuro od 9tej
>Jest 7:48
>Panie ja tu tylko sprzątam
>Panie ja o 10 mam samolot do Egiptu na dwa tygodnie lecimy i jak wrócimy chcę okna do domu wstawiać.
Myślę sobie, zamówienia nie przyjmę ale da mi wymiary, dam mu kolory żeby sobie wybrał, ktoś z biura to potem wklepie i może jak się prezes dowie że taki deal ubiłem to mnie do biura weźmie awansuje. Mówię sobie raz się żyje i otwieram im na przypał biuro chociaż nie powinienem. Pokazuje im dostępne profile skrzydłowe, i daję próbnik koloru oklein. Po krótkiej naradzie wybrali najprostszy gustowny profil a chłop pozostawił kolor do wyboru małżonce. „Proszę niech to pani przejrzy i wybierze” powiedziałem podając jej paletę barw. Gdy ona przeglądała, typ zagadnął mnie na osobności:
-Niech mi Pan powie. Jak to wygląda cenowo? Rozumie pan, ładnie to wszystko wygląda ale dwa kredyty do spłaty i te wakacje, muszę gdzieś poszukać oszczędności.
-Wie Pan najtaniej by wyszły białe, do tego mamy 3 podstawowe kolory, one nie są jeszcze takie drogie ale z tego co widzę Pańska żona już dawno je minęła i teraz przegląda te prestiżowe. A to wie Pan. My musimy złożyć na to zamówienie w Poznaniu, oni te profile ściągają z niemiec. To nie tylko czas oczekiwania się wydłuży ale koszty wzrosną i to sporo.
W tym momencie jego żona przerwała mówiąc „ten” wskazując w próbniku na ciemno oliwkowy kolor podpisany jako jaśminowy kasztan. „Albo ten” – tym razem wybór padł na ciemno brązowy, podchodzący pod czarny opisany jako Chocobraun. Obydwa najbardziej prestiżiwe, skurwysyńskie kolory jakie powstały. Rocznie szło może 5 skrzydeł w tym kolorze takie były kurewsko drogie. Wymieniliśmy spojrzenia z tym chłopem. Na skroniach i czole skraplał mu się pot. W jego oczach widziałem coś jeszcze. Gość miał chęć na kurwy z roksy w tym miesiącu a ta kosztowna operacja by mu to uniemożliwiła. Porozumiewawczo mrugnąłem do niego okiem i zwróciłem się do jego kobiety:
-To fabryka okien a nie wymiana erasmusa. Kazałem Ci wybrać kolor okleiny okna a nie kolor kutasa jakiego chciałbyś possać głupia polska kurwo.
-Yyy.. Yyy. – zaczęła stękać zszokowana
-Ghhh ghhh ghhh – zacząłem ją przedrzeźniać imitując głosy robienia gały – co? Już sobie wyobrażasz jak ciągniesz czarną fajke w egipcie? Wybieraj kurwa kolor bo nie mam czasu.
Po chwili osłupienia wskazała na biały.
-Tak wstępnie to wyjdzie około 13 tysięcy, czas realizacji około tygodnia ale potwierdzę jak będą chłopaki z biura tylko zostawi pan te wymiary – powiedziałem do typa. On uśmiechnął się od ucha do ucha i wziął wciąż zszokowaną małpe pod rękę i udał się w stronę drzwi. W progu stanął, odwrócił się i podszedł do mnie by uścisnąć mi dłoń.
-Dziękuję – rzekł zoatawiąjąc w mojej dłoni dwie stówki. Natychmiast mu je oddałem i szepnąłem „Marta all inclusive Płock. Sztuczne cycki. Proszę ją od mnie pozdrowić.” Na wspomnienie tej cudownej kurwy z roksy ogarnął mnie smutek on natomiast przytulił mnie jak brata. Wyszli. Ja wróciłem rozładowywać tira z szyb i liczę na awans.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Prawdziwa historia

14
A więc dzidki, poznałem ją w internecie. Pisała elokwentnie i od razu mi się spodobała. Zaniepokoiły mnie tylko zdjęcia, które zalatywały fejkiem. Widać było, że ćwiczy. Dziewczyna w moim typie. Ale nigdzie nie było widać twarzy. Bałem się, że jakaś brzydka czy oszpecona. Chuj. Zacząłem pisać na WhatsAppie. Rozmowa się kleiła. Szybko sie umówiliśmy. 
Stresowałem się w chuj. Taka ładna laska, a ja wyglądam jak wyglądam, ale trzeba próbować. Najlepsza koszula, tyle Old Spicea, że aż prawie zemdlałem. Mama od razu to zauważyła. Uśmiechnęła się trochę, ale nic nie mówiła. Wziąłem trochę kasy i wsiadłem do samochodu i ruszyłem, mieszkała w mieście obok. Serce biło mi jak szalone, a ręce i nogi trzęsły jak galareta. Pod jej blokiem nie było miejsca, więc stanąłem pod Biedronką obok. Na szczęście parking darmowy, bo nie miałem drobnych. Dobrze się składało, nic jej nie kupiłe, a tak nie wypada. Kupiłem Merci i kwiaty. Nie dużo, ale zawsze coś. Mieszkała na Chrobrego 9/3. Blokowisko nawet ładne, widać było, że niedawno malowane i odnowione. Wieczorowa pora dodawała mu uroku. Przypomniały się czasy gimnazjum jak z kumplami chodziliśmy po mieście. Dzwonie na domofon. 
- To ty Patryk?
- Tak, cześć Zuzia.
- Już cię wpuszczam.
Wiedziała jak się nazywam. Trochę o sobie napisałem. Jak mam na imię, jaki zawód itp.. Otworzyła drzwi na klatkę. Niestety blok odnowiony tylko na zewnątrz mimo, że widać było starania mieszkańców o czystość. Obskurnie jak cholera, szare ściany, a barierka się chybotała. W końcu stanąłem przed jej drzwiami. Raz kozie śmierć. Otwarła w seksownej bieliznie. Diva 9/10, brunetka, zgrabna, cycek duży sterczący, a tyłeczek taki co można by lizać godzinami. Z uśmiechem przyjęła moje prezenty i pokazała mi gdzie jest łazienka. Ręcznik czysty i jeszcze szampon. Jak wyszedłem z łazienki była już naga na łóżku, co mi się nie spodobało bo chciałem ją rozebrać. Od razu przeszła do akcji. FBG taki, że jak pociągła to myśłem, że mi pęchęrz wsyśnie. Bawi się przy tym jajkami, to na plus. Sex 8/10. Pani uległa i pojękuje. Było na pieska, jeździec i misjonarz. Po finale rozmowa. Pani mądra i zabwna, można porozmawiać o wszystkim. Po przerwie druga runda. Od tyłu. Widoki piękne, tyłeczek taki, że aż prosi się o klapsa. Długo nie wytrzymałem. Na pożegnanie dała mi całusa w policzek i powiedziała, żebym kiedyś wrócił. U Zuzi w buzi, 400 zł za godzinę, warto było, na pewno wrócę.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Przygoda

30
Na dziwkach byłem raz i mi wystarczy. A było to tak:

Zawsze chciałem puknac, ale jako anon nigdy nie miałem okazji, a na dziwki wstydziłem się pójść. Pewnego dnia mój wujek spadł z rowerka i było podejrzenie, że to mogła być choroba genetyczna, więc obsraną dupę miałem, że umrę niezaruchawszy.

Jakiś tydzień po pogrzebie wuja zacząłem przeglądać Roksę i znalazłem kurwę w mojej okolicy, w przystępnej cenie. Miała mieć trzydzieści pięć lat, 7/10, ilość spustów nieograniczona, sto dwadzieścia złotych za godzinę. No to jadę.

Docieram na miejsce, stres jak chuj, dzwonię do drzwi. Otwierają się, a za nimi stoi Grażyna w wieku mojej matki, 2-3/10, celulitis, ryj jak międzynarodowa stacja orbitalna MIR, owłosione łapy, kurewski makijaż, najebana i zaprasza do środka.

Ktoś musiał spędzić over 9000 godzin w Fotosklepie żeby ją podtunigować na zdjęcia. Strachłem kurwa, ale umysł anona mocno i bałem się spierdolić żeby sobie czegoś złego o mnie nie pomyślała, więc wszedłem.

Kazała mi iść pod prysznic. Idę do łazienki, drzwi się otwierają i z kibla wychodzi

jakiś gruby Mirek w samej podkoszulce i slipach, w mordzie szlug i kanapka w łapie xD Dziwka mówi że spoko, że to kolega.

Wbijam do łazienki, wchodzę pod prysznic, nogi mi się ciągle trzęsą z nerwów i myślę że chuj, nie ma mowy żebym ją pukał.

Wziąłem prysznic i usiadłem sobie na wannie żeby dojść do siebie i zastanowić się czy jednak dymać, czy wymyślić jakąś bardzo sprytną wymówkę, która usprawiedliwi moje niedymanie, a jeżeli to drugie, to jaką?

Siedzę sobie tak i nie mogę wpaść na nic sensownego, a z każdą minutą żeżuncja rośnie, bo już za długo siedzę w tej łazience żeby dało się to logicznie wytłumaczyć.

Po jakichś dziesięciu minutach Grażyna puka do drzwi i pyta się czy idę.

Głos mi stanął w gardle i nie mogę z siebie wydusić słowa. Grażyna napierdala w drzwi mocniej i pyta czy wszystko w porządku. Ja dalej grobowa cisza i sytuacja patowa, bo żeżuncja już zbyt duża żeby wyjść z tego kibla po dobroci i spojrzeć jej w twarz. Grażyna ze stresem w głosie:

- MIREK, MIREK, CHODŹ TU KURWA SZYBKO, ZEMDLAŁ CHYBA!

I zaraz Mirek napierdala w drzwi:

- EJ, MŁODY, ŻYJESZ? ŻYJESZ?

Ja już cały rozdygotany i słyszę jak Mirek mówi do dziwki, że nożyczkami otworzy drzwi (wiecie, w niektórych rodzajach zamków kiblowych się da w ten sposób otworzyć z zewnątrz).

W tym momencie spanikowałem i żeby uwiarygodnić swój zbyt długi pobyt w kiblu, położyłem się na podłodze, że niby naprawdę zemdlałem, ale po sekundzie stwierdziłem, że to chujowe i musi być bardziej wiarygodnie, więc długo nie myśląc wstałem, złapałem obiema rękami za zbiornik z wodą/spłuczkę od kibla i bez wyczucia, bo byłem roztrzęsiony, przypierdoliłem z bani.

Kurwa, prawdziwy armagedon. Zbiornik się spierdolił ze ściany, woda w całej łazience, mnie aż odrzuciło na podłogę i gwiazdy przed oczami mocno. Wpada Grażyna z Mirkiem:

- JA PIERDOLĘ, KURWA, MŁODY, ŻYJESZ?! KURWA MAĆ, POWIEDZ COŚ!

A ja leżę oszołomiony jakbym się piwa napił. Mirek zaraz zakręcił wodę i podniósł mi nogi do góry, a Roksa mi dała zimny okład na czoło.

Pytają co się stało to mówię, że się poślizgnąłem, wypadłem spod prysznica i przyjebałem głową w spłuczkę. Mirek zdziwiony, bo prysznic był po przeciwnej stronie łazienki niż spłuczka i pyta jak to możliwe. Na szybko odpowiedziałem, że sobie tańczyłem pod prysznicem i tak wyszło xD

Akcja zakończyła się tak, że dostałem od dziwki herbaty, od Mirka szlugę, zapłaciłem dwieście złotych za rozjebany kibel i poszedłem do domu. xD
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.12713503837585